- Chyba dzisiaj nie pójdziemy do tego kina.
-Chyba nie. - Powiedziałam cicho, po czym zaczęłam myśleć o całym dzisiejszym dniu.
***Gdy wsiadłam do auta, Marta zalała mnie tysiącem pytań. Oczywiście nie chciałam na nie odpowiadać, ponieważ w mojej głowie już jedno było. CO DO CHOLERY KEVIN CHCIAŁ ZROBIĆ?! Kompletnie mnie zamurowało. Dotknęłam swoich ust. I pomyśleć, że ten czarno włosy chłopak, chciał mnie pocałować. Czemu? Nie znamy się prawie wcale. Jeszcze czułam lekkie mrowienie na moich ustach, pomimo tego, że ich nie dotknął. Cieszę się, że Matt nam przeszkodził, jednak chyba widział co Kevin zamierzał zrobić. A tym bardziej zauważył, że ja się nie odsuwałam! Co ze mną się dzieje?!
-Kochanie, jesteśmy.
Z rozmyślań wyrwała mnie Marta. Spojrzałam na nią. Wyłączyła silnik i zapadła cisza. Dosyć niezręczna.
-Allison. Powiesz mi co się stało?
-Nic. Zwyczajnie wpadłam do basenu bo... bo kolega mnie wystraszył. Ale uratował mnie.
-Który kolega? Matthew?
-Marto, ja nie muszę mieć tylko jednego kolegi. Znam też innych...
-Dobrze, przepraszam.
-Ja... idę się przebrać. - Już chciałam wychodzić z auta, kiedy Marta mnie zawołała.
-Ja muszę jechać do pracy. Jesteś pewna, że mogę cię zostawić?
-Tak, wpadłam tylko do basenu, nie dostałam ataku padaczki... - Zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę domu. Chyba mnie poniosło. Jak wróci to ją przeproszę. Wyjęłam klucze z kieszeni i otwarłam drzwi. Ruszyłam do pokoju. Torbę rzuciłam na łóżko i Wyjęłam z szafy dresy i jakaś bluzkę. Byłam sama w domu, więc szybko przebrałam się w pokoju. Zeszłam na dół do kuchni. Czułam jeszcze lekkie dreszcze na moim ciele, zatem postanowiłam zrobić herbatę. Gdy byłam gotowa, ruszyłam spowrotem na górę. Włączyłam laptopa. Była 15:57. Przejrzałam Facebooka i Aska. Wzięła mnie ochota na jakiś film Marvela. Po długich rozterkach, wybrałam film pt. ,,Thor". To jedna z moich ulubionych postaci. Po pierwszych pięciu minutach, zatrzymałam. No bo, jak można oglądać film bez jedzenia? Zwinnie zeskoczyłam z łóżka i pobiegłam do kuchni. Po szybkim przeglądzie lodówki, wyjęłam ser, szynkę i pomidory. Z pojemnika wyjęłam chleb tostowy. Wszystko było gotowe i tylko czekałam aż czerwona lampka na tosterze zgaśnie. Gdy to nastąpiło, wsadziłam chleb i czekałam. Wpatrzyłam się w podłogę, gdy usłyszałam hałas za drzwiami. Jakby ktoś z kimś rozmawiał. Po cichu podeszłam do okna i odsłonęłam ostrożnie firankę. Byłam niczym Agent 007, haha! Przed drzwiami stał Pan, na około 60-65 lat. Mówił coś do siebie i wykonywał dziwne ruchy ręką. O co chodzi? Może kolejni świadkowie jehowy. Znudzona podeszłam do drzwi i szybko je otwarłam.
-Dzień dobry.- Uśmiechnęłam się. Przyjrzałam się jego twarzy. Miała mnóstwo zmarszczek. Oczy były podkrążone i zmęczone, a sam mężczyzna bardzo rozkojarzony. Rysy jego twarzy wydały mi się znajome. Czy ja go kiedyś widziałam? Wątpię.
-Ym.. Ym.. Dzień Dobry. - Chwila ciszy.
- Pomóc w czymś?
-Szukam... szukam... -Zaczął szeptać do siebie- Jak ona miała... Zapomniałeś... ty głupi starcze, zapomniałeś.
-Kogo pan szuka? Może kojarze? - Kogo ja oszukuje. Dopiero się wprowadziłam, jak mogłabym kogokolwiek kojarzyć z osiedla? Ale ten staruszek wyglądał bardzo przyjaźnie, serce mi ściskało, musiałam mu pomóc.
-Em.. A-Andrea? Albo.. a może to była... Anastazja?
- Em.. przykro mi ale nikogo nie znam o takim imieniu. Może mogłabym pomóc w inny sposób?
-Tak to była Anastazja...- Spojrzał na mnie i bez słów odwrócił się i poszedł. Stałam tak zakłopotana w drzwiach i nie wiedziałam o co chodzi. Aż do momentu, gdy poczułam spalenizne. Zamknęłam drzwi i śmiejąc się, pobiegłam do kuchni krzycząc:
-Ło matko! MOJE BUŁECZKI!
I tak o to jadłam spalone tosty, ogladając Thora.
***
Zanim Marta i Tom przyjechali z pracy, postanowiłam zrobić im małą niespodziankę i zrobić Spaghetti. Nie jestem najlepsza w gotowaniu, ale naprawdę się postarałam! Byli zachwyceni, gdy przeszli przez próg domu. Usiedliśmy wszyscy razem i zaczęliśmy jeść. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Nagle przypomniała mi się śmieszna sytuacja ze starszym panem.
-Wiecie, dzisiaj zdarzyło się serio coś dziwnego. - Lekko się zaśmiałam na samo wspomnienie tego. Opiekunowie skoncentrowali swój wzrok na mnie.
-Bo robiłam sobie tosty i usłyszałam jakieś szmery za drzwiami. Wyjrzałam przez okno a tam jakiś dziadek coś mówił do siebie. To było dosyć dziwne, więc poszłam zapytać czy czegoś potrzebuje. Bardzo rozkojarzony się wydawał i powiedział, że szuka Andrei a potem zmienił zdanie i jednak szukał Anastazji. - Gdy powiedziałam ostanie zdanie, Marta o mało nie zakrztusiła się sokiem a Tom miał taką minę jakby zobaczył ducha. Ale kontynuowałam.
-E... no i powiedziałam, że nikogo nie znam o takim imieniu, a on spojrzał na mnie i sobie poszedł. Marto wszystko dobrze? Czemu się zakrztusiłaś? - Ona tylko spojrzała na Toma, a on zaprzeczył, delikatnym ruchem głowy.
-A jak wyglądał? Możesz mi go opisać?
-Co? Ale po co?
-Kochanie, możesz to zrobić dla mnie? Proszę.
Spojrzałam się dziwnie. Po co jej to? Coś przede mną ukrywają, ale co to jest?
-Em.. był siwy. Na oko miał 60, może 65 lat. Troszkę niższy ode mnie. Dalej nie pamiętam. No jeśli to ci pomoże, to skądś go kojarze. Ale może zwyczajnie się minęliśmy, nie wiem.
Marta spojrzała na Toma a ten gdzieś poszedł. Co się dzieje?
-Gdzie Tom poszedł?
-Po co otwierałaś? Tyle razy ci mówiłam, nie otwieraj nie znajomym.
-Proszę? Mam 17 lat, a nie 7. I nie zmieniaj tematu. Ukrywacie coś, co to jest?
-Następnym razem, nie otwieraj. Jasne?
Jej oczy były pełne grozy i przerażenia. Nie wytrzymałam. Wstałam od stołu, wzięłam talerz i ruszyłam do pokoju. Mieszkamy razem, a czuję się obco w tym domu. Ukrywają coś, zmieniają temat. Jestem gotowa na wszystko, dowiem się!***
Okej, długo wyczekiwany przez niektórych rozdział xd Mam nadzieję, że się podoba :) Do następnego! ♥
CZYTASZ
Obietnica.
Teen FictionPożar w Londynie. Od tego momentu życie Alison diametralnie się zmienia. Przeprowadza się, razem ze swoją adopcyjną rodziną do Luton, by zacząć życie od nowa. Nowe miasto, nowe mieszkanie, szkoła, znajomi. Mogłoby się tak wydawać. Wspomnienia dręczą...