V

4.6K 725 116
                                    

Zaraz po pracy Jimin umówił się z Jungkookiem w jednym z barów typu fish & chips. Taehyung właśnie zaczynał swoją zmianę, więc chłopak był pewien, że w przeciągu najbliższych godzin nie dostanie od niego histerycznego telefonu. Tym bardziej, że miał Jungkooka przy sobie, więc nie było szansy, żeby jeden drugiemu coś zrobił.

Padało, właściwie to lało. Jungkook wpadł do restauracyjki w przemoczonym płaszczu, bez parasola, bez kaptura na głowie i bez żadnej czapki. Kropelki ściekały powoli po jego ciemnych włosach, skapując to na nos, to na policzki.

- Jak będę chory, to będziesz mnie musiał niańczyć - zagroził Jiminowi, stając przy zajmowanym przez niego stoliku.

- Teraz też cię niańczę.

Jeon westchnął ciężko, ściągnął swój szary płaszcz, strącił z niego pojedyncze krople, które nie zdążyły jeszcze wchłonąć w materiał i usiadł na przeciwko przyjaciela.

Jimin wyglądał na spokojnego, maczał długie, pewnie jak zwykle przesolone frytki w łagodnym keczupie. Nie potrafił się posługiwać solniczką, ale nie przeszkadzało mu to ani trochę.

- Jesteś jebanym idiotą, Jeon - powiedział bez emocji, wkładając do ust kolejną frytkę

- Tylko nie jebanym. - Jungkook skrzyżował ręce na piersi.

- Nie?

- No nie, jeszcze nie. - Wzruszył ramionami, uśmiechając się pod nosem.

- Nieważne, i tak jesteś idiotą.

- Tylko to? - Jungkook sięgnął do talerza rudzielca, ale ten szybko pacnął go w dłoń.

- No właściwie to tak, miło, że przyszedłeś.

Jungkook prychnął i tym razem skutecznie wepchnął palce do obiadu drugiego chłopaka, śmiejąc mu się przy tym prosto w twarz.

- No, to po co mnie tu zaprosiłeś?

- Chciałem pogadać o Taehyungu - Jimin przysunął talerz bardziej do siebie, żeby Jungkook nie mógł już dosięgnąć.

- Taehyung robi cyrki, Taehyung jest jak kostka lodu, Taehyung to materialista... - wyliczał na palcach czarnowłosy. - Coś jeszcze?

- Taehyung trzyma żyletkę w szufladzie, Taehyung płacze przez Jungkook, Taehyung stara się Jungkooka zadowolić - włączył się do "zabawy" starszy.

Jungkook spuścił głowę, jakby się zawstydził i tylko zerknął na Jimina spod swojej nadal wilgotnej grzywki.

- Tak, tak, bardzo się stara - przewrócił oczami i wziął łyka Coli, stojącej na stoliku (nie koniecznie musiała być Jimina).

- Czy ty jesteś aż takim egoistą, Jeon?! - uniósł się rudowłosy.

- O co ci chodzi? - burknął Jungkook. - O tę colę?

- O Taehyunga, nie interesujesz się nim w ogóle?

- Nieszczególnie, nie.

- Jezus Maria, co on w tobie widzi? - Jimin oparł czoło o dłoń i zawisł nad swoimi frytkami.

- Chyba właśnie nic.

Mimo że Jungkook próbował całą rozmowę obrócić w sarkastyczną konwersację dwóch komików, jego serce pękało, na każde wspomnienie o Taehyungu. (Dobrze więc, że to właśnie Taehyung był ich głównym i jedynym tematem do obgadania.) Strasznie za nim tęsknił, ale nie chciał wyjść na słabego, bo przecież nie był.

- No chyba właśnie wszystko, Jungkook, cały jego dziwaczny świat skupia się na tobie, ale proszę bardzo, ty sobie tu siedź, podżeraj mi frytki, a on niech se podetnie żyły, będziesz miał spokój, nie?

- Zamknij się, Jimin. - Jungkook wstał i już zaczął ubierać kurtkę.

- Pilnujesz chociaż, żeby brał tabletki, czy to też masz w dupie?

- Jakie tabletki? - usiadł z powrotem, podwijając płaszcz, żeby nie wycierał podłogi.

- Nie powiedział ci?

- O czym?

- Wybacz, Jungkook, ale oboje jesteście tak samo głupi. - Jimin poszedł odnieść tacę, a potem bez słowa wyszedł z baru.

Jungkook wybiegł zaraz za nim, ale nie odezwał się. Szedł tylko obok rudowłosego, zerkając raz na niego, a raz na swoje trapery. Wydawało mu się, że jeden jest luźniej zawiązany od drugiego. Dlaczego on się tym w ogóle przejmował, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie? Właściwie to mogło mieć, jeden but (ten luźniejszy) mógł mu się przecież w każdej chwili rozwiązać, on potknąłby się o sznurówkę, wpadł pod samochód i przy okazji rozbiłby głowę o krawężnik. Tak, miał się czym przejmować, zamiast Taehyungiem.

Złapał przyjaciela za rękaw.

- Poczekaj.

Przykucnął i rozwiązał obie sznurówki, żeby mieć pewność, że teraz będą zaciśnięte dokładnie z taką samą siłą.

- Nie - Jimin odwrócił się do niego na chwilę i zaraz ruszył dalej.

- Zaczekaj, no - pobiegł za chłopakiem, ryzykując wcieleniem w życie dramatycznego scenariusza, który wcześniej ułożył.

- Co chcesz?

- Jakie tabletki? - zablokował starszemu drogę.

- Na królewską chorobę, Jungkook.

teach me how to love you [taekook] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz