Part 9

98 8 1
                                    

- Znalazłam tego małego kociaka przed kafejką, musiałam mu pomóc. - odpowiedziałam błagalnie.

- No tak, przecież nie przepuściłabyś takiej okazji. - zaśmiała się.

Kotek otarł się o krawędź krzesła po czum zamiauczał. Wzięłam zwierzę na ręce i zaniosłam je na górę.

*

Dziś poniedziałek - czyli mój najgorszy dzień tygodnia.  Z Adrianem nie kontaktowałam się przez cały weekend. Loraine wielokrotnie dzwoniła, ale ja nie miałam ochoty z nią rozmawiać. Trudno mi będzie jej unikać w szkole. Wygląda na to, że będę musiała jej powiedzieć powód zerwania naszej przyjaźni.

Usiadłam na podłogę szkolnego korytarza, czekając na dzwonek. Zauważyłam Loraine, która biegła w moją stronę. Ta chwila musiała nadejść, ,muszę jej to wszystko wyjaśnić. 

- Co jest, unikasz mnie? - zapytała zdziwiona.

- Weź skończ już tą szopkę i nie brnij w to dalej - warknęłam.

- O co ci chodzi, o jaką szopkę?! - powiedziała wrogo, podnosząc ton głosu.

- Zapytaj lepiej swoich '' przyjaciółek '' - odpowiedziałam kpiącą, kierując się do wyjścia.

Nie miałam zamiaru ani ochoty iść dzisiaj na zajęcia. Będąc przy wyjściu usłyszałam donośne krzyki, dochodzące z pobliskiej sali. Ustałam obok miejsca, z którego dochodził dźwięk, zaglądając przez małą szparę drzwi. Zaciekawiona tym kto się tak kłócił, przysłuchałam się głosom.

- A ty co, książę z bajki?! - usłyszałam wrogi krzyk Samanthy.

- A żebyś wiedziała, a teraz wypad z tąd! - warknął Adrian.

Adrian? Co on tu robi?

Samantha wyszła z sali, trzaskając drzwiami nawet mnie nie zauważając.

- Ooo, Katherine cześć, co ty tu robisz? - zapytał nieco zmieszany brunet.

- To samo pytanie mogłabym zadać tobie - odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem.

- A tak poza tym, mówiłam ci żebyś nie mieszał się w moje sprawy, sama to załatwię. - powiedziałam z lekkim uśmiechem.

- No dobrze, przepraszam - a co do twojego pytania to od jakiegoś czasu uczę się w tej szkole - odpowiedział z szerokim uśmiechem.

*

Wspólnie z Adrianem poszliśmy do kina, a następnie odprowadził mnie do domu. Weszłam cicho do domu, zamykając za sobą drzwi. Słysząc, że mama rozmawia przez telefon, przystałam na chwilę, aby podsłuchać rozmowę.

- Prześladowania? Ale on przecież nie miał żadnych problemów.. Tak... dobrze spróbuję, yhm... do widzenia.

Rodzicielka widząc mnie w drzwiach zapytała zmieszana :

- A ty, nie w szkole? 

- Yyy, no bo ja, znaczy nie mieliśmy kilku lekcji... - odpowiedziałam jąkając się.

- Z kim rozmawiałaś? - zapytałam z uniesionymi brwiami.

- To nic ważnego - odpowiedziała z uśmiechem - idź na górę, bo Blanka siedzi sama.

Tak wczoraj nazwałam swojego kota, a raczej kotkę. Nie drążąc tematu poszłam na górę. Nie dawało mi spokoju z kim rozmawiała dopiero mama. Użyła słów w rodzaju męskim czyli chodziło tu o jakiegoś chłopaka. Usłyszałam jeszcze, że ten ktoś ma z czymś problemy. Może rozmawiała z szefem o jakimś pracowniku czy coś. Dość długo nie pisałam w pamiętniku, dlatego też postanowiłam to zrobić.

Drogi Pamiętniku

Coraz więcej czasu spędzam z Adrianem. Z Loraine nie utrzymuje kontaktu. Dziś wracając ze szkoły usłyszałam kawałek rozmowy mamy. Zdziwiłam się, ponieważ w jej głosie było słychać zmartwienie i troskę, tak jakby kogoś usprawiedliwiała. Spytana o to z kim rozmawiała odpowiedziała, że to nic ważnego.


InnaWhere stories live. Discover now