Rozdział. VIII

10 2 2
                                    

*Emilia*

Starałam się oddychać jak najpłycej i najciszej, aby nie dowiedział się, gdzie byłam. Słyszałam jego wolne kroki, które stawały się coraz głośniejsze, a ja czułam jak moje serce staje. Jeżeli on mnie znajdzie to rodzice mogli szykować trumnę. Wiedziałam, że nie dałby mi żyć. Za wczorajszą akcje i to jak urządził go Will na pewno czekał tylko na możliwość zemsty. A jaki lepszy sposób na to był jak nie skrzywdzenie dziewczyny chłopaka, który go pobił? Zapewne nie było innego. A ja nie należałam do silnych dziewczyn, więc należałam do łatwych celów. Nie podobało mi się to, bo nie chciałam kolejny raz przeżywać tego co dawniej na wakacjach. Wtedy marzyłam tylko o śmierci, ale jakimś cudem udało mi się powstrzymać przed samobójstwem. Może dlatego, że rodzice cały czas mnie pilnowali i nie pozwalali, abym zrobiła sobie krzywdę. Nie udało im się do końca, bo zaczęłam się ciąć. Pierwszy raz mnie wystraszył, ale chociaż na moment przyniósł mi ulgę. I wtedy zaczęłam to robić regularnie. Niestety nigdy nie wymazało to wspomnień z tamtego dnia do końca. Zawsze był moment, że przypominało mi się wszystko i wtedy ból był nie do wytrzymania. Nie umiałam się opanować i próbowałam wszelkich sposobów, aby tylko skrócić sobie ta mękę. Nie miałam jednak dość odwagi do samobójstwa i przez to nienawidziłam siebie jeszcze bardziej.

Spojrzałam przez kilka książek, gdzie był Marcus. Stał przy jednej półce i przeglądał jakąś książkę. Już po okładce widziałam do jakiego gatunku należała. Przeszły mnie dreszcze, bo jeszcze bardziej wystraszyłam się, że zrobi ze mną coś z tej książki. Zabiłabym się od razu.

Musiałam zaryzykować, więc przesunęłam się, jak najciszej, przez regał i weszłam w drugi ciąg, gdzie znajdowała się głównie literatura naukowa. Miałam dwa wyjścia. Mogłam czekać, aż Will przyjedzie i mnie znajdzie, ale ryzykowałam tym, że wtedy Marcus na pewno będzie wiedział, że tutaj byłam.

Mogłam też uciec jak najdalej i w bezpiecznym miejscu zadzwonić do Willa, aby przyjechał. I po szybkim namyśle wybrałam tę drugą opcje.

Na palcach przemknęłam przez rzędy książek i wyszłam na środek sali, gdzie niestety nie chroniło mnie już nic. Zerknęłam tylko za siebie i zobaczyłam, że on wychodził akurat i skierował się do pani bibliotekarki. Jeżeli mnie dojrzy to należałam do trupów. Serce mi stanęło, gdy odwróciłam się i z zaciśniętymi dłońmi w pięści, ruszyłam do drzwi. Starałam się udawać jak najspokojniejszą, aby nie wzbudzać podejrzeń. Modliłam się w duchu, aby mnie nie zauważył, a Will szybko dotarł do tego budynku. Bałam się i czułam jak cała drżałam.

Usłyszałam kogoś szybkie kroki, gdy znalazłam się na korytarzu, prowadzącym do wyjścia. Poczułam jak łzy, poleciały mi po policzkach. Wiedziałam kto za mną szedł i zdawałam sobie sprawę, że czekał tylko, aż znajdę się z dala od świadków. Do głowy mi nie przychodził żaden pomysł i starałam się tylko nie rozpłakać na dobre.

Czułam, że był coraz bliżej mnie, a zanim dotknęłam dłonią klamki, poczułam jego dłoń na swojej talii. Chwycił mnie mocno, przez co musiałam się zatrzymać. Wstrzymałam oddech i nie odwróciłam się.

- Witam - syknął mi na ucho, a ja poczułam jak dreszcze przechodzą całe moje ciało. Nie potrafiłam wydusić żadnego słowa, a on nie zwracał uwagi na ludzi, którzy przechodzili obok nas. Z resztą oni też udawali, że nic nie widzieli. Tak bywało bardzo często. Udając nie narażali się i nie musieli pomagać, a w obecnych czasach ludzie martwią się tylko o siebie. Rzadko kiedy ktoś pomyśli o drugiej osobie, bezinteresownie.

- Maleńka wiesz, że ochota mi nie przeszła? - odezwał się znowu i jego jedna ręka znalazła się na moim pośladku. Pisnęłam przerażona i napięłam nieświadomie całkowicie mięśnie. Mruknął, ściskając mocniej, a ja nie potrafiłam powstrzymać łez.

Kochaj, walcz i cierp...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz