Delikatnie dotknęłam ustami jego czoła. Zacisnęłam powieki,żeby się nie rozpłakać. Odsunęłam się.- Nina - usłyszałam swoje imię. Do sali weszła Tessa.
Pociągając nosem, zwiesiłam głowę.
- Jest silny,zawsze był. I wyjdzie z tego - powiedziałam pewnie,obdarzając Tessę szczerym uśmiechem.
O dziwo odwzajemniła uśmiech co przyjęłam z ulgą.
W sali rozległ się dźwięk mojego telefonu. Wygrzebałam go z torebki.
- To mama - mruknęłam i odebrałam telefon.
-Witaj kochanie - przywitała się radośnie.
-Cześć mamo - szepnęłam, wpatrując się w Dylana.Tessa usiadła po drugiej stronie łóżka, nie odrywała oczu od twarzy brata.
- Co się dzieje? - głos mamy z radosnego zmienił się na zmartwiony.
Przed nią nic nie da się ukryć.
-To nie jest rozmowa na telefon - westchnęłam.Przez chwilę z drugiej strony panowała cisza.
-Mamo,jesteś tam? - usłyszałam jedynie szmery po czym krótkie pikanie i połączenie zostało przerwane.
Marszcząc brwi schowałam telefon z powrotem do torby.
- Kiedy go tu przywieźli - Tessa przerwała ciszę - był przytomny, ale ledwo. Majaczył... - mówiła cicho - on powiedział twoje imię,Nina - spojrzała na mnie oczekując reakcji.
Zapowietrzyłam się.
-Moje imię ? - wyjąkałam a mój wzrok wrócił na twarz chłopaka.
-Tak,powtarzał je tyle razy...a potem stracił przytomność - głos jej się załamał.
Czemu akurat moje imię...
Przecież tak dawno się nie widzieliśmy, nie rozmawialiśmy. Straciliśmy kontakt,to był wybór Dylana.Nie powiem,że nie ucieszył mnie fakt,że Dylan zanim stracił przytomność przywoływał mnie.
Poczułam ból w klatce piersiowej.
On chciał żebym była przy nim. Potrzebował mnie wtedy. Oh,na to wygląda. On o mnie nie zapomniał.
W takim stanie jakim był wtedy...miał siłe by wymamrotać moje imię.Właśnie moje.
Łzy spłynęły po moich policzkach.
-Ja go tak kocham,Tessa - rozpłakałam się.
-Wiem Nina,wiem - jej też mało brakowało,aby się nie rozpłakać.
-Nie wyobrażam sobie go stracić - szepnęłam.
-Nikt sobie tego nie wyobraża-skwitowała.Zapadła cisza. Mój szloch się uspokajał.
Weź się w garść,powtarzałam sobie w duchu.
-Pójdę po mamę - oznajmiła Tessa i wyszła.
Znów zostałam sama z Dylanem.
Dźwięk aparatury pulsował mi w uszach za każdym piknięciem.
Do moich uszu dobiegł kolejny dźwięk.Pomruk.
- Dylan - dotknęłam dłonią jego polika.
Wydał z siebie dźwięk.
Usiłowałam go odtworzyć w głowie,ale nie powiedział nic konkretnego. Był to jedynie pomruk.
Ale dla mnie nawet zwyczajny pomruk to znak,że Dylan kontaktuje będąc po drugiej stronie.Po drugiej stronie?
Mój Boże,ale to zabrzmiało.Ale lekarz mówił, że to się zdarza...
A ja patrzyłam na jego twarz z nadzieją,że otworzy zaraz oczy.
I będę mogła spojrzeć w ich głębię i zatopić się w jego spojrzeniu...
W momencie kiedy wizualizowałam sobie jego spojrzenie,do głowy uderzyły mi wspomnienia naszego ostatniego spotkania. W którym zebrałam się na odwagę i powiedziałam o swoich uczuciach do niego.
I tym samym zniszczyłam wszystko.

CZYTASZ
Wake Up || Dylan O'Brien
Short Story"Czekałam aż sie uspokoi,gładząc ją po plecach,a sama czułam niepokój. Jej słowa... Urwane w pół zdania. Odgoniłam od siebie najczarniejsze myśli. -Tess,powiesz mi co się stało? - szepnęłam. -Dylan... - wyjąkała odsuwając się ode mnie i nie mogła wy...