Ludwig obudził się wyjątkowo późno, szczególnie jak na niego. Co prawda była to sobota, ale nawet w dzień wolny powinno się wcześnie wstawać, taka była przynajmniej jego opinia. Jednak tej nocy miał miejsce pewien... szczególny przypadek. Przypadek ten, leżał teraz po drugiej stronie łóżka i świecił gołym tyłkiem.
Niemcy dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że gapi się na ten tyłek. Takie zachowanie zdecydowanie nie przystoi. Jednak jeszcze niedawno miał doskonałą okazję, aby napatrzeć się na tę część ciała Włocha. Napatrzeć się to właściwie mało powiedziane. Robił zdecydowanie więcej niż tylko patrzenie i zaangażował w to wiele różnych części swego ciała.
Właściwie sam nie wiedział, czemu wczorajsze wyznanie Feliciano tak na niego podziałało. Może to dlatego, że był to pierwszy raz, gdy ktoś wyznał mu miłość. Miłość. To takie piękne, kiedy się kogoś kocha. Ludwig westchnął z uśmiechem. Ale, zaraz. Czy on właśnie przed chwilą przyznał, że kocha Włochy? Chyba na to wygląda. Spojrzał jeszcze raz w stronę Veneziano (tym razem na jego twarz). Włochy uśmiechał się przez sen i delikatnie rumienił. Niemcy przygarnął go do siebie, otulając ramieniem i wtulając swoją twarz we włosy Feliciano. W odpowiedzi Włochy wydał z siebie to jego charakterystyczne „Ve". Ten dźwięk zawsze rozczulał Niemcy.
- Kocham cię, Włochy. - Nawet, jeśli Veneziano spał to wypowiedzenie tych słów na głos spowodowało duże rumieńce na policzkach Ludwiga.
- Też cię kocham - odpowiedział całkiem przytomny Włoch.
- To ty nie śpisz?! - Ciężko powiedzieć, czy Niemiec był bardziej zaskoczony, czy zawstydzony.
- Ve~
Włoch przybliżył swoją twarz do twarzy Ludwiga i pocałował go w usta.
- Cieszę się, że usłyszałem to od ciebie! - Veneziano uśmiechał się od ucha do ucha.
Skoro już doszło do tak wielkiego wylewu uczuć (a przynajmniej w odczuciu Niemiec) to Ludwig postanowił pójść krok dalej.
- Masz ładny tyłek.
- Ty też Doitsu!