2

28 5 2
                                    

Myśli kłebiły mi w głowie,jak tak można!!!!

Nie,nie będę jak dziecko.

Po 10 minutach przyszła do mnie Em.

-Kinga,co jest.Czemu tak nagle wybiegłaś???

Nie moge tego ukrywać,a co dopiero przed Em....musze jej wszystko powiedzieć.

-Bo...w tym dniu co zadzwonił do ciebie Igor,on... powiedział mi że się zakochał...ja,ja...już od sześciu lat byłam w nim zakochana. Potem...zadzwoniłam do niego i powiedziałam mu co czuję, i on się rozłączył,a teraz widziałam go z jakąś laską jak się całowali,ja...nie moge...

-No już...nie płacz...
Przytuliła mnie do siebie.Tego  było trzeba,aby ktoś dał mi do zrozumienia że nie jestem sama...

-Em...ja chce już pojechać do LA

-Wiem,i cię rozumiem.Jedź...oderwij się od tego wszystkiego,a teraz już chodź,odprowadzę cię do domu.

Przez całą drogę szedłyśmy w milczeniu.

-Chcę wyjechać jeszcze w tym tygodniu,ale już się chyba nie zobaczymy...więc żegnaj.

Przytuliłam ją,a ta odpowiedziała:

-Przyjade  do Ciebie i do Leny jak tylko znajdę tam pracę,obiecuję...

Bez słowa odeszła,a ja otworzyłam furtkę i weszłam do domu.

Rzuciłam torbę i kupione ubrania na kanapę i postanowiłam kupić przez internet bilet na lot do LA.

Znalazłam stronę Katowickiego lotniska i zarezerwowałam jutrzejszy lot na 14.Poinformowałam Lenę że jutro u niej będę.

Po rozmowie wraz z laptopem poszedłam na górę i położyłam się w moim łóżku.To ostatnia noc tutaj...
Ogarnęłam się i pomyślałam że muszę posprzątać dom bo właściciel mi go tylko wynajął .A nie będzie szczęśliwy jak zobaczy tutaj chlew. Wyłączyłam laptopa i chwyciłam za mop z łazienki i wszystkie inne badziewie do czyszczenia.Po sprzątaniu opadłam na łóżko jak stary naleśnik i odleciałam w krainę snów.

                      ***

Po przebudzeniu się o 10 i  zjedzeniu szybkiego śniadania zaczełam się pakować i zanim się obejrzałam była już 14. Szybko założyłam na siebie stare dżinsy,koszulkę w arbuzy i zieloną bluzę z kapturem,spiełam włosy w kucyk,chwyciłam za walizkę i powędrowałam do drzwi.Po zamknięciu drzwi włożyłam klucze pod doniczkę,tak jak kazał mi właściciel i otworzyłam samochód.

Gdy dojechałam na lotnisko czekała tam na mnie Em.Jeszcze raz pożegnała się ze mną,wzieła kluczyki i pojechała samochodem który mi kiedyś pożyczyła aż wkońcu go podarowała.

Gdy przeszłam przez odprawę i wsiadałam do samolotu zajełam pierwsze lepsze miejsce obok okna pomyślałam że może już ostatni raz jestem w tym miejscu,w moim kraju....

Gdy samolot się już wzniósł,spojrzałam przez okno. Boże, jak to wszystko pięnie wygląda...I nagle przypomniało mi się jak za młodu  z Igorem leżeliśmy na trawie i wpatrując się w samoloty mówiliśmy sobie że odlecimy stąd  na nieznane wyspy i dosięgniemy gwiązd....
Z moich oczu zaczeły spływać słone łzy.

Czemu ja myślałam o tym kutasie  który znając mnie od dziecka,mówiącym kiedyś że jest moim najlepszym przyjacielem,o tym który miał w dupie to że wyjeżdżam na drugi koniec świata i to że możemy się już nigdy nie zobaczyć!!!!

Już za nim tęskniłam,był moją podporą,pierwszą miłością,jakby bratem bliźniakiem,ale....mam cały czas przed oczami obraz jak całował się z tą suką!

NIE!

Chcę zapomnieć i tak zrobię.

Wymarzę jego obraz z pamięci....

Przestanę kochać....

~~~~~~~~~~

I tak nikt tego nie będzie czytał,ale ja będę pisać,żeby móc czym zająć mózg w nocy~>_<~

ImpossibleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz