Rozdział.V.

4 0 0
                                    

*Emilia*

Zdążyłam tylko krzyknąć, widząc jak jeden z tamtych chłopaków rzucił się na Willa z nożem w dłoniach. On momentalnie się odwrócił i uchylił od ostrza, tak że przeleciało tuż obok jego szyi, zostawiając krwawą kreską. Syknął z bólu i chwycił jego za dłoń. Wykręcił ją boleśnie i pchnął tamtego. Niezdarnie potknął się i upadł. Will spojrzał na nich z odrazą i zerknął tylko na swojego kumpla, który patrzył na niego przepraszająco. Nie miałam pojęcia co zrobić. Byłam tak przerażona,że nogi mi skamieniały. Miałam ochotę podbiec i przytulić go, ale także uciec i nigdy więcej nie odezwać się do niego. Skrajane uczucia się we mnie przelewały i przez to chciałam rozpłakać się jak dziecko. Zamiast tego stałam i wpatrywałam się bruneta, który oddychał znacznie szybciej i zaciskał dłonie w pięści. Zerkał to na mnie to na kumpla, jakby myśleć do kogo pierwszego się odezwać. Chłopak, zrobił krok w stronę przyjaciela i spróbował coś powiedzieć, wyciągając rękę w stronę Willa, ale ten zatrzymał go gest i pokiwał głową z dezaprobatą. Był widocznie rozzłoszczony.

- Zapomnij - powiedział tylko krótko i spojrzał na mnie. Widziałam strach w jego oczach, to co musiała być w moich? Przygryzłam dolną wargę, patrząc jak zbliża się do mnie powolnym krokiem, zupełnie jakbym była płochliwą zwierzyną, a on myśliwym. Bał się mnie spłoszyć i chyba mu się to udało. Nagle zerknęłam na ciała tych chłopaków, którzy z jękami bóli podnosili się z ziemi. Jeden miał rozcięte czoło i wargę. Inny utykał,a jeszcze inny krzywił się, dotykając swojego nadgarstka. Ten, który rzucił się na niego z nożem, nie mógł się podnieść bez pomocy dwójki chłopaków. Przeniosłam z powrotem wzrok na Willa, który był coraz bliżej mnie i wtedy zapaliła mi się czerwona lampka w głowie. Uciekaj! Coś mi mówiło, a ja nie dałam sobie dwa razy powtarzać. Zacisnęłam dłonie na torbach i zerwałam się do biegu.

- Zaczekaj! - usłyszałam krzyk bruneta, ale nie miałam zamiaru go posłuchać. Przyspieszyłam i wbiegłam w zaułek, który choć niebezpieczny to był dobrym skrótem do domu.Biegłam co sił w nogach, starając się nie wywalić. Widzenie utrudniały mi łzy, który bezskutecznie próbowałam powstrzymać. Sama nie wiedziałam dlaczego płakałam. Może z przerażenia, a może z kolejnego rozczarowania. Widziałam już moją ulicę, a na jej końcu był mój dom. Już prawie byłam u celu i wtedy poczułam mocny uścisk, zaciskający się na moim ramieniu. Pociągnęło mnie do tyłu i upuściłam zakupy na chodnik. Starałam się wyrwać napastnikowi, przerażona, że to jakiś pedofil. Krzyczałam i wyrywałam się ile miałam sił, ale na marne. Obrócił mnie szybko twarzą do siebie i chwycił za ramiona. Zobaczyłam zmęczoną twarz Willa i wezbrała we mnie nieznana złość. Nagle poczułam się jakbym była w amoku. Zaczęłam okładać go pięściami po klatce piersiowej, ile miałam tylko sił. Przy tym nie przestawałam krzyczeć na niego. Sama nawet nie wiedziałam za bardzo co. On wydawał się być w anielskim spokoju. Pozwalał mi się wyżyć, aż zaczęłam go kopać. Wtedy przyciągnął mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku, że nie miałam jak się poruszać. Wciąż próbowałam, ale po chwili stwierdziłam, że to bezużyteczne i znieruchomiałam. Zamknęłam oczy i zaniosłam się głośnym płaczem. Rozluźnił trochę ucisk i zaczął jeździć jedną dłonią po moich plecach, a drugą po dłoniach. Uspokoiło mnie to nieco i tylko cicho pochlipywałam.

- Wszystko już w porządku? - zapewnił, a ja nieznacznie skinęłam głową. Adrenalina i złość zniknęły i został tylko strach. Strach przed nim. Nie wiedziałam dlaczego to zrobił, ale wtedy nie wyglądał jak ten, którego poznałam w parku. Był o wiele bardziej mroczny i nie spodobało mi się to. Odsunęłam się z niego z oporem, bo utrudniał mi to. Podniosłam głowę i otarłam łzy, po czym spojrzałam w jego szaro-niebieskie oczy.

- O co poszło? - zapytałam ostro, a on westchnął i przeczesał ręką włosy. Miał na niej krew, a na skroni była już zaschnięta. Zrobiło mi się go szkoda i chciałam opatrzyć rany, ale wciąż byłam zła. Nie wiedziałam czy miałam do tego prawo. W końcu nie byliśmy parą, ani nic. Mimo wszystko lubiłam go i dlatego zezłościłam się. Nienawidziłam bójek i podczas naszej rozmowy mówiłam mu to. Najwidoczniej miał krótką pamięć.

Kochaj, walcz i cierp...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz