IX Pamiętnik

845 57 11
                                    

Miłego Czytania :)

Pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza.To motywuje.

Serio

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zaczynało jej się nudzić. Siedziała w ciapie tylko dlatego, żeby Max ani Alby nie mieli bóludupy. Zamek nie był zamknięty, a ani Newt, ani Minho nie pofatygowali się, żeby zasunąć zamek. Równie dobrze mogła tam nie wracać, jednak przewidziała, co by się stało, gdyby te zgredy dowiedziały się o występku kilka lat młodszych kolegów. Nie miała ochoty siedzieć tu z sarkastycznym azjatą ani wkurzonym Newtem, na którego mogłaby przypadkiem patrzeć dłużej niż 10 sekund, co było absolutnie niewskazane. Nagle usłyszała głosy. Wystawiła głowę najdalej, jak tylko mogła. Jej oczom ukazał się Minho i jeszcze jakiś chłopak, którego nie rozpoznawała. Po krótkiej wymianie zdań oboje wbiegli do wcześniej otwierających się wrót. Tak bardzo chciała wbiec tam z nimi. Jakaś nieznana jej siła jakby ciągnęła ją tam. Jade opierała się i szarpała, jednak ciekawość nie dawała za wygraną. Uparte cholerstwo.

- Nie patrz tak, bo ci gałki wypikolą na zewnątrz.

Momentalnie odskoczyła do tyłu i wrzasnęła przeraźliwie. Tak zapatrzyła się na Minho, że nawet nie zauważyła, że Alby pojawił się tuż przed nią. Boleśnie upadła za zadnią część, jęcząc pod nosem.

- A tobie co się tak na poranne przechadzki zebrało, czarny szefuńciu? - rzuciłam, bardziej kierując to pytanie w wibrujące atomy niż do samego murzyna.

- No cóż, wiele się zmieniło. - Spojrzał na otwartą klatkę. - Kto cię wypuścił? - dodał, śmiejąc się pod nosem i miętosząc między palcami lniany rzemyk. Jego wzrok tylko na chwilę spotkał się z ciemnymi oczami dziewczyny. Ta pomasowała głowę i rzekła:

- Pozwoliłam sobie samej wypuścić się na psi-psi - jęknęła już po raz setny, starając się zlikwidować objawy upadku. Powoli zaczęła wstawać, otrzepując się z piasku. Alby zamilkł. Głęboko się nad czymś zastanawiał. Zerwał się na równe nogi i otworzył klatkę.

- No cóż, spryciulko, dziś jest twój szczęśliwy dzień; możesz iść wpurwiać patelniaka w ramach szkoleń.

Zostało ci jeszcze siedem stanowisk. Rozplanowałem to już przedwczoraj, ale zapomniałem podać plan Newtowi. Z tego co wiem, najpierw miałaś iść na zielnię, tu jest ogay, ale że u budoli drugiego dnia?

Pierwsze słyszę.

Zaczęła zgrzytać zębami. Newt... razem z tym swoim wkurzającym kumplem Minho i całą resztą tych sztamaków spłoną w czeluściach piekła, którym ona będzie zarządzać. Właściwe to już jest w piekle... tyle że zgubiła gdzieś berło.

- Jasne... Newt i jego decyzje, purwa mać - wysyczała tak, że czarnoskóry chłopak ledwo zrozumiał.

Parsknął śmiechem i wyciągnął przyjaźnie rękę, ona jednak podpierając się na łokciach, własnoręcznie wygramoliła się z ciapy. Czuła się niezręcznie. Stała tam z nim sam na sam, chcąc się ulotnić. Coś tak

czuła, że nie będzie łatwo.

- Jade... wybacz, że byłem taki ostry w stosunku do ciebie, ale ten wybryk za labiryntem...

- Nie chciałam tak wejść, po prostu chciałam się temu przyjrzeć, nic po za tym i ty dobrze o tym wiesz.

A ten burak George... - Przypomniał jej się makabryczny widok tych szaleńczych oczu George'a i strzała przy jej gardle. Tego obrazu długo niezapomni. - Co z nim tak właściwie? - Znała odpowiedź, jednak wydanie teraz Newta i Minho byłoby lekko nie fair.

Obiekt Próbny(Przed Thomasem)|Maze RunnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz