Ale zaczęły mnie dręczyć koszmary. Jagby wizję. Przed oczami miałam ciemność,potem zaczęły wydobywać się dwie iskry,jedna czarna jak noc,druga złota,obie wylądowały w różnych miejscach. To byłam ja i Luna. W tle,stali rodzice. Jeden mężczyzna,dwie kobiety. Siostry. Nad nimi unosił się wielki smok. Jego barwa była przepiękna. Nagle wszystko obróciło się w pył. Stałam przed wielkim zamkiem. Za nim odbywała się walka. Z daleka widziałam jak mój ojciec umiera,a za nim matka. Serce mi zakuło. Ale za matką Luny stanął smok. Przekuł jej serce swoim ogonem. W tej chwili unosiłam się nad ziemią. Smok zmieniał swoją postać w dziewczynkę. W jego serce padła iskra.
Nagle się obudziłam.-Arletto. Wstawaj,musimy iść do aniołów.
-miałam sen. Był dziwny. Widziałam rodziców,smoka,2 iskry,jedna wpadła w serce smoka.
-nie przejmuj się,to tylko sen.~Zuzanna~
Dobrze że nie wie.
~Arletta~
Myślałam że tylko ja potrafię wyczarować hipogryfa.
-Zuzanna? Z kąd ty umiesz go wyczarować?-była zdziwiona.
-to ty nie wiesz? Każdą strażniczka może go wyczarować. To nasz strażnik.Jej był piękny,cały biały,śliczny.
-no na co czekasz? Już czaruj. Gryf może tylko jedną osobę przewozić.
-spoko.
Mój był trochę większy.
-jest boski.Nie minęło dużo czasu,a już staliśmy przed drzwiami królewska Aniołów.
-co cię sprowadza Zuzanno i Pani?
-czego mówią do mnie cały czas Pani?-powiedziałam szeptem na ucho Zuzie.
-wkrótce się dowiesz. Poczekaj.Kiedy weszliśmy jak zwykle malowali portrety Michała A.
-Archaniole! Sprawa nie może czekać.
-moja droga Zuzanno,uspokój się.
-nie mów do mnie droga. Arletta została skrzywdzona. A za tą sprawą jest anioł w służbie.
-który? Ostatnio mamy dużo takich.
-twój drogi Damian.
-aaaaaa. On jest... a nie ważne,zawołam go.-Arletto,uspokój się. Twoją złość widać w oczach. Płoną ogniem.
Miałam ochotę go zabić.
-no jestem. Po co mnie.-był zaskoczony.-Arletto.-zbliżył się,a ja w niego żuciłam kulą wody.-czemu jesteś zła?
-ty masz jeszcze czelność mnie pytać?!!!!!!!! Ja jestem twoją Pani!!!!!!!! Zapłacisz srogo za moją krzywdę.
-ale o co chodzi? Arli?
-nie udawaj głupiego. Jeszcze raz Arli,ale cię zabije.
-Zuzanno,co się stało Arletcie?
-może choć trochę dalej.Oni odeszli,a ja musiałam się uspokoić.
Znikły mi skrzydła. Stałam nad przepaścią. Skoczyłam. Spadałam. Krzyczałam. Chciałam się zabić. A tu,pół metra nad ziemią się unosiłam,bez skrzydeł,to było magiczne.
Przedemna pojawiła się malutka iskierka. Chwyciłam ją w moje dłonie. Zaczęła świecić bardzo jasno. Czułam że coś mi wyrasta na plecach.
No ja nie wierzę!!!
Skrzydła smoka. Wow! To niemożliwe. Były owiele większe niż tamte. Czerwono czarne. Piękne. Uniosłam się. Stanęłam znowu przed bramą. Moje włosy były złote. Prawdziwe złoto. Ale nie czułam ich nawet na sobie. Straże nie mogli uwierzyć. Szybko otworzyli drzwi i się pokłonili.
Nawet się nie zorientowali że mnie nie było.
pozostawiałam za sobą czerwony ślad.Na początku podeszłam,znikły mi skrzydła na moją wolę.
-Arletto. Twe włosy. Mógłbym je malować. Prawdziwe złoto.
-Michale. Udaje się na moją wysepke. Dzisiaj niedziela. 7 dzień,przez 6 dni powstawał świat,a 7 dnia bóg odpoczywał. Powiedz Damianowi że idę do domu. A ty schowaj się za krzakami najbliżej wysepki.Nie zabiją mnie. Ja nadal ...
~~~~~
Hejka kochani ;*
Już niedługo kończę moją 2 książkę. Może jeszcze z 3 rozdziały.
Bardzo wam dziękuje.
Zostawcie coś po sobie,jeśli to nie jest problem.
Jak myślicie? Co szykuje Arletta?
Zapraszam. Następny rozdział jutro.
![](https://img.wattpad.com/cover/60946619-288-k297573.jpg)
CZYTASZ
Strażniczka
FantasyArletta-dziewczyna jak każda,lecz posiadająca niesamowite moce. Strażniczka czterech najpotężniejszych żywiołów. W sercu posiadającą niesamowitą i potężną moc,mająca siostre która pragnie zemsty i miłość która potrafi ranić.