Rozdział 4

923 79 2
                                    

Mój kochany wujaszek zdążył się ulotnić, a chłopcy nadal patrzyli na mnie w niemym szoku. Nie wiedziałam co powiedzieć i nie wiem co bym zrobiła, gdyby nagle nie pojawił się Cecil.
- Co tak stoicie? - spytał, czym chyba musiał wyrwać resztę z jakiegoś transu, bo zaczęli mnie zasypywać pytaniami.
- Co?!
- Ale jak to?
- Dlaczego nic nie powiedziałaś?!
- Czemu nic nie wiedziałem?
- Spokój! - krzyknęłam,  bo szczerze to już zaczęli mnie trochę irytować. A to dopiero pierwszy dzień, westchnęłam. - To co słyszałeś. Normalnie.Nie było kiedy. Nie pytałeś. - odpowiedziałam na ich pytania i spojrzałam na nowo przybyłego. - Cześć, jestem Zumi. - przedstawiłam się z uśmiechem na twarzy.
Jakiś czas później wszyscy przyzwyczaili się do mojej obecności.
Jednak nagle przypomniałam sobie o tym, że przecież jeszcze nie przywitałam się z jedną osobą, bardzo ważną osobą.
- Chciałbyś się ze mną przejść, Natsuki? - zagadałam blondyna, a on od razu się zgodził. Wychodząc zarejestrowałam zdziwione spojrzenia reszty.
- Mam do ciebie małą prośbę. - spojrzałam na niego, kiedy zatrzymaliśmy się pod jednym z drzew, a on tylko uśmiechnął się do mnie. - Mógłbyś na chwilę zdjąć okulary. - chyba go trochę zaskoczyłam. - Pllloooossiiee. -  specjalnie ptzeciągnęłam sylaby i zrobiłam minę małego szczeniaczka.
- Oczywiście. - zgodził się. Wiedziałam jak go podejść. Już po chwili jego okulary znajdowały się w mojej dłoni, a z jego oczu zniknęła radosna iskierka. Teraz przede mną stała zupełnie inna osoba...
- Satsuki. - ucieszyłam się na jego widok i przytuliłam się na powitanie.
- Siema, Zumi. - jak zwykle ostry ton głosu. Zupełne przeciwieństwo Natsukiego.
Rozmawiałam z nim jakąś godzinę,  dopóki nie usłyszałam szelestu w krzakach. Postanowiłam to sprawdzić. 
Moment później zauważyłam, że ktoś tam jest. Blondyn. I już wiedziałam kto to. Podsłuchiwał. Oj nieładnie, nieładnie. Mnie się nie podsłuchuje. W tej chwili w mojej głowie zrodził się plan.
Postanowiłam zakraść się do niego od tyłu.
- Stalker! - krzyknęłam i rzuciłam się na niego przez co obydwoje wyturlaliśmy się z krzaków w ten sposób, że teraz to on leżał na mnie. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, kiedy zobaczyłam szok na jego twarzy. - Ładnie to tak szpiegować, Syo?
- Yyy... No ja... - zaczął się jąkać, a na jego twarzy pojawiły się dwa rumieńce. Jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać. - Nie śmiej się! - oburzył się. Jak ja za nim tęskniłam. Niski wzrost, ale wysportowany sylwetka, słodki wygląd, ale męski charakter. Czekaj! Co?! Słodki wygląd? Teraz to ja się zarumieniłam i już chciałam coś powiedzieć, ale nagle Syo gwałtownie wstał, a raczej został podniesiony i zawisł w powietrzu.
Na początku nie wiedziałam co się dzieje, ale już po chwili zauważyłam, że to Satsuki trzyma go za kołnierz koszulki.
Oj nie jest dobrze. W tym wydaniu on nie specjalnie przepada za Syo.
Szybko zerwałam się z ziemi i z nadzwyczajną szybkością założyłam zielonooloemu okulary.
Westchnęłam z ulgi, kiedy znowu stał przede mną Natsuki.
Kryzys zażegnany. Powtarzam, kryzys zażegnany.

I jak?? Podoba się?? Może być??

Moja Historia Uta no princeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz