Początek

37 2 1
                                    


Kończąc szesnaście lat nie myślałam, że tak to właśnie będzie wyglądało. Nie zdawałam sobie sprawy, w jak krótkim czasie moje życie zmieni się o trzysta sześćdziesiąt stopni. Myślałam o tym, że jestem coraz starsza, że coraz więcej się ode mnie wymaga, że odpowiadam za swoje czyny. Chyba nawet trochę mnie to przerażało, fakt że będę musiała iść w wakacje do pracy bo rodzice obetną mi kieszonkowe. Jak to oni ujęli ' Sam, jesteś już na tyle dorosła, że sama możesz zapracować na swoje ubrania.' co prawda dodali też, że nie będę musiała NA WSZYSTKO sama zarabiać. I tym nieoptymistycznym akcentem, moje wspaniałe wakacje, odpoczynek, zabawa, opalanie zostały przekreślone grubą linią. 

Urodziłam się dwudziestego ósmego lutego, tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego roku. Okres mojej, nazwijmy to przemiany trwał prawie pół roku, a dokładnie pięć miesięcy. W tym czasie, na samym początku, straciłam przyjaciół jednocześnie zyskując nowych, zniszczyłam wspaniałe relacje z rodzicami później je odbudowując. Szybko niszczyłam ale jednocześnie szybko naprawiałam, zdając sobie sprawę z popełnionego błędu. Był to okres mojego buntu, ale trwał cztery miesiące wchodzące w skład tych pięciu, czyli dziewięćdziesiąt procent czasu zmian. Dlaczego tak było? Nie mam pojęcia, nigdy wcześniej nie zadawałam sobie tego pytania, ale myślę, że w tamtym okresie przejrzałam na oczy. 

Poznałam świat. Zdałam sobie sprawę, że ludzie nie są takimi jak siebie opisują, że nie jest tak kolorowo. Przestałam marzyć, dopadła mnie świadomość jak ważne są pieniądze, jaka jest ich wartość i jak wiele od nich zależy. Powiedzenie 'Pieniądze szczęścia nie dają' całkowicie straciło sens. Bo tak jest, ono nie ma sensu. Pieniądze dają szczęście, bez nich nie przeżyjesz, nie zjesz, nie ogrzejesz się. Ten czas wchodził w skład 'okresu buntu'. Tak samo jak moment w którym zaczęłam się okaleczać. Zaraz po tym postanowiłam spróbować używek. 

Zaczęło się niewinnie, od piwa. Później doszły papierosy i mocniejsze trunki. Następnie narkotyki. Gdy tak teraz o tym myślę, to nie żałuję. Mimo że zeszłam na złą drogę, nie spodziewałam się tego, to nie uważam żebym się 'stoczyła'. Wręcz przeciwnie, znalazłam swoje miejsce. 

A właściwie to czym jest to teraz? 

Osadzona Where stories live. Discover now