4.Gra

227 11 0
                                    

Piękna pov
Obudziłam się rank z dość dziwnym uczucien którego nie jestem w stanie opisać. Od dawna nie spałam tak dobrze jak dzisiaj. O dziwo nawet nie miałam żadnego koszmaru.
Leniwie podniosłam tyłek z wyjątkowo wygodnego łóżka i udałam się do toalety. Załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne i niechętnie spojrzałam w lustro. Rozmazany makijaż, roztrzebane włosy. Dawno nie byłam w takim stanie. I mimo tego co powiedziałam wczoraj cieszyłam się, że to wszystko stało. Cieszyłam się, że tu jestem. Jestem pewna, że to wszystkl pociągnie za sobą niemiłe konsekfencje ale mam Davida. Jestem wśród rodziny i przyjaciół. Jestem pewna, że sobie poradzimy. Zarzuciłam na siebie czarny flanelowy szlafrok który wisiał na jednym z wieszaków i wyszłam z pokoju w poszukiwaniu jakiejś żywej istoty. Muszę znaleść jak najszybciej Davida.
Stałam przed drzwiami od pokoju jak jakaś idiotka i nie miałam bladego pojęcia co mam ze sobą zeobić. Czy ruszyć w lewo i zapukać do któregoś z pokoi czy ruszyć w prawo i rozejrzeć sie po dole. Gdy już miałam zamiar schodzić na dół z jednego z pokoi wyszedł chłopak. Dokładnie ten sam który był wczoraj na balu.
-hej- odezwałam się nie pewnie
-hej, miałem nadzieje, że cię tu zobacze. David z Natalie wyjechali rano do jej rodziców ogłosić zaręczyny więc moim zadaniem jest cie zabrać na zakupy- powiedział na jednym wdechu lekko oszołomiony moją osobą.
-nie sądzisz, że w tym szlafroczku będę wyglądać olśniewająco,?- uniosłam dwa końce materiału do góry i lekko nimi zakręciłam uśmiechając się słodko.
-no tak, wejdź- uchylił drzwi od swojego pokoju przytrzymując je bym mogła wejść.- Natalie przed wyjazdem zostawiła mi rzrczy dla ciebie- powiedział i podał mi małą różową torbę.
-dziękuję-powoedziałam biorąc od niego torbę i lekko unosząc końciki moich ust
-gdy będzisz gotowa zejdz na dół. Przygotuje śniadanie.
-nie będzie to potrzebne. Nie jadam rank ale chętnie napije sie kawy. -powiedziałam i wyszłam z pokiju.

Justin pov

Ta dziewczyna jest pełna sprzeczności. Myślałem, że gdy ją dziś zobaczę będzie sie darła i rzucała żebym tylko ją wypuścił a ona natomiast z uśmiechem na twarzy normalnie ze mną rozmawiała.
Zszedłem na dół i wolno postawiłem nogi na brązowej posadzce. Podszedłem do blatu i zaparzyłem dwie kawy które kolejno postawiłem na marmurowej wysepce. Wyszedłem przez balkonowe drzwi na ogród i usiadłem na starej drewnianej ławce i odpaliłem szluga po czym zaciągnąłem się dymem. Po chwili obok mnie usiadła piękna, wyciągnęła fajke z paczki i odpaliła ją zaciągając się.
-od dawna w tym siedzisz?- spojrzałem na nią bo nie do końca wiedziałem co ma na myśli-w tym całym gównie- dokończyła nawet na mnie nie patrzeąc.
-od kąd skończyłem 15 lat.
-i na co ci to? -w koncu obdarowala mnke spojrzeniem- wirczne niebezpoeczęstwo. Teraz to może fajne ale kiedyś założysz rodzine i będzisz ich zmuszał do myślenia czy ty wrócisz do domu czy może już szykować co grób.
-ja nie będe miał rodziny-odpowiedziałem bez namysłu i wszedłem do domu zostawiając ją tam samą.
Nie nawidze krzrwdzić ludzi na których mi zależy wiec dlaczego mam krzywdzić własną rodzine? Lepiej po prostu jej nie mieć.
Usiadłem przy blacie i wypiłem łyk kawy a już po chwili zobaczyłem piękną obok.
-gdzie cała reszta? -zapytała zanurzając swoje malinowe usta w ciepłej cieczy.
-w pracy?-odpowiedziałem sucho.
-a co sprawia, że ty zostajesz?
-ty-spojrzałem na nią.
Miała wyjątkowo piękne oczy. Jakby zaczarowane. Były w pewnyn sęsie puste jednak coś w nich nie dawało mi spokoju. Ona coś w nich ukrywała. To sprawiało, że były nieziemsko podobne do...
-biedny ty-zaśmiała się sucho i położyła ręke na sercu. -musisz niańczyć małą mnie.
-nie nazwał bym tego niańczeniem. Bardziej oddawaniem przysługi przyjacielowi.- odpowiedziałem i wstałem kierując się do wyjścia.
-czekam w aucie.- rzuciłem na wychodne.

Piękna pov

Co za dziwny człowiek. Taki bez życia. Zupełnie pozbawiony poczucia chunoru. Taki typowy "stary" gangster. Jestem gangsterem, jestem sam i nie potrzebujw nikogo. Stała gadka każdego jednego. No to jeszcze sie przekonamy. Moje zadanie na dziś,? Troche rozruszać starego.
Włożyłam kubek po kawie do zmywarki i w podskokach wyszłam z domu. Powoedział , że czeka w samochodzie. No ale kurwa w którym?! Było ich tu z około 10! Już miałam się cofać jednak usłyszałam klakson z kąca ciągu więc ruszyłam w strone białego mustanga.
-wasz tok myślenia mnie rozpierdala- zaczęłam się śmiać wsiadając do samochodu.-macie tyle kasy, tyle samochodow a zero życia.
-to jest życie.-odpowiedział sucho.
-nie. Macie kase której nie możecie wydać, macie samochody którymi nie możecie jeździć, macie dziwki których nie możecie jebać. Ale brakuje wam jednej rzeczy. Brakuje wam uczuć.
Zgnijecie w wielkim łożu opsypani kasą ale za to sami. Kompletnie sami. Nikogo obok siebie kiedy bėdziesz brał ostatni oddech.
Nie skomentował tego natomiast z jego mimiki twarzy można było wyczytać, że rozmyśla nad moimi słowami.

Od dobrej godziny targam go po sklepach, gadam do niego a on nic. Jego jedyna odpowiedź to "jak chcesz"!. Chyba czas zacząć zabawe. Jak sobie troche pobiega to może zacznie gadać.
-mam pomysł-niespodziewanie odwróciłam się w jego strone przez co wpadł na mnie.-pobawimy sie w chowanego-powiedziałam na wdechu i rzuciłam mu torby pod nogi po czym zaczęłam uciekać w nieznaną mi droge. W pewnej chwili obróciłam się do tyłu chcąc zobaczyć czy on tam jest jednak nie dane mi to było gdyż wpadłam na niego. Gdy podniosłam wzrok na tą osobę moje oczy mało co nie wyskoczyły z orbit. Tą osobą...

****
W krótce kolejny i mam nadzieje ze spodoba wam sie ten mimo iz troche nudny.
Sprawdzalam go wiec mam nadzieje ze mnien bledow jak w poprzednim.
Licze na wasza szczera opinie 😊

Piękna I BestiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz