Poranek: DenNor

7.6K 551 128
                                    

Norwegia powoli otworzył oczy. Za oknem było jeszcze ciemno, a śnieg delikatnie prószył. Lukas przekręcił się na drugi bok. Jego oczom ukazał się chrapiący Dania. Był taki uroczy i niewinny, gdy spał. Norweg skarcił się w głowie za tę myśl. To, co zdarzyło się wczoraj było wynikiem impulsu i nie miało żadnego związku z uczuciami Lukasa, a przynajmniej tak sobie wmawiał.

W związku z tym uznał, że najlepiej żeby się jak najszybciej ulotnić. Wstał powoli w poszukiwaniu ubrań. Znalazł je pod łóżkiem skotłowane z ciuchami Danii. Ubierając się spojrzał w stronę łóżka i zamarł. Mathias nie spał! Trwała niezręczna cisza, którą w końcu przerwał Duńczyk.

- Wiedziałem, że tak będzie. - Westchnął. - Ty tego nigdy nie chciałeś. Więc, po co to zrobiłeś? Po co dawałeś mi złudną nadzieję?! - Teraz już praktycznie wrzeszczał.

- Nadzieję? Jaką nadzieję?!

- Że coś może między nami być!

Po tych słowach Lukas skamieniał. Duńczyk też, kiedy zdał sobie sprawę ze swoich słów, zarumienił się i odwrócił wzrok.

- Wymsknęło mi się - dodał gdzieś w kierunku ściany.

- Mówisz serio? Naprawdę byś tego chciał?

Wyraźnie walczył ze sobą w środku nad odpowiedzią.

- Tak - powiedział stanowczo. - Kocham cię - dodał cichutko i ponownie się zarumienił.

Norweg jednak usłyszał. I nie mógł wierzyć własnym uszom. Kochał go? Od kiedy?

- To trwa już od kilku wieków - powiedział, jakby czytając w myślach Lukasa. - Ale nie miałem nigdy odwagi ci o tym powiedzieć. Śmieszne nie? Po tych wszystkich wojnach, bałem się czegoś takiego. - Udawał nerwowy śmiech.

- Już nie szkodzi. Zapomnij o tym - mówiąc to, ponownie się uśmiechnął.

Próbował pokazać, że nie ma mu tego wszystkiego za złe, że wszystko w porządku. Przez to Norwegia miał tylko większe wyrzuty sumienia. W środku czuł tyle różnych uczuć, których nie potrafił nazwać. Nie potrafił, a może nie chciał. Bo co jeżeli okazałoby się, że on też czuje coś do Mathiasa? Czy to byłoby źle? Po dość skrupulatnej rozmowie z samym sobą zdał sobie sprawę, że nie byłoby to chyba aż tak okropne. Nawet, jeśli są państwami. Nawet, jeśli Dania to Dania. Przeżyli wspólnie taki szmat czasu, a Norweg nigdy nie okazywał mu cieplejszych uczuć. Z drugiej strony, Dania był zawsze przy nim. Przełknął ślinę i zrobił krok w kierunku łóżka. I następny. I kolejny. I jeszcze jeden. I wtedy zrobił coś, o czym jeszcze wczoraj nawet by nie pomyślał. Przytulił Mathiasa. Mocno. Czule.

- Słuchaj uważnie głąbie, powiem to tylko teraz i nie powtórzę już nigdy więcej! - Mówił surowym głosem, ale w środku śmiał się jak dziecko. - Jesteś największym idiotą na świecie. Ale, moim idiotą. I tylko moim.

Nie musiał nawet patrzeć na Duńczyka. Czuł, że ten się uśmiecha. A potem Mathias objął Lukasa w pasie i pocałował.

- Spróbuj tylko o tym wspomnieć choćby słówkiem, a poszczuję cię trollem.

PorankiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz