Próba

69 5 6
                                    

CZYTAJ NOTATKĘ POD SPODEM!

~Gabinet, czas nieznany~

- Mój drogi... - zabrzmiał z głośników głos Alana Hilla. - Przed tobą pewna lekcja, która tak właściwie jest swego rodzaju próbą. Masz przed sobą 8 drzwi. Do każdych kolejno musisz wejść i pomóc znajdującej się w nim osobie. Masz na to 2 godziny. Gotowy? Czas start!

Analityk odwrócił klepsydrę. Piasek zaczął się przesypywać. Pacjent nie wiedział które drzwi ma wybrać jako pierwsze. Postanowił zaufać głosowi w podświadomości, który doradzał mu środkowe. Tak też uczynił. Chwilę szedł krętym korytarzem aż dotarł do ogromnej sali. Na fabrycznej maszynie z hakami wisiał powieszony za nogę mężczyzna. Machineria stopniowo przesuwała linę z ostrymi narzędziami w kierunku rozżarzonego pieca.

-Pomocy! Błagam, pomóż mi... - krzyknął facet patrząc błagalnym spojrzeniem na chorego.

Pacjent podszedł do panelu sterującego. Trzy przyciski, jedna dźwignia. Pochwycił ową dźwignię i już zamierzał pociągnąć, kiedy nagle uwięziony wrzasnął:

- Nie rób tego! Wtedy tylko maszyna przyśpieszy.

Psychiczny uśmiech wkradł się na twarz strapionego. Z coraz większym wyszczerzem i czerwonymi oczami uderzył pięścią w guziki. Mężczyzna spadł prosto na materac wypchany sprężynami.

- Niech cię Bóg błogosławi! - zawołał facet podchodząc do pacjenta. 

Podopieczny Alana Hilla popatrzył chwilę na swojego dłużnika. Sięgnął do kieszeni bluzy i wyciągnął z niej... zakrwawiony nóż. Wbił go przerażonemu towarzyszowi w oko, po czym zadał kilka ciosów w brzuch tak, aby ten wciąż żył. Przeciągnął zwijającego się z bólu człowieka i zahaczył znów na linach. Tym razem jednak zrobił głębokie rozcięcie w jego szyi i przytwierdził za kręgi. Tchawica upadła na podłogę. Chory wziął ją, wsadził do ust i zaczął przeżuwać. Robił to z takim wyrazem jakby mu smakowało. Przełknął ludzki organ i ponownie podszedł do panelu. Bez krępacji pociągnął za dźwignię tak mocno, że aż się urwała. Mężczyzna darł się w niebogłosy, zaś pacjent powiększył swój uśmiech. Zawalił całe zadanie.

Następny pokój. Na jego środku siedziała naga, ślepa kobieta. Jej ciało było okaleczone i nie miała oczu.

- C-czy ktoś tu jest? - zapytała próbując obrócić głowę w kierunku miejsca, skąd przed momentem doszedł ją dźwięk zamykanych drzwi.

Jak każdy może się domyślić, zadaniem strapionego było jej uratowanie. Zamiast tego przewrócił krzesło tak, że młoda pani wyrżnęła głową o podłogę. Nożem przejechał wzdłuż jej nosa aż pod jej dekolt. Wsłuchiwanie się w jej jęki bólu sprawiało mu przyjemność. Chwila... mu? Może kiedyś zrozumiesz o co mi chodzi. Tak czy siak wiesz może czego nigdy jeszcze nie robił? A no nie wycinał liter, napisów, whatever na kimś bądź czymś. Jednak kobieta zmarła zanim zdążył podjąć swoją decyzję. Uśmiechnięty wyszedł z pokoju i skierował się do trzecich drzwi.

- Mamo... tato... boję się... - wyszeptała dziewczynka schowana w kącie. - Cristian... czy to ty, braciszku? - zwróciła się do wchodzącego pacjenta, który trzymał za plecami nóż.

- Niestety nie, sweetheart... - powiedział strapiony ocierając krew z ubrania i ciała, aby wyglądać całkiem wiarygodnie. - Jestem jego... kumplem. Mam cię stąd wyciągnąć. Więc proszę... ostrożnie tu podejdź.

Dziecko szczelniej przyciągneło kolana pod brodę. Nie ufała tej dziwnej postaci. Nie słyszała nigdy o żadnym "kumplu" swojego rodzeństwa. Jednakże gdy chory zbliżył się do niej na wystarczającą odległość dostrzegła jego twarz.

- Char...? Czy to... - pacjent w przypływie niekontrolowanego gniewu pochwycił dziewczynkę za włosy (które zresztą były okropnie obtargane) i rzucił nią o ścianę.

Krew po raz kolejny oblała strój i ciało osoby, która akurat teraz przyczyniała się do rzezi aż trzech ludzi. Co gorsza robiła to z tak zimną krwią, że aż ciężko sobie to wyobrazić. Zwłaszcza, że potrafiła zabić dziecko. Dostało wstrząsu mózgu i w dodatku musiał je jeszcze dobić poprzez wbicie w jej klatkę piersiową swojego, mogę go tak nazwać, przyjaciela (bez skojarzeń, małe zboczuszki, chodzi o nóż xD Ech, żartuję :'). dop.aut).

- Czy jestem AŻ TAK zł... co do cholery?! - przerwał wpół słowa człowiek odpowiedzialny za śmierć osób, którym miał pomóc.

Właściwie to możemy już przenieść się do opisu kolejnej postaci. Tym razem był to staruszek z siną brodą i głuchy na jedno ucho. Pacjent zdecydował się go "upiękrzyć". Jak wcześniej planował, wyciął mu litery składające się w różnego typu wulgaryzmy. Był zadowolony ze swojego dzieła chyba po raz któryśtam tego dnia. Niestety wycieńczony organizm starca sprawił, iż nie wytrzymał on takiego wylewu krwi. Jego oprawca zaś  postanowił znów zię pobawić. Przypiął za ręce i nogi mężczyzny do ściany, po czym zrobił kilka nacięć na jego szyi. Upewniając się, iż sznury mocno się trzymają począł ciągnąć za wiszącą na kilku kręgach głowę staruszka. Odleciała od reszty ciała i zatoczyła się pod ścianę, gdzie akurat spoczywał worek na ziemniaki. Podopieczny Hilla wziął go i zapakował do niego łeb swojej ofiary.

Uśmiechając się od ucha do ucha pacjent przeszedł do piątej sali.

~~~~~~~

Przepraszam Was za:
- brak rozdziałów przez miesiąc
- zaniedbanie pisania
- gówniany i krótki rozdział

Wena mnie opuściła + wycieczka + pewna sprawa rodzinna + sprawdziany, kartkówki, testy, odpytywanie, ogółem poprawianie ocen = totalna klapa! Plus mam informację dla osób, które jakimś sposobem polubiły to... gówno.

ZAWIESZAM DO 3 TYGODNIA CZERWCA!

Przepraszam... again. Muszę uporać się z życiem, a jeszcze na początku czeka mnie... coś nieprzyjemnego, po czym będę przykłuta do łóżka na 3 tygodnie D: Tia... niektórzy wiedzą o co chodzi.

Także no mam nadzieję, że mimo wszystko jest ok, i zrozumiecie powód dla którego zawieszam. Ten rozdział ma 2 części - 2 POWINNA pojawić się w sobotę, abym nie miała aż nadto zaległości.

Adios, wampirki

~zmienna3

Uciec Przed Przeznaczeniem/UD - inneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz