Kocie ślepię zostaje w pamięci

255 29 7
                                    

Sam ostrożnie stopą wsunęła paczkę do mieszkania. Na korytarzu nikogo nie było, więc kto ją zostawił? Wzięła z kredensu nożyczki i rozcięła taśmę. Serce zabiło jej milion razy prędzej. Pośród kawałków sypkiego styropianu dostrzegła zarys czegoś na kształt pudełka z drewna. Wzięła je do ręki i odwróciła do siebie przodem.

Ciemne, ogromne pomieszczenie. Na jego środku klęczał nastolatek w białym podkoszulku umazanym krwią. Głaskał wilczka, którego uratował.
Zwierzę zawarczało.
"Kto tam?!" - krzyknął chłopak do nicości.
Nikt nie raczył mu odpowiedzieć. Zdawało się, że jest sam. Ale to tylko przeczucie.
Niecałe trzy metry od niego i jego nowego przyjaciela zaświeciło się kocie ślepię.

Samanta odskoczyła na bok. Chwyciła się za klatkę, aby opanować bicie serca. Miała wrażenie, że zaraz wskoczy jej do gardła. Spojrzała na pudełko. Był to jeden z totemów, które widziała w Blackwood. Uspokoiła się i podniosła ze stołu tackę z niedojedzonym śniadaniem.

Wchodząc do kuchni wypuściła talerz, który się rozbił. Dlaczego, spytacie? Otóż odruchowo rzuciła okiem na zegarek wiszący na ścianie. Wskazywał godzinę 10:00, a przecież blondynka wstała o 8:00 i wyrobiła się ze wszystkim - śniadanie, poranna toaleta, czytanie - w godzinę. Co robiła więc przez drugą? No właśnie nie wiedziała tego. A raczej nie pamiętała. W jej umyśle była dziura. Jedyne co pozostało w jej pamięci to kocie ślepię...

***

- No chodź Michael - powiedziała rozbawiona Emily. - Reszta i tak jeszcze nie przyjechała, więc mamy chociaż czas, by zwiedzić trochę okolicę.
- Czy ja wiem... - odpowiedział Mike drapiąc się za uchem. - Sam była trochę zdenerwowana, gdy z nią rozmawiałem. Poza tym jest już w drodze.
- Nie przesadzaj. Przejdziemy się kawałek nad wodospad i wrócimy nim oni tu dotrą.
- A co z walizkami? Jeśli myślisz, że będę z nimi zapie... - Zostawimy je tu - przerwała mu Em w połowie zdania. - Tu i tak nikt się nie kręci to będą bezpieczne.
- Ale jak zginą odkupisz mi ciuchy - pocałował ją w czoło.
- Mów co chcesz.

Para, jak postanowiła, zostawiła swoje bagaże pod pustym ośrodkiem. Wcześniej chwilę pukali w okna w nadziei, że Josh im otworzy. Ale nikogo nie było. Pewnie byliby tu ostatni, gdyby nie Emily, która koniecznie chciała posprzeczać się z Jess. One dwie nienawidziły się jak koty z psami. Em była psem, ponieważ pierwsza prowokowała kłótnie, a Jessica kotem, gdyż zawsze potrafiła pokazać, że nie przejmuje się obelgami i wyzwiskami rówieśnicy. Kiedyś jednak obie się przyjaźniły. Zaledwie rok temu. Wtedy jeszcze Jess chodziła z Mike'm. Niestety Emily jej go odbiła, natomiast Jessica w ramach zemsty uwiodła Matta - swojego obecnego chłopaka, a wcześniej ukochanego byłej koleżanki.

- Emily! Nie oddalaj się! - zawołał za swoją dziewczyną, która podbiegła do teleskopu, niebezpiecznie blisko nieogrodzonej krawędzi.
- Co my tu mamy... - zapytała samą siebie wyglądając przez urządzenie. - Wodospad, chatkę, ścieżkę i... - odsunęła się gwałtownie do tyłu.
- Co się dzieje?
- Michael... ktoś tam jest. Obok wodospadu. Siedzi na ławce i... i patrzy na nas - odrzekła zaniepokojona.
- Co?! Daj zobaczyć - niemal natychmiast znalazł się przy teleskopie.

Płynąca woda, mroczna chatka i wejście do jaskini. Tylko tyle zobaczył. Na owej ławce nikt nie siedział, a leżał jedynie kawałek cygara.

- Zdawało ci się, kochanie - wyszczerzył swoje ząbki do naburmuszonej dziewczyny.
- Ja serio tam kogoś widziałam! - upierała się.

Mike przewrócił oczami. Bez słowa ruszyli ścieżką naprzód.

Wiem, że Jess chodzi z Mike'm, ale ja specjalnie ją zeswatałam z Mattem. Dziś będzie jeszcze jeden rozdział. Może być trochę krótki (Ba! Będzie krótki), ale za to z elementami dziwnymi (chyba tak się to mówi). Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze. Cieszę się, że ktoś czyta moje wypociny. To do nexta ;)

Uciec Przed Przeznaczeniem/UD - inneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz