3

2.8K 378 47
                                    

Zmarszczyłam brwi, widząc znajomą dziewczynę, która z płaczem wybiegła poza teren uczelni. Obejrzałam się za nią i podeszłam do Polly oraz Evana będących również zaskocznych wydarzeniem.

- Nie wiecie co się stało? - zapytałam, chociaż po ich minach mogłam stwierdzić, że raczej nie. Pokręcili głowami, dlatego odpuściłam i weszłam z nimi do środka. Nikogo nie zainteresowała młoda kobieta, więc sama nie zamierzałam główkować nad jej zachowaniem.

Wszyscy po dziwnym zdarzeniu wrócili do swoich zajęć w tym również ja. Po ich zakończeniu nie musiałam śpieszyć się na autobus, ponieważ udało mi się dogonić Evana, który posiadał samochód. Jechaliśmy, rozmawiając na błahe tematy, omijając przy tym dzisiejszy poranek, bo oboje nic nie wiedzieliśmy. Zatrzymaliśmy się tuż przed kawiarnią i razem weszliśmy do środka. Niedługo będę musiała bywać tu częściej z uwagi na wziętą zmianę za Tinę, ale sama się na to zgodziłam, nie mogłam narzekać. 

- No jesteście! Przebierać się i do pracy, bo jak widzicie jest tłok. - szef z uśmiechem nas pogonił na zaplecze, abyśmy w szybkim tempie przygotowali się do pracy. Związałam włosy w niechlujnego koka, ręce umyłam, a czarny, krótki fartuch zawiesiłam na biodrach. - Leah, zajmij się stolikami przy oknach, a Evan dwójkami. - pokiwałam głową i wzięłam się do roboty. Wyjęłam z kieszeni niewielki notesik z długopisem i zaczęłam chodzić od stolika do stolika.

- Dylan, dwie Frappe, jedna Latte i Mocha oraz trzy Latte Macchiato. Do tego babeczka malinowa, ciasto z orzechami i karmelem oraz szarlotka.

- Robi się. - westchnęłam, ponieważ dzisiaj był niebywały ruch, ale dobrze, że mieliśmy jeszcze Dylana, który był synem właściciela. Najgorsze, że to nie był koniec. Został mi ostatni stolik przy oknie, gdzie siedział Harry.

- Hej, mogę przyjąć twoje zamówienie? - zwróciłam się do niego dość łagodnym tonem, chociaż wątpię czy istniała różnica pomiędzy moim normalnym głosem, a tym co przed chwilą się odezwałam. Widocznie był tak zajęty spisywaniem swoich myśli na papier, że nawet mnie nie zauważył. - Harry?

- Hm? O, hej, Leah. Poproszę herbatę.

- Jasne. - mruknęłam i odeszłam w kierunku lady, by złożyć jego prośbę u Dylana.

Reszta dnia minęła dość spokojnie. Po godzinie siedemnastej klienci zaczęli powoli opuszczać lokal, jednakże wciąż ostatni był Harry. Jakoś o dziewiętnastej dostał telefon, który niepewnie odebrał, a następnie w chaosie zabrał swoje rzeczy i wybiegł z budynku. Nie zapłacił, ale wierzyłam, że jutro wróci i zrobi tak jak poprzednio - zwróci należną sumę. Jednak zdarzyło się coś zaskakującego. Mianowicie, zapomniał swojego dziennika. Zabrał portfel, kurtkę, kluczyki, ale nie wziął tego najważniejszego dla niego przedmiotu. Nie zamierzałam go otwierać, lecz nie mogłam pozwolić, by tak swobodnie leżał na otwartej przestrzeni, gdzie każdy ciekawski mógł go ukraść.

Następnego dnia chodziłam po mieszkaniu, nie potrafiąc doczekać chwili, kiedy będę w stanie oddać notes brunetowi. Ciekawość tak mną targała, ale dzielnie trzymałam się od tego z daleka. Dlatego tak bardzo chciałam mu to zwrócić.

Po czternastej wyszłam z domu i pobiegłam na przystanek, upewniając się, że miałam przy sobie zeszyt należący do zielonookiego. Stukałam nerwowo palcem o plastikowy słupek w pojeździe, a gdy transport zatrzymał się na odpowiednim przystanku, wyskoczyłam z niego i żwawym ruchem doszłam do lokalu.

- Hej, Evan.

- Cześć, zajęłabyś się tym kolesiem? Nie odzywa się, a wiem, że z tobą gada. Siedzi tu od dwóch godzin. - wskazał dyskretnie palcem na Harry'ego, który nerwowo trząsł nogą pod stołem. Przebrałam się i z dziennikiem w ręku podeszłam do jego osoby.

- Cześć, Harry. Zapomniałeś wczoraj...

- Czytałaś go. Ile z tego wiesz?! Błagam nie mów nikomu, że...

- Chwilka, nic nie czytałam...

- Nie kłam! Niby po co go brałaś?!  - wstał z krzesła i wyrywając mi przedmiot, wyszedł. Musiałam to wszystko wytłumaczyć, także pognałam za nim.

- Hej, poczekaj! - w ostatniej chwili złapałam go za rękaw płaszcza i odwróciłam w swoją stronę. - Naprawdę nie mam pojęcia co tam piszesz, o czym piszesz. Nie znam cię ani trochę. Nic nie wiem. Wzięłam go, aby nikt nie mógł go skraść i przywłaszczyć sobie twoją własność. Przyznaję się, że byłam ciekawa, ale nawet tam nie zajrzałam. Szanuję prywatność ludzi, a teraz uspokój się i wróć do kawiarni, gdzie zrobić ci herbaty, dobrze?

- Nie czytałaś?

- Nie. - na potwierdzenie pokręciłam głową, a na jego twarzy ukazał się nikły uśmiech.

- Przepraszam.

- Nic się nie stało, chodź. - pociągnęłam go do środka, ponieważ powoli zaczynało padać i od razu wzięłam się za przygotowanie mu herbaty. - Proszę. - podałam mu filiżankę i chciałam już oddalić się do lady, ale przeszkodził mi w tym jego głos.

- Leah?

- Tak?

- Dziękuję. 

Hej ♥

Secret || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz