Rozdział 33

125 16 0
                                    

Przejrzałam ubrania mamy Alexa. Znalazłam tam krótką srebrną sukienkę i fioletową apaszkę. Wiedziałam, że nigdzie nie wyjdę, ale chciałam ładnie wyglądać, podczas mojego wkroczenia w dorosłość. Długo czekałam na ten dzień. Można powiedzieć, że całe życie. Szkoda, że rodzice ani Sebastian mnie teraz nie widzieli. Chciałabym, żeby byli przy mnie w tak ważnym dla mnie wydarzeniu. Najlepszym prezentem byłaby ich obecność tutaj.

Alex i Red powinni niedługo wrócić. Ile to już minęło, półtorej godziny? Wyszli do miasta po ciasto i wino. Będziemy świętować we własnym gronie. Usłyszałam trzaśnięcie drzwi wejściowych i męskie dwa głosy. Stanęłam na szczycie schodów. Alex zatrzymał się w połowie drogi do kuchni i spojrzał na mnie z zachwytem.

– Pięknie wyglądasz, Roksano. Skądś znam tą sukienkę. To mojej mamy?

Zbiegłam ze schodów prosto w ramiona Alexa. Zakręcił mną wokół osi i postawił na ziemi. Zakręciłam wokoło, żeby zademonstrować mu mój strój. Zawstydziłam się jego bezpośredniością. Alex był ostatnio, jak otwarta księga. Zauważyłam, że patrzył na mnie tak inaczej z znanym błyskiem w oku. Wiedziałam, co to oznacza. Piotrek też tak na mnie spoglądał.

– Kupiliście tort?

– Nie. – Uśmiechnął się. – Sami go zrobimy.

Weszliśmy do kuchni, a Red już przygotowywał miski i włączył piekarnik.

– Jakie najbardziej lubisz ciasto?

– Dawno nie jadłam żadnych słodkości. Może czekoladowe?

– Czekoladowe? Już się robi – powiedział Red.

– Od czego zaczynamy?

– Nie dziś są twoje urodziny. Nie będziesz sobie brudzić rąk – powiedział Alex, zawiązując fartuch kucharski.

Zakryłam twarz, ukrywając rozbawienie. Nie widziałam dotąd Alexa w fartuchu z różowymi falbankami.

– Zajmij się czekoladą. Potarkuj ją do miski. Ja wyrobie biszkopt.

Usiadłam na stołku barowym i włączyłam pilotem odtwarzacz. Z głośników popłynęły rytmiczne tony muzyki, przy której chłopcy zgrabnie się uwijali przy cieście. Red był w swoim żywiole.

– Red, czy ty czegoś nie potrafisz ugotować lub upiec? – zapytałam, podjadając krem z miski.

– Moi rodzice mieli restaurację. Mama zajmowała się inwestycjami firmy. Tata był kucharzem i to z nim spędzałem większość czasu. Zaraził mnie swoją pasją. Dlatego lubię gotować. Gdybym nie był ulepszonym, zostałabym kucharzem.

***

Po zjedzeniu tortu czułam, że zaraz pęknę od tych słodkości. Najlepsze ciasto czekoladowe, jakie w życiu jadłam. Red to prawdziwy skarb, jeśli chodzi o pieczenie ciast.

Wznieśliśmy za mnie toast i Alex zagrał dla mnie na fortepianie.

– Mogę prosić do tańca, solenizantkę?

Red z manierami prawdziwego dżentelmena ukłonił się i zachęcająco wyciągnął prawą rękę. Uśmiechnęłam się i zatańczyliśmy do muzyki. Nie miałam pojęcia, czy ten taniec to był walc czy jakiś inny, ale Red umiejętnie mnie prowadził. Czułam się wspaniale.
Nagle Alex przestał grać. Zatrzymaliśmy się w tańcu, jak przerwana muzyka.

– Odbijamy – rzekł Alex i porwał mnie w ramiona. Red wycofał się ze śmiechem.

– Będziemy tańczyć bez muzyki? – zdziwiłam się.

Puścił do mnie oczko i w pokoju znów rozległa się melodia fortepianu. Klawisze instrumentu same się poruszały. Alex używał mocy. To nieprawdopodobne, żeby skupiał się jednocześnie na graniu i tańczeniu. Alex wyglądał zabójczo. Miałam wrażenie, jakbym patrzyła marmurową na rzeźbę. Był perfekcyjny w każdym calu.

***

Późnym wieczorem graliśmy w kolory. Dobrze się bawiliśmy. Z kuchni zadzwonił telefon. Red pobiegł go odebrać i zburzył naszą piramidę. Upadłam na Alexa, przygniatając go do kolorowej maty.

– Przepraszam – usprawiedliwiłam się, siadając na podłodze.

– Jesteśmy sami, więc chciałbym ci dać... – Sięgnął do kieszeni.

Nie dowiedziałam się, co chciał mi wręczyć, bo przeszkodził nam Red.

– Alex, włącz telewizor.

– Co się stało?

– Rusz się, nie ma czasu.

Na kanale pierwszym zobaczyłam znienawidzoną przeze mnie twarz.
Oskar Raczyński siedział w eleganckim garniturze i rozmawiał z prezenterem telewizyjnym przy szklanym stole.

– ...Oczywiście dzieci będą miały zapewnioną opiekę w specjalnie przygotowanych ośrodkach. Po zakończeniu zabiegu trafią bezpiecznie do rodzinnych domów.

– Panie Raczyński, skąd pewność, że nie będzie zagrożenia życia dla dzieci.

– Odpowiedź jest jak najbardziej prosta. Każdy lekarz odpowie panu, że dziecięcy organizm jest najbardziej odporny na różnego rodzaju infekcje, czy też w łatwy sposób się rozwija. Chcemy wykorzystać te obie cechy, które w ciele dorosłych dawno zanikły.

– Kiedy rodziny mają zacząć przygotowywać swoich podopiecznych?

– Już dziś.

– Chciałby pan coś jeszcze dodać na zakończenie wywiadu?

– Tak, chciałbym złożyć życzenia urodzinowe dla pewnej bardzo bliskiej mi osoby. Roksano, wiem, że mnie oglądasz. Życzę ci wszystkiego najlepszego i liczę, że zobaczymy się szybciej, niż przypuszczamy.

– To był Oskar Raczyński w wieczornych wiadomościach....

Nie usłyszałam, co dalej powiedział prezenter, bo Red wyłączył telewizor. Byłam w ciężkim szoku. Jak do tego mogło dojść? Oskar znowu w telewizji?
Przeanalizowałam jego każde wypowiedziane słowo.

– Skąd on wiedział o moich urodzinach i dlaczego powiedział, że jestem dla niego bliską osobą?

– Uspokój się. On w ten sposób chce wyprowadzić cię z równowagi.

– Co będzie z rodzicami tych dzieci? Będą przypatrywać się jak zabierają im dziecko. Tego już zbyt wiele. Musimy działać. Nie możemy dłużej się ukrywać.

– Roki, właśnie o to mu chodzi. Oskar chce wykurzyć ciebie z kryjówki.

Byłam tak pochłonięta dyskusją z Redem, że nie zauważyłam załamanego Alexa. Siedział na kanapie z rękoma wplecionymi we włosy. Gdy podeszłam powiedział do mnie z bólem w głosie.

– Oni dopadną moją Olę.

Chłopcy się dwoili i troili, żeby ten dzień był wyjątkowy. Tylko jedna osoba mogła być tak perfidna, aby go zepsuć. Szef OMG prześladował mnie na każdym kroku. Nie było miejsca na ziemi, w którym ukryłabym się przed jego mściwym obliczem.

Polowanie  na Wilka|| W TRAKCIE POPRAWEKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz