Dwójka nastolatków przechadzała się po lesie. Był ładny i słoneczny dzień.
Brunet o brązowych oczach nawijał jak najęty. Miał na sobie niebieską bluzkę z krótkim rękawem, zwykłe krótkie spodnie przypominające nieco te jakie nosi się na lekcjach wf i czapkę z daszkiem. Patrzył z nadzieją na drugiego chłopaka, który dopiero co umył i wysuszył włosy przez co były jeszcze lekko wilgotne. Blondyn wyglądał na starszego od swojego rozmówcy, jednak milczał i patrzył w przestrzeń przez co drugi chłopak czuł się trochę dziwnie. Milczący miał na sobie bluzkę podobną do tej jaką nosił młodszy, tylko że była ona żółta. Ponadto miał na sobie dłuższe spodnie niż ten drugi. Miał on niezwykły kolor oczu i z pewnością można byłoby określić je jako piękne i niezwykłe gdyby wyrażały jakiekolwiek emocje. Ale one były puste, jakby zakryte mgłą. Brunet niepewnie chwycił blondyna za rękę. Ten jej nie cofnął. Zwykły obserwator rzekłby, że to po prostu dwójka turystów lub przyjaciół spędzających ze sobą czas. Bardziej wnikliwi jednak dostrzegą lekki rumieniec na twarzy szesnastolatka i lekko uchylone usta jego przyjaciela, tak jakby ten słuchał go z uwagą i próbował sobie coś przypomnieć.
***
- I wtedy razem z Mabel postanowiliśmy przyjechać tu, do Gravity Falls żeby znowu cię odwiedzić. Przywitałeś nas z otwartymi ramionami i szerokim uśmiechem, pamiętasz? A potem wieczorem oglądaliśmy razem ten durny film i ty cały czas go komentowałeś. Tak, że wszyscy się śmiali. Pamiętasz? A potem zjadłeś z nami kolację i gdzieś poszedłeś. A następnego dnia...-mówiłem jak najęty żeby tylko Samuel skojarzył cokolwiek. On jednak dalej miał tak przerażająco pusty wzrok. Pokazywałem mu te cholerne sosny, ale on patrzył na nie obojętnie i szedł dalej przed siebie. W końcu zrezygnowałem i tylko mówiłem, mówiłem i mówiłem. Nie byłem pewny - wydawało mi się jednak, że słucha mnie i notuje w pamięci wszystko próbując to ułożyć w jakąś logiczną całość. Kazałem mu umyć się, co on zrobił jakby mechanicznie. Dopiero co wysuszył włosy przez co trochę mu się skręciły i kilka kosmyków opadło mu na oczy. Miałem wielką ochotę je odgarnąć, ale bałem się jego reakcji. W końcu zamilkłem i chwyciłem go za dłoń. Była zimna jak lód. Trochę się zmartwiłem czy aby nie jest mu zimno, ale po chwili przypomniałem sobie że to u niego raczej normalne. Demony są z reguły zimnokrwiste. No właśnie...nie byłem do końca pewien, kim teraz był Samuel. Niby znowu był demonem, ale została w nim odrobina człowieczeństwa która czasami się uaktywniała. Co najdziwniejsze działo to się zwykle wtedy, kiedy ja byłem w pobliżu. Nawet nie śmiałem o tym marzyć, ale co jeśli to ja... jeśli to ja byłem tą osobą którą Sam pokochał? Jeśli tak było, to wtedy...
Nagle Samuel przystanął. Spojrzałem na niego, zdziwiony. Przecież on reagował tylko na moje słowa - tak zwane rozkazy. A ja teraz nie kazałem mu stanąć. Nagle usłyszałem znienawidzony głos :
- Jesteś usatysfakcjonowany, Dipper? Bo ja muszę ci powiedzieć że tak.
Czerwonooki demon uśmiechnął się okrutnie i nim zdążyłem odpowiedzieć migiem znalazł się koło nas i pociągnął Samuela ku sobie, rozdzielając nasze splecione dłonie. Byłem wściekły.
- Nie, wcale się nie cieszę! Oddaj mi mojego przyjaciela! Oddaj mi Samuela! - wrzasnąłem, a kiedy poczułem łzy pod powiekami jeszcze bardziej się wkurzyłem. Beleth jednak nie zwracał na mnie uwagi. Uniósł kciukiem głowę Sama i znienacka pocałował go prosto w usta. Wpadłem w szał i stanąłem między nimi z całej siły odpychając tego diabła. Samuel chwycił się za głowę i zaczął drżeć jak zawsze, kiedy miała wrócić mu świadomość. Odgradzając go własnym ciałem od demona, powiedziałem z zimną furią :
YOU ARE READING
My Story
ФанфикMoje pierwsze opowiadanie. Opowiada o wymyślonej przeze mnie historii Billa Ciphera i o tym, jak STAŁ się demonem. Zapraszam do czytania ^.^ Okładka nie jest moja. Znalazłam fan art na pinterest.