Zaśmiałam się. Jeff uciekł w stronę lasu. Do pokoju wpadł Jack.
- Musimy się przeprowadzić - powiedział i zaczął pakować jedzenie do dużego plecaka.
- Po co? Tutaj jest dobrze - mruknęłam głaskając jednego z kotów.
Usłyszałam syreny policycjne i wtedy zmieniłam zdanie.
- Odkryli gdzie mieszkam, nawet nie wiem jak - rzekł zakładając pełny plecak.
- A jak mamy wziąć koty?
- Nie musimy - pstryknął palcami, a wszystkie zaczęły rosnąć i nabierać ludzkiej anatomii. Jeden z tych "kotołaków" podszedł do mnie i chwycił moją dłoń.
- Dziękujemy za te wszystkie dni opieki, mamo - powiedział, a ja o mało nie wyskoczyłam z ciała i nie stanęłam obok. Mamo?
- Co zamierzacie zrobić? - ledwo wymusiłam w głosie spokojny ton.
- Skoro ty nami się zaopiekowałaś to my ciebie obronimy przed pójściem do więzenia za współudział w morderstwie - rzekły niemal chórem. - Życie za życie.
Nie mogłam się pogodzić z tą myślą. Poza tym... co oni zamierzają zrobic?!
- Zatrzymają policje. Trudno będzie uciekać jeśli ma się auta i psy na ogonie. One ich zatrzymają, szybciej - rzucił Jack na jednym wdechu i wyskoczył przez okno mając mnie na rękach. Wylądował z cichym hukiem i popędził do lasu. Za sobą słyszałam krzyki i strzały. Byłam całkiem zdezoriętowana. Wtuliłam się w tors klauna. Pachniał pieczonymi jabłkami i choinkami. Powróciły wspomienia.
Miałam wtedy dziesięć lat. Biegałam z rówieśnikami po lesie, gdzie roznosił się ten piękny zapach. Nie minęło nawet godziny a zdaliśmy sobie sprawę, że się zgubiliśmy. Ja, Annie i Patrick błądziliśmy między drzewami całkiem wystraszeni. Nagle Annie krzyknęła.
- Patrzcie! - pokazała drzewo w oddali kurczowo trzymając się za brązowy lok. Nikogo tam nie było.
- Nie śmieszny żart - powiedziałam patrząc jej w brązowe i przerażone oczy.
- Chodźmy dalej, zaczyna się ściemiać - odrzekł Patrick rozglądając się. Jego czarne włosy były roztrzepane na wszystkie strony, a zielone oczy niebezpiecznie spoglądały na około szukając zagrożenia. Wyciągnął latarkę i złapał Annie za ręke, a ona mnie. Z przerażeniem ruszyliśmy dalej.
...................................................
Chyba przesadziłam z kotołakami c':
CZYTASZ
Normalne opowiadanie nienormalnej dziewczyny/Laughing Jack
FanfictionGeneralnie, jest to słabe jak barszcz Te opowiadanie zawiera: -sceny brutalne i te 18+, -przemoc, -morderstwa, -creepypasty. Jeśli to dla ciebie problem, to zrezygnuj z dalszego czytania