Rozdział 7

8.3K 597 210
                                    

Następnego dnia Naruto wstał najwcześniej ze wszystkich swoich domowników. Nie było to nic dziwnego, zazwyczaj tak się działo, przynajmniej na razie, nie wiedział jeszcze tylko, jak będzie, kiedy Itachi wróci do domu.

Szybko zaczął pakować wszystkie potrzebne rzeczy do plecaka. Niestety, nie zdążył zrobić tego wczoraj, a miał całkiem sporo rzeczy, które chciał zabrać.

Naruto lubił być przygotowany na każdą okoliczność, tak więc, kiedy wszystkie potrzebne (według niego) rzeczy nie mieściły się w plecaku postanowił zapieczętować je w zwojach. Oczywiście, nie lubił też nieporządku, dlatego wszystkie leki i trucizny jednym słowem cała jego apteczka została zapieczętowana w jednym zwoju, ubrania w innym, a broń w jeszcze innym itd. Naturalnie, zwitki, w których zapieczętował swoje rzeczy również zostały umieszczone w jednym zwoju, inaczej mogłyby zająć za dużo miejsca.

Naruto był całkiem dobry w pieczęciach i bardzo dobrze o tym wiedział, nawet jeżeli w Korzeniu mówiono całkiem inaczej. W końcu nie każdy potrafi opanować podstawy tych technik w kilka tygodni.

Kiedy Naruto znalazł się pod bramą Konohy, okazało się, że przyszedł pierwszy.

Podczas swoich, codziennych, wieczornych przemyśleń postanowił, że nie będzie dłużej naśladował Sasuke, nawet, jeśli był w tym całkiem niezły. Książka, którą ostatnio czytał wyraźnie tego odradzała, więc... wpadł na genialny plan.

Wypisał wszystkie znane mu typy ludzi na karteczkach, a potem... Wylosował jedną z nich! Ta, która mu wypadnie miała być jego nową osobowością. I tak się stało, że wypadł mu "czarny charakter" tzn. miał być niemiły, samolubny, chamski, sadystyczny? Nie do końca wiedział, kim jest "czarny charakter", ale bardzo mu to odpowiadało. Mógł przynajmniej wyładować swoją frustrację na innych.

Po dziesięciu minutach pojawili się Sasuke i Sakura. Dziewczyna była (oczywiście) w skowronkach, gdy zobaczyła czarnookiego. Niestety, nie można było powiedzieć tego samego o współlokatorze Naruto.

- Ej, młotku, dlaczego mnie nie obudziłeś? - zapytał oburzony Sasuke.

- Ja.... po prostu... nie mogłem tego zrobić. Kiedy spałeś wyglądałeś tak uroczo, że nie byłem w stanie zdobyć się na tak brutalny czyn - powiedział słodko Naruto.

- Przestań! Uchiha nigdy nie wygląda uroczo. Mogłeś chociaż na mnie zaczekać - powiedział z wyrzutem.

- Po co? Przecież sam tu trafiłeś.

Naruto poczuł dziwną ciekawość i zafascynowanie. Czy normalnie ludzie czekają na siebie? W Korzeniu, jeśli nie nadążałeś za innymi mogłeś się już żegnać z tym światem. W końcu słabi ludzie nie nadają się do niczego. Prawda?

- Jak to po co? Przecież to Sasuke! - wtrąciła się lizusowato Sakura.

Naruto mimowolnie przewrócił oczami powracając do swojego wcześniejszego zadania.

Dopiero jakiś czas później pod bramą pojawili się trzej inni, młodzi genini. Naruto zmierzył ich wzrokiem. Granatowowłosa, niepewna, mające białe oczy dziewczyna i chłopak z czarnymi okularami, w długim, szarym (?) płaszczu oraz... Och, fuj. Dzieciak z psem i brązowymi włosami.

Bleee... Naruto nie wiedział, jak chłopak może nieść to obrzydliwe stworzenie na głowie. To było po prostu... fuj. Mimowolnie poczuł jak po jego plecach przechodzą ciarki. Zaraz potem do jego wrażliwego nosa doleciał obrzydliwy zapach psa. No nie... Jak on miał pracować w takich warunkach?!

NARUTO Jako Wychowanek DanzouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz