Sobota

8 0 0
                                    

Wiedziałam, że będzie to ciężka rozmowa, że mogę z tym nie podołać. Mimo to, chciałam spróbować, spróbować powiedzieć Hugo o tym wszystkim, o czym myślałam przez ostatnie dni. 

Zaprowadzono mnie do sali widzeń. Tym razem to ja czekałam. 

Wszedł, piękny jak zawsze. Widać, że po ostatnim widzeniu, bardziej zadbał o siebie. 

- Witaj- powiedział dosyć chłodno. 

-Dobrze cię widzieć- odparłam najcieplej jak potrafiłam.

-Posłuchaj, muszę ci coś powiedzieć. Musisz wysłuchać mnie do końca i nie przerywać dobrze? 

-Dobrze- odparłam z uśmiechem. 

-Nie chciałem pisać tego w liście, nie chciałem wyjść na skończonego chuja. To o czym ostatnio rozmawialiśmy... Sam, ja tak nie potrafię, nie mogę tak żyć. Ciągłe widzenia, myśl o tobie tutaj. To wszystko nie daje mi spokoju, w dodatku dziecko. Nie jestem wystarczająco silny żeby przez to przechodzić. Naprawdę przepraszam, bardzo mi przykro. To koniec Sam. Tak się nie da, ja tak nie mogę. Nie możemy być dalej razem. Jeśli chodzi o dziecko... Chce je wychować. Poznałem kogoś, już nie zajmuję się dilowaiem, ani niczym związanym z tym gównem. Poznałem kogoś, ona będzie naprawdę dobrą matką. Oczywiście nie twierdzę, że ty byś nią nie była. Ale ty jesteś tutaj... a dziecko? Nie chce żeby musiało tutaj oglądać swoją mamę. Sam, to już ewidentny koniec. Zaraz po porodzie, podpiszę wszystkie papiery, proszę żebyś ty również to zrobiła, zabiorę dziecko z powrotem do Anglii. Chce żeby wychowało się w ojczyźnie. To chyba tyle, przepraszam i proszę, nie utrudniaj tego wszystkiego. 

O dziwo, nie uroniłam ani jednej łzy. Nie przepełniał mnie smutek, tylko żal i złość. Wstałam więc, przyłożyłam mu tak mocno jak potrafiłam i powiedziałam tylko:

-Jednak nie udało ci się kochany, i tak wyszedłeś na skończonego chuja. Dostaniesz dziecko, teraz już go nie chcę. 

Odwróciłam się i powiedziałam strażnikowi, że chce wrócić do celi. Wiedziałam, że gdy zobaczy mojego byłego męża z krwawiącym nosem, będę miała przechlapane, ale nie to teraz miałam w głowie. Cała buzowałam, byłam wściekła, rozczarowana, i powoli smutna. Zapowiadała się kolejna nieprzespana noc. 

Czy naprawdę już nie chciałam tego dziecka ? Chyba tak. Myśl, że i tak nie mogę dać mu tego co chcę, że on zrobi to lepiej. Byłam pewna, że moje życie teraz się zmieni. Zaraz gdy wróciłam do celi, napisałam do Hugo, że ma mi wysłać wszystkie papiery rozwodowe, że po porodzie nie chce mieć z nim nic wspólnego. Później opowiedziałam o wszystkim moim przyjaciółką z celi. Moje myśli o zmianie zniknęły razem ze słowami ' To koniec Sam'. Tak, to koniec nowej mnie. Teraz pokażę wszystkim, że nie jestem taka jak myśleli. Chce być zła. 

Po prostu ZŁA. 

Osadzona Where stories live. Discover now