Po tym cały zrobił się czerwony. Ale czemu? To tylko policzek. James złapał mnie za rękę i powiedział że chce ze mną uciec. Zamurowało mnie... Nie byłam jeszcze gotowa. Ale on krzyczał że dłużej beze mnie nie wytrzyma i chce mnie tylko dla siebie. Samolub... Ale go rozumiałam bo tego samego ja chciałam, mieć go tylko dla siebie. W końcu zgodziłam się, wróciłam do domu po parę rzeczy i pod pretekstem że śpię u koleżanki poszłam z James'em. Jednak zatrzymał nas Bartek i mówił że też chce z nami podróżować, ale jak? Postanowił na swojej motorynce podążać za nami. Ja tam nie mam nic przeciwko ale to on sam będzie płacił za paliwo. Byliśmy już 20 kilometrów od mojej miejscowości gdy zadzwonił mój telefon:
-Gdzie ty do cholery jesteś?! -wykrzyczała moja przyszywana matka.
-Jak to gdzie? U koleżanki -odpowiedziałam z niepokojem.
- Dzwoniłam do niej i ciebie tam nie ma!! -mówiła.
Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Masz natychmiast wracać do domu!
W tym momencie James rzucił moim telefonem o ziemie tłumacząc że to dla naszego bezpieczeństwa... Niech mu będzie. Lecz z czasem robiło mi się coraz słabiej. Byłam po prostu śpiąca i usnęłam mu w ramionach. Obudziłam się w lesie obok chłopaków przykryta kurtką Bartka. Rano było dość zimno więc wtuliłam się w jednego z nich. Po jakimś czasie wszyscy się obudziliśmy i wyruszyliśmy dalej. Im co raz dalej byliśmy tym bardziej burczało mi w brzuchu. Postanowiliśmy że wstąpimy do jakiegoś baru na hamburgera. Weszliśmy do środka i nagle wszystkie oczy padły na mnie. Ale dlaczego? Jak okazało się brzy barku jestem strasznie ładna i jest to podejrzane że przyszłam z dwoma starszymi od siebie chłopakami. Wyjaśniając nieporozumienie zamówiliśmy dwie duże pizze. Miał być hamburger ale pizza podobno tam jest wyjątkowo dobra. Rzeczywiście nigdy tak dobrej nie jadłam. Przyszła pora zapłaty... No właśnie, nikt nie miał pieniędzy. Wymyśliliśmy że niby ja idę do WC, Bartek do auta którego nie mieliśmy a James po pieniądze. W tamtym momencie uciekliśmy. O dziwo nikt nas nie gonił. Chyba... Taki plan ucieczki tylko Bartek mógł wymyślić. Po 50 kilometrach zatrzymaliśmy się gdzieś na uboczu. Udaliśmy się w stronę lasu bo tylko tam mogliśmy spać. Podzieliliśmy się na grupki, ja przygotowałam miejsce gdzie będziemy spali, James poszedł coś upolować a Bartek rozpalał ogień. Minęły już jakieś dwie godziny a James nie wracał postanowiłam razem z Bartkiem go poszukać. Szukaliśmy i szukaliśmy lecz po nim ani śladu... W końcu znaleźliśmy go nieprzytomnego...
Dziękuje za przeczytanie kolejnego rozdziału! Jejku jest was coraz więcej! Ogromnie się ciesze lecz czemu nie piszecie komentarzy? To tak motywuje a po za tym możecie pisać tam swoje uwagi lub podsuwać jakieś pomysły. Tak jak pisałam w tamtym rozdziale na końcu, nie mam pomysłu co ma się dalej dziać a chce było to choć trochę interesujące i wciągające. Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia w kolejnych rozdziałach :)
CZYTASZ
Skrzydlaty Morderca
ActionSkrzydlaty Morderca- Ta historia będzie opowiadać o chłopaku o imieniu James. Ma on trudne życie. Gdy jego rówieśnicy się dowiedzieli że jego ojciec jest w więzieniu a matka żebra pod sklepem zaczęli go wyśmiewać i gnębić. Chłopak ucieka z domu prze...