- Sixteenth-

635 93 23
                                    

- Synku! Syneczku mój kochany!- zaczęła krzyczeć kobieta podbiegając do mnie i rzucając mi się na szyję.

Miałem ochotę ją odepchnąć, ale moje ciało było sparaliżowane, moje serce stanęło w miejscu, a przez moje szeroko otwarte usta nie wydobywał się żaden dźwięk. Kobieta, która w moim fikcyjnym świecie była czarnym charakterem i moim najgorszym utrapieniem, w rzeczywistości okazała się być moją matką. Spojrzałem na Minhwę, która była równie zszokowana jej zachowaniem.

- Czemu tu przyjechałaś?- zwróciła się do naszej matki, na co ta oderwała się ode mnie jak poparzona, a na jej twarzy pojawił się dziwny grymas.

- Zadzwonili do mnie ze szpitala, by mnie poinformować, że Chanyeol już się obudził, dlatego gdy tylko się o tym dowiedziałam, od razu tu przyjechałam.

- A od kiedy on cię interesuje!?- poirytowany głos mojej siostry, zmieniał się w coraz bardziej piskliwy.

Jedna z drugą zaczęły się ze sobą przekrzykiwać, ale ja już przestałem przysłuchiwać się ich kłótni. Myślami przeniosłem się do przeszłości. Wróciłem do najstarszych wspomnień z mojego dzieciństwa. Do błogich i szczęśliwych chwili, które z dnia na dzień traciły swój kolor i zmieniały się w niekończący się koszmar.

Doskonale pamiętałem mały domek na obrzeżach miasta, w którym to ja, Minhwa, moja mama i tata prowadziliśmy spokojne życie. Moja mama zajmowała się mną i moją młodszą siostrą, a tata ciężko pracował na nasze utrzymanie. Często wracał późno z pracy i nie miał dla nas czasu, ale gdy tylko dostawał trochę wolnego to zabierał nas na liczne wycieczki. To był naprawdę piękny okres w moim życiu, ale niestety musiał on dobiec końca wraz z moimi dwunastymi urodzinami. Wtedy okazało się, że mój tata od dłuższego czasu choruje na raka mózgu. Lekarze dali mu parę miesięcy życia, które postanowił spędzić z nami. Z dnia na dzień było z nim coraz gorzej. Po miesiącu choroba tak się nasiliła, że ciężko było się z nim dogadać. Z czasem nie był już w stanie samodzielnie funkcjonować. Obraz leżącego ojca, wpatrującego się tępo w sufit wyglądał identycznie jak ten chorego taty Baekhyun'a. Tak więc moja fikcja musiała być odzwierciedleniem moich wspomnień, ale mimo wszystko nadal nie rozumiałem w jaki sposób stworzyłem tak idealny obraz mojej miłości, skoro w prawdziwym świecie nigdy się z czymś takim nie spotkałem.

Wracając do przeszłości, po śmierci mojego taty nasze życie zaczęło się sypać kawałek po kawałku. Moja mama nie radziła sobie z utrzymaniem nas i z dnia na dzień wpadaliśmy w coraz to większe długi. Kiedy już skończyły nam się wszystkie oszczędności i komorniki wystawił nasz dom na sprzedaż, mama oznajmiła nam, że wprowadzamy się do naszego nowego 'tatusia'. Okazał się nim być bogaty pięćdziesięciolatek z olbrzymią willą, która miała być naszym nowym domem.

Przez nowy związek naszej mamy wkroczyliśmy w życie jednych z najbogatszych ludzi w Korei. Nie musieliśmy się już martwić brakiem pieniędzy czy nieopłaconymi rachunkami. Dostawaliśmy to co chcieliśmy i żyliśmy w nieziemskim luksusie. Ale to wcale nie świadczyło o tym, że nasze życie będzie lepsze, ono powoli zmieniało się w coraz to większy koszmar.

Zaczęło się to od ciągłego przygnębienia mojej siostry. Próbowałem jakoś do niej dotrzeć i dowiedzieć się, co się stało, że najbardziej promienna i pozytywna osoba, którą kiedykolwiek znałem, nagle zmieniła się w żywego trupa, który ma coraz mniejszą ochotę żyć. Po pewnym czasie Minhwa zaczęła przychodzić do mnie nocami i zasypiała w moich ramionach. Nadal nic mi nie wyjaśniała, mówiła tylko, że się boi i potrzebuje mnie u swego boku. Powoli dobijała mnie moja bezsilność, ale cierpliwie czekałem, aż będzie gotowa wyznać mi co się dzieje.

Pewnego popołudnia wróciwszy wcześniej do domu, zastałem Minhwę leżącą na podłodze w łazience i cicho łkającą. Miała rozczochrane włosy i porwane rajtuzy. Wtedy już nie wytrzymałem i kazałem jej o wszystkim powiedzieć. Wyznała mi, że nasz super 'tatuś' od paru miesięcy wykorzystuje ją seksualnie. Czułem się wtedy tak bezradny. Nie wiedziałem co robić i jak zapobiec cierpieniu mojej biednej i małej siostrzyczki.

Starałem się powstrzymać tego skurwiela na wiele sposobów. Z początku siłą, parę razy porządnie pobiłem mojego ojczyma, ale to zemściło się tylko i wyłącznie na mnie. Później rozmawiałem z matką o tym co dzieje się w jej domu, ale ona przymykała na to oko i udawała, że o niczym nie ma pojęcia. Twierdziła, że kłamię i po prostu jestem na nią zły za to, że związała się z kim kto jest lepszy niż mój ojciec. Wtedy szczerze ją znienawidziłem. Stwierdziłem, że jest zwykłą suką i myśli tylko o swoim komforcie.

Chciałem chronić moją siostrę przed złe tego świata, ale nie umiałem. Nie umiałem jej obronić. Czułem się tak bezsilnie, tak beznadziejnie. Powoli nie dawałem sobie z tym wszystkim rady. Nie chciałem zostawiać jej z tym wszystkim samej, ale pod wpływem chwili zrobiłem coś bardzo głupiego. Poszedłem odebrać sobie życie by już nie musieć znosić tego beznadziejnego życia.

Pamiętam jak stałem w oknie jednej z klas i patrzyłem na ulicę w dole. Bałem się, ale zamknąłem oczy i po prostu poleciałem przed siebie. Później słyszałem tylko krzyki i uderzające o siebie zderzaki. Czułem ogromny ból w klace piersiowej oraz w prawej ręce. Po tym wszystkim widziałem tylko ciemność. Ciemność, z której w mojej głowie powstał istny raj.

Otrząsnąłem się z tych wspomnień i spojrzałem na siedzącą na parapecie Minhwę, która ocierała rękawami łzy spływające po jej policzkach. Moja matka już opuściła salę i zostawiła naszą dwójkę samą.

- Minhwa?- szepnąłem, a ona od razu zerwała się na równe nogi i posłała mi szeroki uśmiech.

- Tak?

- Co się stało?- zapytałem, gdyż byłem tak pochłonięty moimi myślami, że nie skupiałem się nad tym co się tu przed chwilą działo.

- Nic... wszystko jest w porządku.- skłamała i podeszła do mnie.

Złapałem ją za rękę i spojrzałem jej prosto w oczy.

- Minhwa... przepraszam cię za wszystko. Przepraszam, że nic nie zrobiłem by ci pomóc... przepraszam, że chciałem cię z tym wszystkim zostawić samą.

- Już dawno ci to wybaczyłam... i cieszę się, że los chciał, abyś jednak tu ze mną pozostał i dalej mnie chronił.- powiedziała, przytuliła mnie do mnie.

- Wymyślę jakiś sposób by wydostać się z tego bagna... Obiecuję.- w moich oczach zaczęły zbierać się łzy, które otarłem o jej białą bluzkę.

Is it real !? |yaoi|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz