Dziś poniedziałek, co oznacza koniec weekendu i szkołę.
Kiedy przekroczyłam próg budynku zauważyłam Adriana, który właśnie pakował książki do szafki.
- Hej! Możemy dzisiaj gdzieś wyjść? - zapytałam z entuzjazmem.
- Chętnie, może nad jezioro? - zaproponował brunet.
Okej - odpowiedziałam kierując się do klasy.
Wchodząc do klasy zauważyłam Samamthę wraz ze swoją paczką.
Tylko ich tu brakowało.
- O, zobaczcie idzie nasza gwiazdka - zaśmiała się blondynka, wywołując również śmiech u pozostałych osób.
Przeszłam obok niej, nie ukazując żadnych emocji. Po raz pierwszy nie zwróciłam na jej oszczerstwa uwagi, ale czuję się z tym dobrze. Jeżeli bym odpyskowała, tylko i wyłącznie sprowokowało by ją to do dalszego działania.
To już się robi nudne.
*
Po skończonych zajęciach, wspólnie z brunetem poszliśmy nad jezioro.
Wyjęłam z mojej brzoskwiniowej torebki, ręcznik po czym rozłożyłam go na obszernym mostku. Rozmawialiśmy tak dłuższą chwilę. Do tego momentu kiedy nastała nieznośna i błoga cisza. Głęboko wpatrywaliśmy się w swoje oczy, niczym zahipnotyzowani. Tak, ta chwila musiała nadejść.
- Przepraszam, nie mogę - wybełkotał Adrian i odszedł w stronę domu.
- Ale... Zaczekaj... Adrian... Kocham cię... - wyjąkałam cicho, mając nadzieję, że tego nie usłyszał.
Słona łza spłynęła po moim policzku i poleciała prosto, w głęboką wodę. Słychać już teraz było tylko szum wody i moje ciche łkanie.
Czuję się odrzucona i nie kochana.
Podniosłam się z drewnianego mostku i ruszyłam w stronę domu.
*
Przekroczyłam próg drzwi wejściowych po czym chciałam iść na górę, ale mama mi to uniemożliwiła.
- Co się stało? - zapytała zatroskanym głosem.
- - Nic, jestem po prostu zmęczona - skłamałam, udając dość wiarygodny ton głosu.
- Katherine - podniosła głos.
Potem zaczęła jeszcze coś mówić, ale ja poszłam w tym czasie na górę, więc tego nie słyszałam. Położyłam się na łóżku, okryłam mięciutkim kocem i zamknęłam oczy.
Myślałam o NIM.
O Adrianie.
O jego pięknych, czarnych oczach.
O jego najszczerszego uśmiechu.
Podczas swoich głębokich refleksji, zasnęłam
Obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu.
Wstałam ociężale z łóżka, sięgając po urządzenie.
- Cześć Katherine - usłyszałam głos Adriana w słuchawce. Słychać w nim było trochę przeprosin i troski.
- Czego chcesz? - zapytałam oschle.
- Przepraszam, że cię tak potraktowałem, ale po prostu nie mogę - przeprosił wyczerpująco brunet.
- Nie rozumiem. Czego nie możesz?
- Być z tobą - odpowiedział poważnie.
Zamrugałam kilka razy powiekami, powstrzymując łzy.
- Dlaczego? -zadałam kolejne pytanie, którego odpowiedź będzie zapewne dla mnie wielkim szokiem.
- Bo mam inną - odparł Adrian
- Czyli spotykałeś się przez ten czas ze mną, jednocześnie mając dziewczynę ku boku? Jesteś żałosny! - warknęłam, po czym nie czekając na odpowiedź z jego strony, rozłączyłam się.
Pociągnęłam nosem i wytarłam z policzka łzy.
Nagle drzwi się otworzyły, a w nich stała mama.
- Katherine, co się z tobą dzieje?- zapytała zmartwiona rodzicielka, siadając obok mnie na łóżku.
- Zakochałam się nieszczęśliwie - odpowiedziałam łkając.
- Nie zawsze trafiamy na właściwych ludzi. Widocznie nie był ciebie wart - powiedziała pocieszająco, kładąc rękę na moim ramieniu.
*
Usłyszawszy dzwonek do drzwi, pobiegłam, aby je otworzyć.
- Hej, możemy porozmawiać? - zapytała błagalnie Loraine.
Jeszcze jej tu brakowało.
Już miałam zamknąć drzwi, kiedy mi to uniemożliwiła.
- Proszę, daj mi to wyjaśnić - prosiła przekonująco.
Dałam jej szansę na wyjaśnienia i wpuściłam ją do domu.
- A więc tak, na początku powiem, że moja przyjaźń wobec ciebie, jest całkowicie szczera - ciągnęła - Rose, ta dziewczyna, która wygadywała te wszystkie głupoty na mój temat, zrobiła to w zemście. To znaczy ona chciała nas skłócić, bo była zazdrosna. Wybór należy do ciebie, czy nadal chcesz kontynuować naszą przyjaźń - powiedziała wyczerpująco Loraine.
Dopiero teraz poznałam prawdę.
Nie mogłam się tak cały czas na nią gniewać.
- Ta, chcę nadal ją kontynuować. Nie skończyłabym przyjaźni z tak głupiego powodu - odpowiedziałam przytulając Loraine.
623 słowa ;*
A tak btw to piszę opowiadanie z przyjaciółką, które nazywa się ; Ciemna strona miłości, pisane przez WeraandWera101
Gorąco zapraszam!
YOU ARE READING
Inna
Teen FictionJest inna niż wszyscy. Skrycie cicho płacze aby nikt nie usłyszał. Czy komuś uda się to zmienić? Czy może już jest za późno?