8

2.3K 328 73
                                    

- I jak widzicie, nie macie się czym przejmować. Zeznania naszej studentki były nieprawdziwe. Została ona wyrzucona ze szkoły i zapanował spokój. Dobrze, dziękuję i do zobaczenia. - profesor Faith pożegnał się z nami w dość dziwny sposób, ponieważ podkreślał swoją niewinność siedem razy wciągu wykładu, a na koniec jeszcze raz powtórzył, aby nikt nie miał wątpliwości.

Przechodząc obok jego biurka, zwróciłam uwagę na dzienniki leżące na stoliku. Dostrzegłam w nich jeden, który łudząco przypominał ten Harry'ego. Odsunęłam się na bok i w spokoju czekałam, aż wszyscy wyjdą.

- Panie Faith? - zwróciłam na siebie jego uwagę, bo wcześniej zmywał notatki z ogromnej tablicy. Wciąż ciężko było mi uwierzyć, że mógłby zgwałcić niewinne, młode osoby.

- Tak, Leah? - przełknęłam ślinę, widząc jego delikatny uśmiech i zastanawiałam się czy robiłam dobrze. Mogłam przez to wpaść w kłopoty, bo jednak nie wierzyłam w jego całkowitą szczerość.

- Mój kolega zgubił podobny notes. Um...

- Jest stuprocentowo mój, dziecino. Skąd ci przyszło do głowy, że mógłbym go ukraść?

- Nie, przepraszam. Po prostu pytam każdego kto ma podobny. Mogłabym zobaczyć? Chciałabym mu kupić taki sam.

- Nie. Do widzenia, panno Walter. - kiwnęłam głową, spuszczając wzrok, kiedy jego spojrzenie wydawało mi się niezręczne i podejrzliwe. Po jego zachowaniu miałam coraz więcej pytań jak i podejrzeń, które prowadziły do jednego wniosku - on faktycznie zgwałcił i molestował uczniów.

- Spencer! - krzyknęłam, zauważając kolegę z grupy. Przystanął na moment i odwrócił się w moim kierunku ze zdezorientowaniem wypisanym na twarzy. - Moglibyśmy porozmawiać?

- Nie wiem czy mamy o czym. Znaczy, nie jestem ciekawą osobą.

- Myślę, że znajdziemy temat do dyskusji. - usiedliśmy na jednej z ławek i poczekaliśmy, aż większość uczniów wejdzie do budynku lub przejdzie na parking, żeby wrócić do domu. - Być może nie odpowiesz na moje pytanie, ale muszę zapytać. Czy Faith cię molestował?

- Nie. - nie patrzył na mnie, więc miałam wątpliwości, aczkolwiek zdawałam sobie sprawę, że było to trudne i nie zamierzałam go ciągnąć za język. Kiedy żegnałam się ze Spencerem, spostrzegłam przyglądającego nam się wykładowce. Nie musiałam stać blisko, by wywnioskować po jego minie, że miałam kłopoty.


Przez większość czasu chodziłam z głową w chmurach, gdyż obawiałam się kolejnych zajęć. Nie wyobrażałam sobie unikania ich, jednakże martwiłam się tym co może mnie na nich lub po nich czekać.

- Cześć, Harry. Herbatę?

- Poproszę. Nie wiem, co ze sobą zrobić. Nadal go nie znalazłem.

- Harry... - zaczęłam, siadając naprzeciwko niego. - ... czy Faith ci go ukradł?

- Skąd ten pomysł?

- Widziałam na jego biurku identyczny. Cholera, jeżeli chcesz ode mnie pomocy, to nie kłam.

- Nic nie wiesz.

- Bo nic nie mówisz. - mruknęłam na odchodne i wróciłam do obsługiwania klientów.

Pod koniec pracy nadal towarzyszyła mi obecność Harry'ego i czekał na mnie, gdy zamykała lokal. Nie odzywałam się do niego, ponieważ nie widziałam w tym sensu. Przecież nie pragnęłam jego nieszczęścia. Chciałam mu pomóc, a wyraźnie mi to utrudniał.

- Leah, tu nie chodzi o Faith'a. Prawie go nie znam.

- Uważasz, że jestem głupia? - nie odpowiedział, więc wzięłam to za "tak". Cóż, przez resztę drogi patrzyłam w szybę. Nie zwróciłam uwagi nawet kiedy chwycił mnie za rękę. - Dziękuję za podwózkę.

- Leah, poczekaj! - stanęłam przy swojej klatce wyłącznie po to, aby wyszukać w torebce klucze. Nie znalazłam powodu, żeby prowadzić z nim jakąkolwiek konwersację. - Przepraszam. Zrozum, że jest to dla mnie trudne. Poza tym im mniej wiesz tym lepiej.

- To ty zrozum, że jedyne czego chcę, to pomóc tobie i pewnie wielu innym. Chronicie człowieka, który już dawno powinien znaleźć się w więzieniu. Nie trzeba być wybitnie mądrym, aby się domyślić, a ty wciąż uparcie twierdzisz, że nie ma o czym gadać. - weszliśmy do środka kamienicy, a następnie do mieszkania, gdzie zaproponowałam mu sok. Chwilę potem usiedliśmy na kanapie i przez moment panowała długa cisza, którą postanowiłam przerwać. - Przecież nie jestem przeciwko tobie. Liczysz na pomoc i zamierzam ci ją dać, ale potrzebuję jakiś szczegółów.

- Wiem. - widocznie go nie przekonałam, dlatego delikatnie się zbliżyłam i ułożyłam ręce na jego karku. Niepewnie musnęłam jego wargi swoimi, bo mogło być to dla niego nieodpowiednie, zbyt śmiałe, niespodziewane. Zaskoczył mnie, gdy odwzajemnił gest i położył dłonie na moim biodrach.

- Powiesz mi?

- Ja... nie mogę. Przepraszam. - rozczarowana opuściłam ramiona i spuściłam wzrok, jednak potem znów mogłam poczuć jego usta na swoich. - Ale nie chcę już dłużej izolować się od ludzi, Leah.

Hej x

Liczę na Wasze opinie, misie. Bardzo proszę. xx

Nasza Leah wpadła w kłopoty, oops.

Kocham xx


Secret || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz