15. Coffveve

3.2K 277 45
                                    

Nie wiedziałam co mam zrobić, zbierały się we mnie mieszane uczucia co do Mike'a. Wyślizgnęłam się z uścisku i po cichu przeszłam na korytarz, całe szczęście udało mi się go nie obudzić.
Poszłam do kuchni, oparłam się rękami o blat i postukiwałam w niego co chwilę końcówkami palców. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu, dźwięk dobiegał z salonu. Przeszłam wolnym krokiem do pokoju, gdzie na stoliku leżał mój telefon. Podniosłam go i spojrzałam na wyświetlacz - numer nieznany.
Usiadłam na kanapie i po chwili wahania odebrałam telefon.

-Halo?

-Caroline, posłuchaj - znałam ten głos, to..

-Jeremy?

-T-ak, pozwoliłem sobie zapisać twój numer, mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe.

-Nie, skądże, ale-.

-Za 5 minut przed mieszkaniem, szybko. - nie udało mi się nic powiedzieć, chłopak rozłączył się.

5 minut?! Co jest takiego ważnego...
Podniosłam się z kanapy i zaczęłam się szykować.
Tak jak nakazał Jeremy - za 5 minut miałam stać przed mieszkaniem. Chwilę później zobaczyłam nadjeżdżające białe BMW. Chłopak idealnie zaparkował, nie wysiadał, po prostu skinął do mnie na znak, abym wsiadła. Po otwarciu drzwi blondyn jeszcze bardziej mnie poganiał, był czymś mocno zdenerwowany. Ruszyliśmy z piskiem opon. Znaleźliśmy się przed pizzerią, chłopak nic nie chciał mi powiedzieć. Wpadliśmy do sali głównej. Chłopak pociągnął mnie za rękę do biura i zamknął drzwi po czym wlepił mi do rąk tablet i zwrócił na mnie wzrok pokazując, abym coś zobaczyła - zapis kamer z ostatniej nocy, gdy tu byłam.
Nie rozumiałam o co mu chodziło, stał i tupał jedną nogą o podłogę. Przyglądałam się w ekran wyszukując czegoś, czym chłopak mógł być tak bardzo przejęty.

Siedziałam na krześle i kręciłam się w kółko, nic specjalnego. Wtedy moje ręce zdrętwiały, a Jeremy wyjął mi tablet z rąk - za szybą ktoś stał, nie tylko Golden Freddy, ale ktoś za nim - mężczyzna o tym samym psychicznie szczerym uśmiechu, który wpatrywał się na mnie zza niedźwiedzia. Usiadłam na krześle, moja dolna warga zaczęła drgać. Jeremy stanął za krzesłem i zaczął przeczesywać moje włosy.
-Wiesz.. Muszę Ci coś jeszcze powiedzieć. - odwróciłam się do niego. - Mike zniknął, od tej akcji w biurze go nie widziałem. - szeroko otworzyłam oczy, przecież Mike leżał obok mnie...

-Żartujesz?

-A czy wyglądam na kogoś kto ma w tej chwili żartować?

-No może trochę... - spojrzał na mnie piorunującym spojrzeniem, które ostudziło moją chęć na żarty.

-No ale.. Mike był w mieszkaniu ze mną, leżał obok. - Jeremy spojrzał na mnie jak na wariatke.

-Mike'a nie było, byłaś tylko ty, spałaś.

Nie wiedziałam co mam myśleć, od czasu, gdy poznałam to całe Freddy Fazbear's Pizza miałam tak wiele problemów, coraz więcej dziwnych sekretów. Do mojej głowy przyszedł jednak pewien pomysł.

-Jeremy - chłopak podszedł do mnie bliżej, spoglądał wprost w moje oczy. - Muszę tu zostać do nocy... Dlaczego pizzeria jest zamknięta?

-Ponieważ dzisiejsze przyjęcie urodzinowe zostało odwołane, a szef pozwolił na luźny dzień pracy.

-Możemy podejść do animatronów?

-No ta-ak, ale nie wiem, czy to bezpieczne, b-bo one są włączone. - blondyn zaczął się znacznie jąkać, jednak jakoś go przekonałam.
Chłopak opowiedział mi, że jego strach do animatronów ma początek w jego nastoletnim życiu kiedy był świadkiem wypadku. Ja natomiast przyzwyczaiłam się do robotów wędrujących sobie gdzie tylko chcą i jak im się podoba. Stanęliśmy przed sceną, w jednej chwili odwróciliśmy się do siebie, między nami była tylko mała odległość przez co chłopak lekko zakłopotany odsunął się o jeden krok.

-Animatrony stają na scenę na "odpoczynek" o 14, każdy na swoim miejscu. - spojrzałam na zegarek wiszący na jednej ze ścian - 13:57.

Zwróciłam wzrok ku chłopakowi, który teraz stał na scenie. Podał mi rękę, jednak to nie był jakiś trudny wyczyn, aby tu wejść. Stanęłam obok Jeremy'ego, wszystko było stąd dobrze widoczne - sala główna, korytarze.. Wszystko tak ładnie wyglądało, gdy kątem oka dostrzegłam jakiś cień za jedną z kurtyn. Odwróciłam się gwałtownie. Jak zazwyczaj, nic tam nie było. Jeremy spojrzał na mnie i wskazał na zegarek - 14, musieliśmy zejść ze sceny. Przed naszymi oczami po kolei na scenę wchodziły animatrony, które po zajęciu swoich miejsc opuściły głowy na znak "odpoczynku". Weszłam na scenę, jednak Jeremy złapał mnie za rękę i przecząco pokiwał głową. Wzruszyłam ramionami i uwolniłam rękę z uścisku. Przeszłam obok Bonnie'go i stanęłam naprzeciw niedźwiedzia w kapeluszu. Wyciągnęłam ku niemu dłoń i sięgnęłam po jego kapelusz, zawsze chciałam to zrobić, jednak coś w połowie drogi chwyciło moją rękę - mechaniczna dłoń robota trzymała moją rękę, spojrzałam na animatrona, który teraz się we mnie wpatrywał swoimi niebieskimi oczami. Patrzyłam wprost w jego oczy, wyglądały stąd na smutne, niewinne, pozbawione szczęścia.. Freddy puścił moją rękę, wtedy zobaczyłam odcisk dwóch dłoni na jego twarzy po mojej lewej stronie, jednak nie mogły one należeć do człowieka, były za duże. Stałam przed animatronem jeszcze chwilę, po czym zeszłam ze sceny i stanęłam przed blondynem, który nie wiedział co ma zrobić, ani co ma powiedzieć. Wpatrywał się tylko we mnie, ale po chwili się uspokoił.

-M-może poszłabyś ze mną do kawiarni, skoro mamy ten dzień wolny, a ty idziesz później do-.

-Jasne. - z uśmiechem skierowałam się w stronę wyjścia, chłopak stanął w bezruchu, a na jego twarzy wymalowane było zaskoczenie.

- Idziesz, czy wolisz zostać z nimi? - chłopak ruszył się z miejsca i podbiegł do mnie.

Mogliśmy iść. Kawiarnia była niedaleko FFP, więc mogliśmy wpaść do budynku idąc pieszo.

-Co czujesz do Mike'a? - rzucił Jeremy nie spuszczając wzroku z chodnika.

-Szczerze? - odgarnęłam włosy wpadające mi w oczy.

-Nie, okłam mnie. - parskneliśmy śmiechem, po czym odpowiedziałam na poprzednie pytanie:

-Sądzę, że przyjaźń. Za krótko się znamy, jeśli o to Ci chodzi, bym czuła do niego coś poza tym.

Jeremy skinął głową i nie odezwał się dopóki nie doszliśmy do kawiarni. Stwierdził, że skoro on mnie tu zaprosił, to on za wszystko zapłaci, a zanim zdążyłam się sprzeciwić chłopak był już przy kasie. Zajęłam nam stolik przy oknie. Mimo tego, że nie zanosiło się na deszcz po chwili pojawiły się chmury, a na chodniku pojawili się ludzie z parasolami. Chłopak usiadł na przeciwko mnie i położył kubki z kawą na stół. Po chwili w kieszeni jego bluzy rozbrzmiał dzwonek telefonu.

-Zaraz wrócę, to szef. - wstał i wyszedł.

Co chwilę popijałam kawę obserwując mijajacych się ludzi za oknem. Krople deszczu powoli spływały po szybie. Po chwili wrócił Jeremy z nieco skwaszoną miną. Bez słowa zajął swoje miejsce i podniósł kubek z kawą do ust.

-Coś nie tak? - blondyn odstawił kubek i złożył dłonie.

-Tak, tylko.. Szef po zniknięciu Mike'a wymaga ode mnie więcej. Wiesz, zająłem tak jakby jego miejsce, a wiadomo, że Mr. Cawthon traktował Mike jak syna.

Mruknęłam cicho i dopiłam resztki kawy.

-Chcesz już wracać? - zapytał trzymając w dłoni kubek.

-Niezbyt. Wiem, że nie jestem z cukru, ale pada. Poza tym nie skończyłeś kawy.

-Kawą się nie przejmuj. Co do deszczu.. Mógłbym dać Ci moją kurtkę.

-Spokojnie, poczekamy. - uśmiechnęłam się do chłopaka zarażając go tym samym.

Siedzieliśmy w ciszy czekając aż deszcz przestanie padać. W ciszy, dopóki Jeremy nie zaczął rzucać głupimi żartami.

Nie chciałam Umierać || FNaF (W TRAKCIE KOREKTY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz