Rozdział.IV.

7 0 0
                                    

*Emilia*

Myślałam, czy powinnam po prostu odwrócić się, czy zostać. Miałam ochotę uciekać,bo bałam się upokorzyć przed nim, jednak kiedy on na mnie spojrzał wiedziałam, że już po mnie. Byłam cała w jego sidłach. Ten wzrok sprawił, że nie umiałam się ruszyć. Patrzyłam jak mój wczorajszy wybawca, mówiąc coś do kumpla wstaje od stolika i idzie w moją stronę. Serce zaczęło mi dwa razy szybciej bić, jakby chciało wyrwać mi się z piersi. Zwinnie lawirował pomiędzy białymi stolikami i ludźmi n na chodniku, zbliżając się z każdym krokiem do mnie.Czułam jak na moje policzki wypłynął rumieniec. Szlak! Odwróciłam na moment wzrok, udając, że poprawiam coś przy śpiącej w najlepsze siostrze. Gdyby teraz zaczęła płakać miałabym wymówkę, ale niestety ona nie należała do tych, które trafiały w odpowiedniej chwili. Wręcz przeciwnie.

- Hej - usłyszałam jego spokojny głos tuż obok siebie. Niepewnie uniosłam głowę i zobaczyłam go, stojącego obok wózka. Miał na sobie czarną koszulkę, która opinała jego mięśnie i dżinsy. Wyglądał... seksownie, a ja modliłam się, żebym tego przy nim nie palnęła. Ja przy nim byłam jak szara myszka. Miałam zwykłe leginsy i szary sweter, bo należałam do tych dziewczyn, które szybko marzły. No co nie był to maj, więc miałam prawo, nie?

- Cześć - przywitałam się trochę piskliwym głosem. Kurde Emilia oddychaj! Wzięłam głęboki oddech i uśmiechnęłam się lekko, żeby nie wystraszyć go. Odwzajemnił gest od razu.

- Czy ty mnie prześladujesz? - zapytał żartem, a ja w pierwszym momencie wystraszyłam się i chyba widać to było, bo zaśmiał się, patrząc na mnie. Zrobił krok bliżej mnie i poklepał po ramieniu.

- Żartuję, ale twoja mina była bezcenna - skomentował, a ja zarumieniłam się. Czy ja zawsze musiałam upokarzać się przy chłopakach? Nie można było mnie brać do ludzi.

- Nie śledzę cię. Wyszłam z siostrą na spacer - odpowiedziałam po dłuższej chwili, patrząc na malutką dziewczynkę w wózku, która spała jak aniołek.

Chłopak zajrzał do wózka i uśmiechnął się tak uroczo, że poczułam jak serce mi mięknie. Był taki uroczy. Przyglądał się jej chwilę z zamyśloną miną, a ja starałam się ochłonąć.

- Śliczna jak jej starsza siostra - powiedział, patrząc znów na mnie. Opuściłam zawstydzona głowę. Nie przywykłam do komplementów. Zawsze to Weronika była tą piękną. Nie ja.

- Czemu kłamiesz? - zapytałam cicho, mając nadzieję, że nie usłyszy, ale on miał o wiele lepszy słuch niż myślałam.

- Nie kłamię. Spójrz w lustro. Jesteś śliczna - powiedział spokojnie, a ja zerknęłam na niego z nieśmiałym uśmiechem. Był zupełnie inny od reszty chłopaków. Nie bałam się go. Może dlatego, że uratował mnie od tamtego blondyna. Skinęłam głową i przypomniałam sobie coś.

Pochyliłam się i wyjęłam jego bluzę. Nie chciałam jej oddawać, ale nie miałam też prawa jej sobie zostawiać. Należała do niego.

- Dziękuje...- zamilkłam, bo nie znałam jego imienia. Miałam nadzieję, że domyśli się o co mi chodziło. I nie pomyliłam się.

- William i nie masz za co - skończył za mnie z szerokim uśmiechem. Wziął bluzę i nałożył ją na siebie, choć nie wydawało mi się, aby jakoś mu to sprawiło radość. Nie należała chyba do jego ulubionych.

- Emilia. - przedstawiłam się, a on podał mi rękę. Uścisnęłam ją niepewnie. Poczułam ciepło jego dłoni, ale nie mogłam się tym pocieszyć, bo zaraz zabrał dłoń, jakby zawstydzony. Nie wiedziałam dlaczego. Zapanowała niezręczna cisza, a ja zaczęłam przestępować z nogi na nogę. Nigdy nie byłam za dobra, przy prowadzeniu rozmów. Nie chciałam, jednak, aby już sobie poszedł.

Kochaj, walcz i cierp...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz