«12»

183 17 0
                                    

- Oczywiście że Ci wierzę. Nawet tak nie myśl. A teraz chodźmy do domu.- wziął mnie za rękę i poszliśmy do domu.

Jeff

Wziąłem ją za rękę i poszliśmy do domu.
Byliśmy już u siebie w sypialni. Położyłem się i wpatrywałem się w Kim. Nie rozumiem jak ktoś taki jak ona może kochać kogoś takiego jak ja... Musi jej bardzo na mnie zależeć albo ma coś z głową że mnie kocha. Dopiero teraz zacząłem o tym myśleć, o tym wszystkim czemu dalej jej nie zabiłem i dlaczego darzę ją tak mocnym uczuciem którym jest miłość. Może to ze mną jest coś nie tak a nie z nią? Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.
Kim położyła się obok mnie. Wtuliła się w mój tors i zasnęła. Delikatnie się od niej uwolniłem. Nie dla tego że przeszkadzała mi ale dla tego że cała moja energia skierowała się na myśleniu jak by wyglądała całą we krwi, jak by się dławiła własną krwią. Z jednej strony mam ochotę wziąść nóż i wbić bo jej w serce ,a z drugiej strony chce się do niej przytulić i już nigdy nie puścić, a jak by chciała ode mnie odejść nawet choćby na chwilę to zamkną bym ją w piwnicy żeby nigdzie nie poszła.
Moje myśli przerwało wyraźne pukanie w okno.
No kurwa nie wierzę...
Myślałem że ona dała sobie już spokoju.
Znów będę musiał z nią walczyć...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Odwieszam opowiadanie. Mam nadzieję że się cieszcie :-)

Jeff The Killer <3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz