2.Szok.

217 14 1
                                    

              Po kolacji dopilnowałam Jeremiego,aby położył się wcześnie spać a sama zajęłam miejsce przed telewizorem. Rodzice wracają za dwa dni więc przez ten czas jestem uziemiona z młodym. Są wakacje,a te dwa kolejne dni będą jak wyrwane z życiorysu. Ale no cóż. Gapiłam się to na telewizor to na telefon. To śmieszne i żałosne, ale ja paranoicznie mam nadzieję, że Dylan kiedyś zadzwoni do mnie i będę mogła znowu usłyszeć jego głos. Westchnęłam głośno. Przecież to niemożliwe, Dylan po pierwsze wyjechał miesiąc temu na wakacje i nie myślałby nawet żeby zadzwonić. A po drugie nie chce mieć ze mną nic do czynienia. Kiedy ja go ostatnio widziałam? Ah,jakoś połtora miesiąca temu. Jeszcze w roku szkolnym. Mijaliśmy się na korytarzu jak obcy sobie ludzie. Zastanawiam się co by było gdybym wpadła na niego gdziekolwiek indziej. W centrum, w parku,na plaży. Oczywiste jest,że z każdym jego widokiem czułabym się jakby wbijano mi nóż w plecy.
A jak czuje się on? Czy chociaż myśli o mnie tak jak ja o nim. Czy może zerwanie kontaktów ze mną było mu na rękę?
Ale cholera jasna,przyjaźniliśmy się ponad trzy lata. I to były najlepsze trzy lata w moim życiu. On był najlepszą osobą w moim życiu. I nadal nią jest. Fizycznie daleko ode mnie,a jednocześnie tak blisko mego popieprzonego serca.
Czy kiedykolwiek mi to minie? Ile można kochać ? Kochać kogoś kto nie pojawi się już w naszym życiu. Kogoś kto był i odszedł. Zostawiając rany cięte na sercu,pozostawiając po sobie słowa, które wydawać by się mogły zaklęciem zabijającym duszę.
Tak,właśnie.
Nie tylko czynem można zabić,słowem również.
Otarłam policzek wierzchem dłoni.
-Nie wyj - szepnęłam do siebie i w tym samym czasie usłyszałam dzwonek do drzwi. Zmarszczyłam brwi. Kogo do cholery niesie o tej godzinie? Wzięłam trzy głębokie oddechy i pokierowałam się do przedpokoju gdzie nadal ktoś się dobijał. Zerknęłam w wizjer i oniemiałam.
Prędko otworzyłam drzwi.
-Tessa?! Co ty tu robisz? - nie kryłam zdziwienia.
Tessa. Siostra Dylana!
-Mogę wejść? - zapytała,a kolejne łzy spływały po jej bladych polikach.
-Oh,oczywiście. Chodź - poprowadziłam ją do salonu. Usiadła na kanapie i zwiesiła głowę.
-Tessa,na litość boską czemu płaczesz?
Setki innych pytań kłębiło mi się w głowie. Skoro Tessa jest tutaj. To znaczy,że wrócili z wakacji...
-On... - wychlipiała - Boże,Nina... - zaniosła się płaczem i wtuliła się we mnie jak małe dziecko. Była tylko rok młodsza ode mnie. Miała siedemnaście lat.
Czekałam aż sie uspokoi,gładząc ją po plecach,a sama czułam niepokój. Jej słowa... Urwane w pół zdania. Odgoniłam od siebie najczarniejsze myśli.
-Tess,powiesz mi co się stało? - szepnęłam.
-Dylan... - wyjąkała odsuwając się ode mnie i nie mogła wykrztusić nic więcej. Zakręciło mi się w głowie. A serce przestało na moment bić,tak się poczułam patrząc w jej oczy kiedy wymówiła jego imię z tak wielkim bólem.
Zacisnęłam usta oczekując co więcej ma mi do powiedzenia. Czekałam na najgorsze...jej spojrzenie wywiercało w moim sercu jeszcze większą dziurę. Już otwierała usta,żeby powiedzieć zapewne coś co sprawi,że odechce mi się żyć, przerwał jej dzwoniący telefon na dźwięk,którego zadrżała a moja każda komórka ciała zamarzła ze strachu i rozpaczy,a przede wszystkim od tej niewiedzy,niejasności. Niezdarnie wygrzebała telefon drżącymi dłońmi.

__________________________

Hm,zdecydowałam się dodać drugi rozdział mimo ze przy pierwszym szału nie ma jeśli chodzi o znak,ze ktoś to czyta. Rozdział jest krótki.
Będą co raz dłuższe. Tylko proszę,niech jakaś osóbka o dobrym sercu skomentuje tez czy mam pisać dalej czy jaki chuj 😂
Bo serio zastanawiam sie czy po prostu tego nie usunąć.
Xx

Wake Up || Dylan O'BrienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz