Weszliśmy do środka, a ja od razu zostałam pociągnięta i zamknięta w czyiś ramionach. Mocno mnie obejmował i tulił do swego torsu, a ja czułam, że naprawdę brakuje mi tlenu.- V.- odsunął się na długość rąk dzięki czemu ja zaczerpnęłam powietrza. - Tak?- powiedział zmartwioni.- Nie mogłam oddychać.- Uśmiechnęłam się. Całej scenie przyglądali się chłopcy i... jak to określić?.. Tarzali się ze śmiechu. Gdy się trochę uspokoili, każdemu dałam jakąś torbę do zaniesienia do mojego pokoju. Wreszcie i ja tam poszłam. Szybko wypakowałam zakupy i torbę z domu i wróciłam do salonu. Nam właśnie schodził do piwnicy. Przewróciłam oczami, a on się uśmiechnął i także nimi przewrócił. Usiadłam obok chłopców, a raczej chciałam, bo te wieśniaki oczywiście nie ustąpią kobiecie. Jedynie Kooki wstał za co podziękowałam uśmiechem. Oglądali jekiś głupi film, więc się wyłączyłam. Zaczęłam bawić się włosami Tae, który siedał przede mną na podłodze. Po jakimś czasie zgłodniałam i poszłam do kuchni. I wyjęłam składniki na spagetti. W pół godziny miałam gotowe danie. Wiecie ile zachodu jest z ugotowaniem czegoś dla 8 osób?! Zawołałam resztę na obiad. Wszyscy przybiegli do stołu w mniej niż sekundę bijąc tym samym światowy rekord. Tylko NamJoon człapał wyraźnie rozdrażniony. Uśmiechnęłam się do niego i lekko pogłaskałam po ramieniu. On też się uśmiechnął i usiadł do stołu. Wszyscy zjedli ze smakiem.
*V's Pov*
Boże, ale ona jest wkurwiająca! Co? Nie, nie Chao. Ona jest cudowna, słodka, kochana i śliczna... Ugh, ogarnij się V. Mówię o żonie SeHo. Jednego z dawnych szefów mafii, ostatniego, który żyje... ale już nie długo. Gdyby ta stara.... nie utrudziała pracy. Ona wie to czego potrzebujemy, ale nie mam pojęcia jak to zniej wyciągnąć. Yyyhhh.. frustrujące. Groźby- nic, bycie miłym- nic, ranienie nożem, pistoletem, jakąkolwiek inna bronią - nic! Już mnie to zacząeło poważnie wyprowadzać z równowagi. Ilekroć schodzimy na dół ona jest zawsze nieugięta. Każdy stara się jak umie i nic! NIC!- Obiad!- o wreszcie się oderwę myślami od tej Kwon. SeHo wiedział jaką żonę wybiera. Usiedliśmy przy stole, a za nami dowlukł się wkurwiony Monster. Shin podeszła do niego i uśmiechnęła klepiąc leciutko po ramieniu. On szybko odwzajemnił uśmiech... Nie, Nam ja znam ten uśmiech. Nie kokietuj jej! Zacisnąłem mocno szczękę, by nic nie powiedzieć. JAK ON MOŻE PODRYWAĆ MOJĄ DZIEWCZYNĘ?!?! Spokojnie V ona nie jest twoja dziewczyną. No, ale to do mnie przyszła gdy po porwaniu nie mogła usnąć! Do mnie! No chyba, że nie do mnie pierwszego... A co jeśli ona tak naprawdę poszła do niego, ale on spał? Jak ona może, a ja ją dla niej porwałem... dobra tylko się pogrążam.
*Chao's Pov*
Usiedliśmy spowrotem w salonie i między chłopakami rozległa się dyskusja, czy aby napewno jedzenie tego co ja ugotowałam było rozsądne.
(J-Jin,Jk-Kook,S-Suga,Jh- Hopi,Rm- Nam,V -V,Jm- Jimin, Cs- Chao Shin)
J: Nie bardzo, ale i tak było pyszne.
Jk: Przestańcie, nie otrułaby nas.
S: No, nas dwóch napewno nie.- przybił piątkę z ciastkiem. To fakt ich lubie najbardziej.
V:A ja to co?- a, no i jego.- mnie też nie!
Cs: Tak prawdę mów...
Rm: Ona nie ma tu składników by nas otruć.
Jh: Jak to nie? W ogródku rośnie Cis i Czarny Bez.
Cs: Ale ja bym was...
Jm: Kurwa ona nas otruła! - sztucznie panikował, po czym postukał się w głowę.
Cs: Nie otrułabym was!- wreszcie udało mi się dojść do słowa.- Skończyliście?
Nagle rozległ się trzas, a drzwi frontowe z hukiem wylądowały na podłodze
_________________________________________
Hejo, wróciłam z rozdziałem i mam nadzieję, że się podoba. Troszkę się wyjaśniło w zwiazku z tą piwnicą. Ciastek i Pianek wiedzieli jak się ustawić. Komentujcie i gwiazdkujcie. Kocham was i Do NEXT A.R.M.Y'S.
P.S. Jak nowa okładka?