6.

59 7 4
                                    

Wstałam z myślą ze muszę rozprowadzić ten cholerny towar..nie mam już jak uciec. On mnie widzi i patrzy. On mnie zabije. Założyłam szarą , za duza bluzę a zioła włożyłam do kieszeni. Szłam tak 15 minut aż doszłam do wielkiego muru.

Spokojnie, nic mi się nie stanie.

Zaszlam od drugiej strony. Słychać było glosna muzykę.
Trudno... Moja twarz skierowana była teraz tylko na chodniku. Słyszałam szmery. Udawalam że nie mnie nie interesowały.
Nagle poczułam jakaś dłoń na mojej dupie. Popchnelam wielkiego, lysego faceta na sciane.
- Ej laska nie wyrywaj sie !- krzyknął
Chciałam już coś powiedzieć kiedy zza drzwi dobiegł głos Marka.
- Zostaw ja , ona do mnie.
Podeszłam w jego stronę po czym zniknelam w cieniu drzwi.
- co cię do mnie sprowadza droga sue? Czyżby wracasz do branży?
- Bardzo śmieszne -parsknelam.
- To co?
- Mam towar który muszego jak najszybciej się pozbyć.
- Dawaj , ile za to chcesz?
- Dawna cena wystarczy..
- Masz.. mam nadzieję że się jeszcze spotkamy - wysłał mi oczko.
- Szczerze ja nie. Pa
Wyszłam i pobieglam w stronę domu. Położyłam się na kanapie. Byłam dumna i zadowolona ze wreszcie to się skończyło.
Ta wspaniała chwilę musiał przerwać dzwonek telefonu.

Chuj 🔫: Grzeczna dziewczynka. Gratulacje teraz mi oddaj kase skarbie

Ja: Kiedy i gdzie chcesz sie spotkac?

Chuj 🔫: 22:30 pod mostem.

Ja: okej ale później spierdzielasz

Chuj 🔫: obiecałem

Ja: twoje obiecanie mam w dupie masz to zrobić !

Chuj 🔫: okej skarbie :*

Co za totalny idiota.

Dawno nie odzywalam się do Jacob a Ale teraz nie moge ,tylko go zranie. A jakby Luke się dowiedział ,zabiłby go.
Boję się.

Wybiła 22:15 aby dotrzeć na czas potrzebuje 8 minut dlatego przebiore sie w coś ciemniejszego i wyjdę z domu.
Podczas wędrówki usłyszałam jakiś głos. Ktoś za mną szedł. Odwrocilam się. Wysoki mężczyzna. Zaczęłam powoli biec. Wtedy mnie ,,dopadł". Nic nie pamiętam. Rano obudziłam się w lesie pół naga. Obok mnie leżały także butelki po alkoholu i skrety. Nie mogłam się podnieść.Byłam cała posiniaczona. Zaczęłam płakać. Nie miałam telefonu więc powoli wstałam. Chciałam dojść do domu Jacob a który był bardzo blisko lasku. Gdy szłam ,chłopak akurat wynosił śmiecie. Szybko do mnie podbiegl i wziął na ręce. Położył na swoim łóżku. Delikatnie zdejmowal moja podarta bluzkę. Widzial że źle się z tym czułam bo po prostu zostałam zgwałcona Ale nie pozwoliłby mi być w tych okropnych ciuchach. Założył mi jego wielką bluzkę i przykryl kocem. Poszedł do kuchni aby wstawić wodę ja herbatę. Zaczął coś przeklinac i płakać. Gdy wrócił dał mi gorący napój i pocno przytulil. - Jak ja mogłem cię zostawić...wiedziałem że coś jest nie tak- wyszeptal i odszedł. Chyba dzwonił po moich rodziców.
- Jacob - wyszeptalam
- Nie męcz się sue..odpoczywaj
- Jacob ale to wazne..
- Słucham cię - usiadł przy mnie.
- Przepraszam cię za wszystko.
- To ja powinniem cię przepraszać.
- Kocham cię Jacob - gdy to powiedziałam zamknely mi się powieki.
- Idź spać skarbie - delikatnie poglaskal mnie po policzku- ja ciebie też.

Gdy się obudzilam było pełno od ludzi. Moi rodzice, rodzice Jacob'a, psycholodzy , policja i karetka. Była też cala. Bardzo się ucieszyłam gdy ja zobaczyłam , ona jedyna mnie rozumie.
Wiedziałam ze wszystkie te świństwa zrobił mi Luke Ale bałam się go wydać. Po prosiłam żeby wszyscy wyszli a żeby został tylko Jacob.
Gdy tak się stalo, mężczyzna usiadł naprzeciw mnie.
- Jacob... To nie tak jak myślisz.
- Jeżeli nie chcesz nie musisz mówić.
- chce. Przeprowadzilam się tu bo w tamtej szkole miałam do czynienia z dopalaczami, alkoholem zabaw i wiesz o co chodzi. - złapał mnie za rękę- był tam jeden chłopak , byliśmy parą. Razem zajmowaliśmy się tym gownem. Później chciałam z tym skonczyc. On sie wkurzyl. Nie dał mi żyć. Akurat moj tata miał klienta w tej miejscowości więc przy okazji ze dobra szkoła chciałam się wyprowadzić. Moje marzenie się spełniło. Myślałam że już nigdy nie spotkam Lu... Tego chłopaka. Ale on mnie znalazł. Przesladowal. Nie chciałam cię martwić żeby ci nic nie zrobił. Następnie kazał mi rozprowadzić towar a później miał zniknąć. Poszłam do dawnego ,,kolegi" z działki i wzięłam kasę. O 22:30 mieliśmy się spotkać pod mostem i miałam mu oddać kasę za marihuanę. Za to nie doszłam , ktoś mnie złapał , chyba zaczął bić. Nie pamiętam. Później obudziłam się w lesie.

Jacob puścił moją rękę i wyszedł z pokoju.

----------------------------------------
Sorki ze tak długo , mam nadzieję że się podoba ;)

Wiele TajemnicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz