Po lekcjach wybrałem się na krótki maraton. Ubrałem buty, spodenki i bluzkę do biegania. Usłyszałem dźwięk muzyki przy której nogi niosły mnie same, gdy założyłem słuchawki.
Stanąłem przed płotem mojego domu i zacząłem rozgrzewać najpierw kostki później kolana. Kiedy uznałem że już jestem gotowy, ruszyłem na początku powolnym truchtem później trochę przyśpieszyłem aż wreszcie złapałem stały rytm.
Moja głowa była pusta, nie myślałem o niczym. Wsłuchiwałem się w muzykę i skupiłem się tylko na niej.
Nawet nie wiem kiedy przebiegłem ponad dwa kilometry, wiedziałem to bo znalazłem się koło lasku od którego dzieliły mnie może ze 400 metrów.
Poczułem palenie w udach i łydkach. O tak wspaniałe uczucie. Ból, ale to jest bardzo przyjemny ból.
Po chwili wbiegłem do lasu, zrobiło się ciemniej przez korony ogromnych drzew. Patrząc w górę można było zobaczyć tylko przebłyski nieba. Był to las mieszany chodź przeważały drzewa liściaste.
Lubiłem ten lasek, bardzo często przychodziliśmy tutaj z moimi braćmi- Markiem i Philem. Graliśmy w podchody i bawiliśmy się w chowanego. Raz się tak schowałem, że sam nie wiedziałem gdzie. Szukali mnie przez ponad 3 godziny. Wołali, mówili pełno nie cenzuralnych słów, nawet grozili. Ja to słyszałem ale nie wiedziałem skąd echo rozchodziło się po całym lesie a do tego nie pomagało mi moje ciche łkanie i cichy szum strumyka gdzieś nie daleko.
Ruszyłem wtedy w tamtą stronę czując dziwne przyciąganie ale i zarazem pewność, że oni też słyszą wodę i tam mnie odnajdą.
Szedłem pomiędzy drzewami odsuwając rękoma gałęzie, żeby zrobić sobie przejście. Kilka razy się potknąłem i prawie wybiłem sobie zęby o korzenie. Szum stawał się coraz głośniejszy. Wiedziałem, że jestem już nie daleko strumyka. Odsunąłem jeszcze kilka gałęzi i minąłem kilka drzew i nagle ujrzałem bajeczne miejsce- malutka rzeczka z przejrzyście czystą wodą, zielona trawa bez żadnej skazy jakby ktoś o to miejsce dbał od lat. W powietrzu było czuć woń czystego powietrza, jakby z dala od cywilizacji.- Miejsce jak z obrazka, mógłbym tam zamieszkać na zawsze. Stanąłem jak wryty, zapomniałem po co tutaj przyszedłem, zapomniałem dlaczego tutaj jestem. Zapomniałem o Marku i Philu, o całym świecie.
Po 10 minutach znaleźli mnie, na początku zareagowali tak samo jak ja, potem dostałem całkiem niezły ochrzan i wrzucili mnie do wody.
Maiłem wtedy 8 lat, najlepsze lata mojego życia.
Teraz zmierzam dokładnie w tym samym kierunku przebiegłem obok drzewa skuliłem się pod gałęzią i ujrzałem moje miejsce. Dzisiaj wygląda troszkę inaczej, mała dróżka wydeptana przeze mnie i moich braci, kilka chwastów gdzie nie gdzie i ławeczka którą tutaj zbudowaliśmy i postawiliśmy. To było nasze miejsce i nikt o nim nie widział. Dlatego zdziwiło mnie, że ktoś siedział na skraju ławki.
Brunetka- Claire.
Była odwrócona do mnie plecami, widziałem jej długie opadające włosy. Nie usłyszała mnie. Jak tutaj trafiła? Stanąłem na chwilę i wyciągnąłem z uszu słuchawki. Usta same zaczęły układać się w uśmiechu. Przyglądałem się jej przez chwilę by zobaczyć co robi, ale ona tylko siedziała i patrzyła prosto na rzeczkę.
Podszedłem do niej po cichu tak, żeby mnie nie słyszała. Przyjrzałem się jej jeszcze raz i zobaczyłem, że na ziemi leży oparta o ławkę torebka.
- Od kiedy grzecznie dziewczynki wagarują?- dotknąłem jej ramienia kiedy byłem wystarczająco blisko.
- To znowu ty...- powiedziała to tak spokojnie jakby w ogóle nie była zaskoczona dotykiem i moją obecnością.
- Słyszałaś mnie? - zapytałem ze zdziwieniem w głosie.
- Wiesz twój oddech jest tak głośny, że nawet strumyk go nie zagłusza- zamknąłem usta tak by uspokoić oddech - a do tego śmierdzi od ciebie potem na kilometr...- pociągnęła lekko nosem.

YOU ARE READING
Tylko Ona...
RomanceDla jednych pieniądze i popularność to jedna z najważniejszych spraw, dla innych pieniądze i popularność to jedyne co im zostało, ale są jeszcze tacy którzy odkryją, że jest jeszcze coś co przekracza poza granice ich beztroskiego życia. „Stoję zapa...