Rozdział 31

124 17 0
                                    

Coral

Godzinę później byliśmy już na miejscu. Hugo kilka razy sprawdzał sygnał GPS z zegarkiem Rose. To z pewnością tutaj. Budynek był wielki. Siedem pięter i mnóstwo kamer. Będzie bardzo trudno tam wejść niezauważenie, ale Hugo obiecał, że postara się dezaktywować monitoring i alarm. Wszyscy liczyliśmy na to, że mu się to uda. Kapitan Perucki stanął między włazem, a nami i klasnął rękoma, żeby zwrócić na siebie uwagę.

– Słuchajcie wszyscy. Przed nami bardzo trudne zadanie. Mamy tam wejść i wyjść z trójką więzionych tam dziewczyn, które zapewne znacie. Do waszych lokalizatorów zostały wgrane dane i za ich pomocą znajdziecie nasz cel. Macie czekać na mój sygnał, zanim wejdziecie do budynku. Będziecie mieli dziesięć minut na przeszukanie terenu. Czy wszystko jasne?

– Tak, sir! – odpowiedział chór głosów.

Kapitan wcisnął guzik otwierający właz i żołnierze byli gotowi do skoku na dach budynku. Ustawiłam się razem z nimi w szeregu. Czułam, jak adrenalina krążyłam mi w żyłach. Byłam gotowa do walki. Pora odbić moje przyjaciółki.

– Przygotować się do skoku!

Piloci śmigłowców pokierowali maszyny nad dach i kolejni żołnierze z nich wyskakiwali. Przede mną już wszyscy wykonali skok. Teraz moja kolej. Odbiłam się od platformy, salto w tył i miękko wylądowałam na dachu. Uwielbiam uzdolnienie za możliwości, jakie oferuje. Mogłam się trochę popisać. Znaleźliśmy właz do środka. Jeden z żołnierzy krzyknął, że mamy już wchodzić.

Schodziliśmy po metalowej drabince na siódme piętro. Odblokowałam broń w protezie i pobiegłam za grupką szturmowców. Znaleźliśmy klatkę schodową i zbiegliśmy na drugie piętro. Nasza grupa miała się zająć właśnie tym terenem, a reszta odwracała uwagę wroga.

Spojrzałam na lokalizator. Byliśmy na dobrej drodze. Wszystko gładko szło, dopóki w korytarzu nie spotkaliśmy wilków. Na nasz widok byli wyraźnie zaskoczeni. Strzelaliśmy w nich, ale zaczęli już swoją przemianę. Jeden z wilków zawył. Pobiegłam w jego kierunku, celując w odsłonięte gardło. Już było za późno zdążył wezwać posiłki. Obejrzałam się na swoich walczących towarzyszy. Nie mieli prostego zadania, lecz jakoś sobie radzili. Nie miałam wyboru oni albo przyjaciółki. Nie zastanawiałam się długo, poradzą sobie, to dobrze wyszkolona jednostka.

Pobiegłam pustym korytarzem, śledząc wskazania lokalizatora. Bingo. Znalazłam jakieś blaszane drzwi, lecz nie byłam już sama. Goniły mnie dwa wilki. Obudziłam w sobie gniew.

– Żryjcie srebro paskudy!

Mój krzyk był jak zew bitewny. Wypełniała mnie nienawiść. Miałam nadzieję, że trafią do piekła. Jednego z nich zabiłam, trafiając w pomiędzy oczy, a drugiego złapałam w skoku mocą. Złamałam mu kark. Splunęłam z obrzydzenia i miałam ochotę kopnąć go tam, gdzie słońce nie dochodzi, ale za tymi drzwiami czekają moje przyjaciółki. Nie miałam czasu do stracenia.

Odblokowałam zasuwę i ledwo uniknęłam lecącej w moim kierunku pieści.

– Coral?! Rose, Karolina, Coral nas uratowała.

Oczywiście zaatakował mnie nikt inny niż Alicja. Poczułam łzy w oczach, widząc je żywe. Każda z dziewczyn wyglądała, jakby ktoś je maltretował. Krwiaki, rozcięta skóra, wszędzie była zaschnięta krew. Ledwo trzymały się na nogach.

– Oni wam to zrobili? Zabiję tych gnoi. Chodźmy nie mamy czasu do stracenia. Muszę was stąd zabrać.

Dziewczyny nie czekały na większą zachętę. Od razu nabrały sił i pomagając sobie wzajemnie, biegłyśmy truchtem na siódme piętro. Prosto do paszczy lwa. Drogę zagrodził nam największy wilk, jakiego w życiu widziałam. Miał ponad dwa metry w kłębie i ogromne zębiska. Gdy na niego patrzyłam, przypomniała mi się bajka o czerwonym kapturku. Miałam nadzieję, że żadna z nas nie trafi do jego żołądka. Strzelałam do niego, ale wciąż się nie poddawał. Biegł w naszym kierunku, kiedy nagle zatrzymał się i spadł w dół schodów. Na szczycie schodów stał w rozkroku kapitan Perucki z wielką dymiącą lufą broni. Uratował nas w ostatniej chwili. Pomogłam Rose wdrapać się po drabinie i wskoczyłyśmy do maszyn.

Żołnierze już się wycofywali. Ciężko dysząc, usiadłam na ławce i spojrzałam, jak Hugo z radością witał się z dziewczynami.

– Uratowaliście nas w ostatniej chwili. Nie sądziłam, żebym wytrzymała trzecie przesłuchanie - powiedziała Rose.

– Przykro mi. Wyruszyliśmy od razu, gdy spostrzegliśmy, że coś jest nie tak.

– Wierzyłam, że nas nie zostawcie na pastwę losu. To dawało nam siłę, żeby się nie poddawać.

– Nic z nas nie wyciągnęli – wtrąciła Alicja. – Pytali o Roki i innych Ulepszonych. Wiemy też, że nie mają serum.

– Nie? To jak oni chcą sprzedawać szczepionki ludziom?

– Myślę, że planują ją załapać, tak jak nas.

– Musimy poinformować pułkownika, ale zanim to zrobimy. Musicie pójść do doktor Szymaniuk i sprawdzić, czy nie wyrządzili wam wewnętrznych uszkodzeń.

– I wziąć porządny prysznic – dodała Karola.

Nasz szczery śmiech odbijał się echem od ścian śmigłowca. Negatywne emocje opuściły mnie jak przebity balonik. Znów byliśmy w komplecie i to było najważniejsze.

Polowanie  na Wilka|| W TRAKCIE POPRAWEKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz