3

26 4 0
                                    

Tak!
Wkońcu doleciałam!
Samolot powoli lądował,a ja zbierałam swoje manatki. Zapomniałam na chwilę o wszystkich zmartwieniach i dałam się przejąć pięknymi widokami.

Po wyjściu z samolotu,gdy wzięłam bagaże,zauważyłam Lenę.Podbiegłam do niej z piskiem radości,z takim jaki ona wydała,i tak jak w filmach podbiegłyśmy do siebie i przytuliłyśmy się.

-Kinga,jak ci minęła podróż???

-A no dobrze,pięknie tu macie!

-No, chodźmy do samochodu!

Gdy Lena odpaliła samochód i włączyła radio,leciała akurat świetna piosenka,więc przygłośniłam i śpiewałyśmy na cały regulator.

Po dojechaniu pod dom,a raczej wieżowiec w którym mieszkała Lena,byłam strasznie podekscytowana.

Wjechałyśmy windą prawie na samą górę,podeszłyśmy do pięknych czarnych drzwi,na których były namalowane różne białe wzorki.

-Zapraszam do mojej rezydencji!!
Powiedziała sarkastycznie.

Gdy tylko otworzyła drzwi,zobaczyłam wielki salon z...wielkim oknem na całą ścianę.Pomyślałam że dobrze się tu ustawiła....

-Chodź,pokaże ci twój pokój.

Wszedłyśmy po schodach na górę i pokazała mi drzwi po lewej.Były koloru kasztanowego...boże czemu akurat kasztanowego!!!*

Otworzyłam je i weszłam do środka.Ściany były koloru kakaowego,na środku stało łóżko z białą jak śnieg pościelą,a na przeciwko łóżka,pod ścianą,stała biała komoda.

-Odświerz się czy coś,a ja zamówię pizze,ok?

-Mhm...

Ten widok,cudowne świecące neonami wieżowce i czerwony zachód słońca...

Udałam się do łazienki i wziełam szybki prysznic.Gdy zeszłam na dół, zjadłyśmy z Leną pizze,ta zaproponowała że jak chcę,to możemy się wybrać na spacer.Oczywiście się zgodziłam.

-Co tam u ciebie się działo?

-A nic zwyczajnego...-nie wspominałam o tym co działo się przed wyjazdem.

-A masz chłopaka,lub jakiegoś na oku?

Boże, ale ona se tematy wybiera....

-Nie...narazie,chce się zająć pracą...

-Okej...nie będę się dopytywać...

Wróciłyśmy po spacerze do domu.Wzięłam szybki prysznic,przebrałam się w piżamę i odpłynełam do krainy Morfeusza...

***

Dzisiaj dzień pracy. Wstałam o 6 i wskoczyłam po prysznic. Po porannej toalecie przebrałam się w rurki i luźny kremowy sweter.

Zeszłam na dół,aby zrobić sobie kawę. Nigdzie nie było Leny.

Pewnie jeszcze śpi....

Po wypiciu kawy, spakowałam aparat i statyw do pokrowca, chwyciłam torbę, i wyszłam z domu.

Gdy byłam już w budynku, poszedłam  do wzkazanego gabinetu.Ujrzałam w nim kobietę po 40.Była ubrana w jakieś babcine ubrania.

-Dzień dobry! Nazywam się Kinga i mam tu pracować- przywitałam się.

-Ach tak, dziecinko! Chodź zaprowadzę cię do twojego nowego miejsca pracy.

Zaprowadziła mnie do dużego pomieszczenia z wielką ilością urządzeń fotograficznych, i komputerem przy biurku.

-Na tym komputerze będziesz edytować zdjęcia, a tam będziesz je robić- wzkazała na ogromne białe płótno.

-To nie będę ci już przeszkadzać. Zaraz przyjdzie do ciebie twoja modelka,wraz z swoim menegerem i powiedzą ci co masz robić.

-Dobrze, dziękuje - uśmiechnełam się i po chwili kobieta wyszła z pomieszczenia.

Dowiedziałam się że codziennie będę robić zdjęcia różnym ludziom, edytować je i wysyłać do redakcji. Gdy po pracy wróciłam do domu, tylko przebrałam się w piżamę, i gdy położyłam się do łóżka, odpłynełam...

~~~~~~
*Igor miał bardzo charakterystyczne kasztanowe oczy

Dziękuje za czytanie.Następny rozdział wkrótce.

Żegnam^-^

ImpossibleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz