4.

85 12 1
                                    

Wstałam z łóżka. Udałam się do drzwi. W futrynie stała nie wysoka dziewczyna- Sophie.
- Cześć skarbie - przytulila mnie- nie mogłam znaleźć żadnych czipsow ale mam lody truskawkowe te co lubisz.
- Hej, wiesz chyba cię za to zganie - zaczęłam się śmiać.
- Dobra to pokaż swoją chałupe.- raczej to nie była prośba bo zostawiła zakupy i sama poszła zwiedzać mój dom.
Gdy przyjaciółka oglądała każdy Kacik mojego domku ja przygotowywałam lody.
- Ej Sophie chodz już!!- krzyknęłam.
- Już biegnę do ciebie
Dałam jej kubeczek z ,,jedzeniem" i razem usiadlysmy na kanapie.
- No dobra to opowiadaj, jak tam zycie?
- W szkole nie mam do kogo sie kleic wiec spoczko - usmiechnelam sie- choc jest jeden chlopak...
- No opowiadaj !
- Nazywa sie Jacob, ale to tylko moj kolega.
- No to fajnie, musisz mnie z nim poznac - zaczelysmy sie smiac.
Po chwili ogarnelam sie i wrocilam do tematu o ktorym mialysmy rozmawiac.
- Sophie co mam zrobic z...
-z Lukiem?
- Tak ,dokladnie.Nie chce aby zranil mnie a tym bardziej jacob'a.- z mojego oka poleciala lezka.
- Nie martw sie skarbie - przytulila mnie - ja na twoim miejscu juz dawno zawiadomila policje.
- Ale wiesz ze to nie takie proste. Mnie tez zamkna.
-Przeciez to przez niego to wszystko wiec dlaczego masz isc do pierdla?!
- To niee jest takie jak sie wydaje sophie.
- no dobra, to jaki masz teraz cel ? Co masz zamiar robic?
- Niewiem, na pewno nie bede sie spotykala z Jacobem.
- Ranisz nastepne osoby...
- Wiem ale nie chce aby niewinny czlowiek placil za moje bledy.
- Do jasnej cholery, jakie twoje bledy?!
- Wybralam jego sciezke a teraz sa tego skutki.
- Dobra , nie zebys zrozumiala mnie zle i ze nie chce ci pomoc ale skarbie, w tym wypadku moze zalatwic to zwykla rozmowa z nim albo powrot do przeszlosci, niewiem czemu akurat wrocil teraz, tak nagle, sadze ze musi miec w tym jakis cel.
- Tego sie najbardziej boje...

*Cala*

- Tego sie najbardziej boje...
Uslyszalam polowe rozmowy dziewczyn, wlasnie mialam wejsc do pokoju i zapytac sie czy niczego nie potrzebuja, kiedy uslyszalam cos niepokojacego. Czego ona moze sie az tak bac?
Nie moge sie wtracac bo jestem tylko sprzataczka ale nie zostawie tego w spokoju, ta dziewczyna jest dla mnie bardzo wazna.

*sue*

Nagle uslyszalysmy pukanie do drzwi.
- Prosze
- Witajcie dziewczynki, nic wam nie podac? - w futrynie stala sliczna gosposia.
- Nie dziekujemy, w razie czego sobie poradzimy, odpocznij.
- To milej zabawy wam zycze.
- Dziekujemy

O godzinie 19;38 wyszlysmy z domu. Odprowadzalam Sophie na przystanek. W prawdzie, balam sie wracac sama do domu ale z mysla ze to tylko 3 ulice jakos przezylam.
O 19.45 Kolezanka miala autobus z ktorego jechala na dworzec wiec nie marudzilam. Gdy doszlysmy byla 19:42 , przytulilam ja i dalam jej buziaka w policzek.
- kocham cie
- Ja ciebie tez sue, trzymaj sie.
- Dzieki, milej podrozy.
Zobaczylam ja w oknie, pomachalam i udalam sie w strone domu.
Probowalam jak najszybciej isc. Po chwili uslyszalam jakies szmery. Ktos za mna szedl. Zaczelam biec.

Blagam zeby tylko to nie byl luke.

Nie moglam sie powstrzymac. Balam sie ale...odwrocilam sie zza siebie. Nikogo nie bylo. Okazalo sie ze to zwykly pies. Jestem za bardzo przewrazliwiona. Gdy bylam juz w domu, szybko polozylam sie spac.

--------------------------------------------

Przepraszam ze dawno nie bylo. Aktualnie mam problemy zdrowotne wiec moze bd czesciej pisaac. Sorki za bledy ale pisze na zepsutej klawiaturze ;)
Pozdrawiam , kama :*

Wiele TajemnicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz