Poranek: PruHun

7.6K 404 197
                                    

Oto ostatnia część! Z propozycji, które otrzymałam, wybrałam ten pairing bo go bardzo lubię i od dłuższego czasu chciałam coś z nimi napisać. Zatem zapraszam do czytania.

Pierwsze promienie słońca wpadały przez duże sypialniane okno. W ich świetle delikatnie pobłyskiwała biała czupryna. Właścicielem tejże czupryny był nie kto inny, jak Gilbert, czy też personifikacja byłych Prus. Pochrapywał cicho, wtulony w pierś Elizavety.

Kiedy dziewczyna otworzyła oczy, była to właśnie pierwsza rzecz jaką zobaczyła. Lekko uśmiechnęła się na ten widok. No cóż, jak to mówią, przeciwieństwa się przyciągają.

Węgierka wyciągnęła rękę i zaczęła powoli głaskać głowę Gilberta. Jego włosy były miękkie i przyjemne w dotyku.

Po kilku minutach Prusy otworzył oczy.

- To słońce tak daje po oczach, czy to ty? - Powiedział z tym swoim głupawym uśmiechem.

- Czy naprawdę musisz mnie witać rano swoimi głupimi żartami?

- Ej, chciałem być romantyczny...

- To następnym razem spróbuj coś w stylu "Dzień dobry, kochanie" i mnie pocałuj. Już to jest o wiele bardziej romantyczne.

- Okej. "Dzień dobry kochanie". - Rzecz jasna, tylko ją przedrzeźniał, ale z uwagi na pocałunek, którym ją potem obdarzył, Węgry była skłonna mu to wybaczyć.

- Koniec tego dobrego. Pora wstawać - zakomenderowała Elizaveta.

- Ale czemu...? Nie możemy jeszcze trochę poleżeć...?

- A masz ochotę na późniejsze spotkanie z moją patelnią?

- Ale przy robieniu naleśników?

- Bardzo śmieszne. Niestety, lecz nie do końca...

- Hm... To ja chyba jednak wstanę.

- Słuszny wybór.

Węgry założyła na siebie koszulkę i krótkie spodenki, po czym wyszła z pokoju. Gilbert, w samych bokserkach, podążył za nią.

Co prawda, byli parą już od jakiegoś czasu, ale wciąż zachowywali się wobec siebie jak kiedyś. Przynajmniej w większości w ten sposób. Żadnemu z nich to nie przeszkadzało. Byli do tego przyzwyczajeni i stało się to już ich codziennością. Dlatego okazują sobie uczucia przez głupie żarty i bijatyki. Taka już z nich parka i chyba nic tego nie zmieni.

A zatem, oto jest już koniec tej książki. Chcę podziękować wszystkim, którzy to czytali. To naprawdę miłe, widzieć, że innym podoba się to co tworzę. Jeżeli chcielibyście czytać moje inne opowiadania, to zapraszam do mojej książki "Misz-masz", gdzie umieszczam swoje one-shoty i pewnie będę tam przyjmować zamówienia (gdyby ktoś był zainteresowany). Raz jeszcze wszystkim dziękuję! (*^▽^*)

PorankiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz