HISTORIA Z CREEPYPASTA

227 9 2
                                    

WYJAZD BABCI #1

Jestem zwykłą nastolatką. Moi rodzice i rodzeństwo zginęli w pożarze, który wywołał mój sąsiad z dołu. Mnie nie było wtedy w domu, ponieważ byłam na noc u znajomych. Po wypadku zamieszkałam z ukochaną babcią. Pewnego dnia babcia powiedziała, że jedzie na grób dziadka do Lublina (Jestem z Wrocławia), a ja zostanę na tydzień sama. Były wakacje. Rano spotkałam się ze znajomymi i biegaliśmy po osiedlu całymi dniami, a wieczorem koło 22:30 wracałam do domu i miałam czas wolny. W środę wróciłam wcześniej do domu, bo spadłam z drzewa i byłam cała po obijana. Jarek mój przyjaciel pomógł mi wstać i odprowadził mnie do domu. Umyłam się i założyłam czyste ubrania. Kupiłam czipsy i zaczęłam oglądać ulubiony serial. Czas mijał tak szybko, że nawet nie wiedziałam, kiedy zasnęłam.

TAJEMNICZY SPRAWCA
I POZNANIE NOWEJ RODZINY #2

Koło 01:00 obudziło mnie stukanie w kuchni. Poszłam do kuchni i zobaczyłam otwarte okno. Zamknęłam je i nagle dostałam mocno w kark. Zdążyłam tylko zobaczyć rozmazaną sylwetkę sprawcy, zanim spadłam na ziemię i wszystko stało się czarne. Obudziłam się w średniej wielkości pokoju z piętrowym łóżkiem, komodą, stolikiem, przy którym stoją pufy, biurko i okno. Wstałam ledwo podeszłam do stolika. Leżała na nim kartka z napisem : " Droga Ester, przepraszam za zbyt mocne uderzenie wszystko przez Masky'ego.
Po twojej prawej stronie są drzwi, a za drzwiami schody i przyjdź do nas. Wszyscy czekamy na ciebie. Jeszcze raz sorry! .
"Jestem w domu Slendermana?! ." -pomyślałam zanim poszłam za instrukcją z kartki. Gdy wyszłam z pokoju, zobaczyłam na drzwiach napis "Sally". Gdy schodziłam usłyszałam kłótnie. Masky : "Tobby" "Ty durniu! Ester leży kolejny dzień w śpiączce". Tobby : " Gdybyś mnie nie zdenerwował to bym uderzył lżej! " Eyelles Jack : " Idę sprawdzić co z nią, a wy przestańcie się kłucić! To i tak nie pomoże! ". Eyelees wyszedł z pokoju i zobaczył mnie. Eyelees : "Ester" już wstałaś! ". Eyelees : " Chodź ze mną do salonu" - powiedział wyciągając do mnie rękę. Nie wiedziałem co zrobić, więc złapałam go i razem poszliśmy w stronę salonu. On usiadł na kanapie, a ja stanęłam obok. Podszedł do mnie Slenderman : " Witam Cię Ester " . " Przepraszam, że zostałaś ściągnięta tu w taki sposób. Pozwól, że Ci wszystkich przedstawię " i zaczął mi wszystkich przedstawiać, po czym teleportował się do siebie. Jako pierwszy przybiegł do mnie Tobby. "Jak się czujesz Ester ? Nie jesteś na mnie zła co nie? - zapytał. "Jasne, że nie". Usmiechłam się, a on odwzajemnił uśmiech.
Toby poszedł do kuchni. Zaraz potem poszłam zobaczyć w co gra Ben. Gra w Majora 's Mask! Ben: " O! Hej, co się tak przyglądasz? Chcesz zagrać ze mną? .
"Nigdy w to nie grałam, wiec musisz mnie nauczyć - powiedziałam uśmiechając się.
Później poszłam na balkon przewietrzyć się trochę. Zobaczyłam, że jestem w dobrze znanym mi lesie. To tu poznałam chłopaków z podwórka, z którymi spędzałam większość czasu. Nagle podszedł do mnie Jeff. "Widzę, że kojarzysz ten las, prawda? - zapytał.
"Tak... poznałam tu przyjaciół, którzy zawsze mnie wspierają. "I tak zaczęła się rozmowa. "Ciekawi mnie jakiej broni użyłabyś, aby kogoś zabić..." - zapytał Jeff.
"Nie wiem czy w ogóle umiała bym to zrobić..." "Spoko" - powiedział i poszedł sobie. Gdy zamknęłam balkon, usiadłam na kanapie i podszedł Eyelees. "Co tam?". "Nic". Powiedz, ile leżałam nieprzytomna?"
"Przynieśliśmy cie tu w środę w nocy, a dzisiaj jest sobota wieczór, więc jak..."
- oznajmił. "Sobota wieczór?! Moja babcia wraca jutro rano! Co będzie jak mnie nie będzie?! - przerwałam mu. "Twoja babcia nie wróci...". " Jak to?! " - zapytałam ze strachem. " Idź do Slendermana, on ci wszystko powie..." - Powiedział Eyelees.
Wstałam najszybciej jak umiałam i poprosiłam Eyelees, żeby mnie do niego zaprowadził. Otworzyłam drzwi od gabinetu. "Wejdź dziecko" - usłyszałam.

SMUTNA WIADOMOŚĆ I ZNIKNIĘCIE DAWIDA #3

"Czemu moja babcia nie żyje? I dlaczego tu jestem?! - zapytałam. "Obserwowaliśmy cię od śmierci twoich rodziców. Polecił nam cię nasz znajomy, który nie jest w naszej rodzinie, ale pomaga nam w poszukiwaniu nowych ofiar i kandydatów do naszej rodziny. Jest to Jarek" . " Jarek ?! To by wyjaśniało jego ostatnie zachowanie...". "Polecił cię jako kandydat do rodziny. A jeżeli chodzi o twoją babcię... Była osobą w podeszłym wieku, zmarła po prostu, ze starości tuż przy grobie twojego dziadka" - oznajmił. Nic nie mówię, a łzy cieknął mi z oka. "Czy chcesz dołączyć do nas poprzez zostanie moim Proxy?" - zapytał Slenderman. "Tak" - powiedziałam po chwili namysłu. Jest już pierwsza w nocy, a ja nadal siedzę nad tą świetną Creepypastą. Oczy zamykały mi się same.
Próbuję zasnąć, ale nic nie odrywa mnie od czytania pasty. Wiem, że na drugi dzień muszę iść do szkoły i nie mam pracy domowej. Czułam, że to nie będzie dobry dzień. Następnego dnia myślałam, że nie wstanę. Mama jak zwykle mnie ganiała, bym wstała szybciej. Ostatnio, nie mam z nią dobrych relacji. Ubrałam się, zjadłam i poszłam do szkoły. Nagle zadzwonił mój kumpel - Dawid. Prosił o spotkanie w lesie przed szkołą. " Że też nie mógł wymyśleć lepszego miejsca..." - pomyślałam, ale poszłam. Lecz w lesie go nie było. Czekałam 5-10 minut. " Zaraz spóźnisz się do szkoły " - powiedział jakiś głos za mną...
Postanowiłam się odwrócić. Po tym co ujrzałam dostałam szoku...
Zobaczyłam sarnę... Zabitą sarnę. Była cała we krwi, a jej narządy leżały koło niej, a na trawie był napis " Biegnij, bo się spóźnisz ". Zaczęłam biec, byle jak najdalej od tego miejsca. Byłam cała przerażona.
Próbowałam zapomnieć i biec, bo i tak byłam już spóźniona na lekcje. Weszłam do sali, 10 minut po dzwonk. Mój wychowawca martwił się o mnie. Bardzo mnie lubi. Odstawiłam tylko plecak i wyszłam z wychowawcą na korytarz.
Wychowawca - Ester, co się stało?
Ja - Nic takiego. Wychowawca - Proszę.
Możesz mi wszystko powiedzieć...
Ja - Zaspałam. Po lekcjach zadzwonił do mnie numer Dawida, którego dzisiaj nie było w szkole. Odebrałam i znowu prosił mnie o spotkanie w lesie. Tak... Ale nie chcę kolejnej martwej sarny. - pomyślałam.
W lesie nie było Dawida, ani martwej sarny, ale i tak się bałam. Znowu usłyszałam ten okropny głos, tym razem mówił " Nie bój się. Nie zrobię Ci krzywdy..." Wtedy już na serio się wystraszyłam. Miałam już zawracać, gdy zobaczyłam chłopaka w żółtych goglach i chusteczką przykrywającą usta. Wyglądał jak Ticci Toby i to był on. Po chwili ciszy przemówił "Witaj" Ester. Mam nadzieje, że Cię nie wystraszyłem. Musisz ze mną iść w jedno miejsce. Jeśli nie po dobroci, to będę musiał Cię uspać..." Poszłam za Tobym w
"Jakieś miejsce". Pytałam się go gdzie idziemy, lecz nie odpowiadał. Zastanawiałam się czy dobrze wybrałam idąc za nim. W końcu, dotarliśmy do paru innych osób. Był to Ben, Jeff i Masky.
Toby - teraz Cię zostawiam w ich rękach. Pilnuj się ich, a nic Ci się nie stanie.


HISTORIA Z CREEPYPASTA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz