20. Uważaj na siebie

3K 256 53
                                    

Przywarta do ściany z zamkniętymi oczami poczułam jak ręka Foxy'ego puszcza moje gardło, ktoś łapie mnie zanim upadam na podłogę i niesie. Wszystko było takie rozmazane, a chcąc nie chcąc straciłam przytomność.

Obudziłam się w dziwnym nieznanym mi pomieszczeniu z bolącą szyją i ręką. Wysunęłam rękę przed siebie - była obandażowana od nadgarstka do ramienia. Usiadłam na skraju łóżka, jeśli można tak to nazwać i rozejrzałam się dokładnie po pomieszczeniu. Pełno półek i różnych kartonów oraz dwa okna, dzięki którym panowała tutaj takowa jasność. Był ranek, promienie słoneczne padały na płytki pomieszczenia. Przeniosłam wzrok dalej i ujrzałam drzwi, podeszłam do nich i chwyciłam za klamkę - całe szczęście były otwarte. Powoli je otworzyłam i moim oczom ukazał się wschodni korytarz, co dziwne, wcześniej nie widziałam tutaj tych drzwi. Może nie byłam aż tak spostrzegawcza. W końcu uciekając przed śmiercią nie zawsze rozgląda się na wszystkie strony. Przeszłam do biura gdzie swoją zmianę zaczął już Jeremy. Stanęłam w drzwiach, jednak chłopak mnie nie zauważył. Podeszłam bliżej.

-Bu! - wydałam z siebie krzyk, który przestraszył Jeremy'ego, mało brakowało i spadł by z krzesła. 

Zasłoniłam usta rękami, aby powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem. Jeremy spojrzał na mnie z poważną miną.

-Ha ha, bardzo śmieszne, zrozumiałem, że lubisz mnie straszyć... Przynajmniej teraz nie jestem mokry - chłopak uniósł kącik ust i przytulił mnie, co było dość zaskakujące. 

Blondyn jakby zdał sobie sprawę, że robi to zbyt długo odlepił się ode mnie i lekko zmieszany wrócił na stanowisko. Chłopak nie zwrócił uwagi na moją zabandażowaną dłoń czy siny ślad na gardle. Pożegnałam się z Jeremy'm i skierowałam w stronę sali głównej, na której odbywało się przyjęcie. Freddy wraz ze swoją bandą stali na scenie, w Pirate Cove Foxy jak gdyby nigdy nic zabawiał dzieci. Bałam się go. Wiedziałam jednak, że każdy animatron może być groźny kiedy straci kontrolę. Musiałam być bardziej ostrożna. Oparłam się o jedną ze ścian i zaczęłam oglądać show. Kto by pomyślał, że w najpopularniejszej pizzerii może zajść coś takiego. Opuściłam głowę, gdy poczułam dziwne uczucie bycia obserwowanym. Podniosłam głowę i rozejrzałam się naokoło. Zobaczyłam coś kątem oka w jednym z korytarzy, postanowiłam to sprawdzić. Weszłam do jednego z prowadzących do łazienek, miałam poczucie tego, że w jednej z części korytarza nie było kamer i jeśli coś mi groziło to nikt nie mógłby tego zobaczyć. Pod koniec korytarza ujrzałam animatroniczną postać, która nagle zniknęła. Przetarłam oczy i wpatrywałam się w pustkę korytarza, gdy ktoś złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Odwróciłam się i ujrzałam wysokiego animatronicznego złotego niedźwiedzia - Mike.
Czułam się dość dziwnie, po pewnej chwili Mike mnie puścił i wpatrywał się we mnie. Trochę niezręcznie...

-H-hej, j-ja.. przepraszam za to wszystko.. - zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć dodał -Nie chcę.. Nie chcemy, aby coś Ci się stało, dlatego lepiej jeśli opuścisz to miejsce i o nas zapomnisz. Sama widzisz co stało się ostatniej nocy. - wskazał na moją zabandażowaną rękę.

-Rozumiem. - spuściłam wzrok.

-Cieszę się, że rozumiesz.

-Ale nie zostawię was. Znasz mnie, wiesz, że nie odpuszczam. - Mike jedynie westchnął po czym zniknął jak to on potrafi.

Wróciłam do sali głównej. Gromadka dzieci stała przy wielkiej scenie, na której stał cały gang Fazbeara. Było tu tak kolorowo, tak bajkowo... Chciałam porozmawiać z Freddym, jednak pizzeria zamykała się dopiero po 22. Postanowiłam nie czekać tak długo i wróciłam do domu.

Powoli przekręciłam kluczyk w drzwiach i otworzyłam je. Przywitała mnie gromadka pluszaków siedząca tuż pod drzwiami. Uniosłam kącik ust i poszłam do kuchni. Oparłam się o blat. Wyciągnęłam przed siebie swoją obandażowaną rękę i zacisnęłam pięść. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że źle postępuję, jednak muszę rozwiązać tą sprawę, nawet jeśli zagraża mojemu życiu. Podniosłam lekko głowę i zobaczyłam na blacie pluszową Chicę, która trzymała pudełko ciastek. Te pluszaki umiały poprawić humor. Zabrałam pluszaka wraz z ciastkami do mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko, pragnęłam teraz snu. Odrzuciłam kołdrę na bok i położyłam się na plecach wpatrując się w sufit po czym zasnęłam.

Nie chciałam Umierać || FNaF (W TRAKCIE KOREKTY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz