Siedziałem na krześle w kuchni i czekałem na rodziców. Sophia już dawno poszła spać, ale ja musiałem zostać i na nich zaczekać. Zawsze tak robiłem.
W końcu drzwi lekko się uchyliły i dostrzegłem moją matkę, która ze słabym uśmiechem podeszła do mnie. Była jeszcze dość młoda, lecz praca ją wykańczała. Widziałem to.
- Jeszcze nie śpisz? - usiadła na krześle i ciężko westchnęła.- Idź już spać, Sam. Dam sobie radę.
Pokręciłem głową. Wstałem i nalałem jej herbaty. Kubek drżał w jej rękach.
- Dziękuję - uśmiechnęła się do mnie smutno i zaczęła pić. Przez chwilę milczeliśmy.
- Ojciec jeszcze nie wrócił..? - w końcu odważyłem się zadać to pytanie.
Dobrze znałem odpowiedź, ale ona spojrzała na mnie z takim smutkiem, że pożałowałem swoich słów.
- Nie. Znowu go wezwali. Samuel, jeśli tak dalej pójdzie... - w jej oczach zabłysły łzy.
Chwyciłem ją za rękę i ścisnąłem pocieszająco. O moim ojcu mówiono różne rzeczy. Jedni mówili, że jest wariatem, inni geniuszem. Prawda była jednak taka, że współpracował on z Belethem i pozwalał demonowi wchodzić do jego umysłu. Nienawidziłem go za to. Mnie też zależało na tym, żeby problemy finansowe w końcu się skończyły. Ale zawieranie paktu z demonem...czy to nie przesada?
Nagle poczułem dziwny ból w klatce piersiowej. Wszystko zniknęło, a ja byłem w jakimś lesie.
Rozejrzałem się lecz nikogo tu nie było. Nagle dostrzegłem w oddali jakiś pomnik.
Co to jest? Trójkąt?
Podszedłem do tego bliżej i zdziwiony uniosłem brwi. Skąd w lesie pomnik trójkąta? Na dodatek w cylindrze i jakiejś dziwnej muszce. Pomnik miał jedno oko. Nagle usłyszałem jakiś głos.
To jesteś ty, Bill. To twoja przyszłość.
- CO? - pobladłem i zacząłem kręcić głową. To nie mogła być prawda. To nie mogłem być ja.
Niemożliwe. Nie wierzę ci . To nie jestem ja...to nigdy nie będę ja!
Krzyknąłem i nagle poczułem na czole rękę mojej matki. Patrzyła na mnie z przerażeniem w oczach.
- Samuel, wszystko dobrze?
Zamrugałem kilka razy i starałem się uspokoić. Nie mogłem dać jej kolejnego powodu do denerwowania się. Skinąłem głową. Serce waliło mi jak młotem. Jeśli ten pomnik to naprawdę byłem ja...
Nie. Nie mogę o tym myśleć. To pewnie kolejna sztuczka demona. Na pewno.
- Chyba pójdę się już położyć. Dasz sobie radę? - spojrzałem niepewnie na matkę.
- Oczywiście. Prześpij się - skinęła głową i westchnęła cicho. - Nie martw się tym wszystkim, Sam. Ja z ojcem damy sobie radę. Zajmij się lepiej przygotowaniem do przemiany.
Drgnąłem. Musiała o tym wspomnieć akurat teraz. Oczywiście dla niej i ojca to był wielki zaszczyt. W końcu ich syn miał już niedługo zostać następcą jednego z najpotężniejszych potworów na świecie. Chociaż jestem trochę niesprawiedliwy. To ojciec się cieszył. Ona raczej zaakceptowała ten fakt i nie zrobiła nic żeby powstrzymać to całe szaleństwo. Nie mogłem jej winić. Była słaba, widziałem to. Bała się własnego męża.
Bez słowa ruszyłem do swojego pokoju. Przed oczami ciągle miałem obraz z lasu. Poszedłem do pokoju Sophie. Już dawno spała. Na podłodze walały się jej zabawki i inne rzeczy.
Dostrzegłem kredki. Podniosłem je i zabrałem do siebie.
Chyba się nie zorientuje.
Usiadłem przy biurku i otworzyłem szkicownik. Miałem zamiar narysować coś zupełnie innego, ale nim się obejrzałem na kartce widniał rysunek tego dziwnego pomnika z wizji.
Pokolorowałem go na żółto, a cylinder i muszkę na czarno. Dorysowałem też staroświecką laskę.
To ty....
Z wściekłością podarłem rysunek i wyrzuciłem do kosza. Też mi pomysł. Nie zostanę żadnym cholernym trójkątem i nie będę siał zniszczenia. Mowy nie ma. To pewnie kolejna sztuczka Beletha.
Tej nocy długo nie mogłem zasnąć. Przekręcałem się z jednego boku na drugi, ale przed oczami miałem wciąż jeden i ten sam obraz. W końcu udało mi się zasnąć.
YOU ARE READING
My Story
ФанфикMoje pierwsze opowiadanie. Opowiada o wymyślonej przeze mnie historii Billa Ciphera i o tym, jak STAŁ się demonem. Zapraszam do czytania ^.^ Okładka nie jest moja. Znalazłam fan art na pinterest.