Było piękne, słoneczne popołudnie. Święta godzina 14 i dzwonek obwieszczający koniec lekcji i początek najpiękniejszego dnia w całym tygodniu. Piątek.
-Koniec odpytywań, koniec kartkówek, koniec Deutcha, matmy i fizyki! Wolność nareszcie! Narodu cieszcie się.
-Ale to tylko długi weekend Tris.
Nic nie odpowiadając, brunetka popatrzyła na idącą obok niej rozmówczynię.
-Nieeeee... Co ty nie powiesz? A już planowałam wyprawę na Karaiby. – zgromiła ją wzrokiem.
-Dobra, dobra. I po co ten wzrok wiecznego potępienia?
-Bo zabierasz człowiekowi ostatnie chwile radości! – i mówiąc to brunetka wymierzyła torbą w ramie przyjaciółki. – Do mojej i twojej? – spytała.
-Nie, spotkajmy się przed wejściem. Idę do biblioteki.
I tak dwie dziewczyny rozstały się w rozwidleniu korytarza. Drobna brunetka udała się ku długiemu rzędowi szafek umieszczonych na tyłach szkoły, a wyższa od niej blondynka w przeciwnym kierunku.
Idąc wzdłuż korytarza wiodącego w stronę południowej części budynku, mijała ostatnich, biegnących ku wyjściu uczniów. Stopniowo cały budynek pustoszał. Ostatni uczniowie wychodzący z klas, pędzili w kierunku drzwi wejściowych, pragnąc jak najszybciej rozpocząć chwile przedłużonej wolności. W pewnym momencie dziewczyna została kompletnie sama.
Wreszcie dotarła do schodów i szybkimi skokami pokonała ostatnie dzielące ją od biblioteki stopnie.
Otworzyła drzwi i weszła do środka. Przystanęła w progu zaskoczona widokiem kilkanaściorga uczniów zajmujących dosłownie wszystkie wolne miejsca w części czytelnianej. Mimo wszystko nie był to często spotykany widok, zwłaszcza biorąc pod uwagę dzień oraz porę.
Odzyskując rezon weszła do pomieszczenia, zamknęła za sobą drzwi i skierowała się w lewo, gdzie czekała już niska, krępa bibliotekarka. Ta, w jednej chwili dostrzegła dziewczynę i posłała jej pełen sympatii uśmiech.
-Już skończyłaś tamte Lucienne? – wskazując skinieniem głowy na książki wyjmowane przez blondynkę książki.
-Tak proszę pani. Poleciłaby mi pani coś?
Kobieta wstała i szczelniej otulając się długą, czarną narzutą podeszła do regału z książkami.
-Nic nowego na razie nie dostaliśmy... - zaczęła ze zmrużonymi oczami przyglądając się szeregom tomów - ale mogę polecić ci coś stąd.. – i mówiąc to sięgnęła po książkę z najwyżej półki, ukrytą przed ludzkim wzrokiem za zniszczonym tomiszczem encyklopedii zwierząt.
Podała Lucienne książkę i wróciła wzrokiem do regału. Dziewczyna jednak skupiła się na okładce podanej opowieści. Wyryty w latach swojej świetności fioletowym tuszem napis, oblekała prawdopodobnie złota obwódka, która teraz podobnie jak tusz, doszczętnie zatarta, uniemożliwiała odcyfrowanie tytułu. Pod nim widniało ludzkie oko, także fioletowe, które zamiast tęczówki i źrenicy posiadało dokładny wizerunek księżyca w pełni.
-Wygląda... ciekawie. O czym to jest?
Bibliotekarka powoli wyprostowała plecy i jakby naprężyła się. Spojrzała nieobecnym wzrokiem w przestrzeń za regałem, odwracając twarz od Lucienne. W końcu przemówiła, a jej głos zdawał się dochodzić z bardzo daleka.
-O świecie jaki ci się nawet nie śnił...
Dziewczyna lekko zaniepokojona stanem kobiety postąpiła ostrożnie krok do tyłu. Wtedy jak na pstryknięcie palców kobieta zamrugała oczami, zaczerpnęła powietrza i odwróciła się z powrotem w kierunku Lucienne. Na usta znowu wbiegł jej codzienny uśmiech, a oczy, świadome i pełne życia błysnęły radośnie. Na widok miny blondynki przygasła i zmarszczyła brwi.
-Skarbie? Nic ci nie jest?
-Ja... - nie wiedziała co odpowiedzieć – Ja już chyba pójdę. Dziękuję za książkę, nie chcę więcej pani przeszkadzać.
-Oh spokojnie, akurat na tłumy nie narzekam.
Lucienne była już w połowie drogi do drzwi kiedy zamarła. Chciała zaprzeczyć, przecież dopiero co wchodziła tu i widziała wprost tłumy uczniów! Teraz jednak kiedy o tym pomyślała, dobiegła ją wszechobecna cisza, przerywana delikatnymi odgłosami kroków bibliotekarki. Spojrzała w stronę ustawionych w rzędach ławek, ale nie zobaczyła nikogo. Nikogo!
Nic nie odpowiadając wymamrotała niewyraźne słowa pożegnania, wcisnęła książkę do torby i pognała korytarzami do wyjścia i czekającej na nią przyjaciółki.
YOU ARE READING
Unseen From The Inside
FantasyZaczyna się jak zwykle. Normalnie. Niepozornie. Nawet nie wiemy kiedy. Po prostu pojawia się. Jest. I zostaje. Każdy z nas ma swój mały zakątek w głowie. Miejsce, do którego przenosi się w snach. Miejsce gdzie urzeczywistniają się marzenia. Kiedy Lu...