5.Oh,Dylan.

180 13 4
                                    

 

     

         W pokoju było bardzo  jasno,nieskazitelnie czysto,na ścianach wisiały obrazy przedstawiające naturę,w rogu wisiał telewizor niewielkich rozmiarów. Był włączony,na kanale sportowym,leciał jakiś mecz.

Zdziwiło mnie to. To tak jakby Dylan oglądał, wyszłam zza ścianki i w końcu zobaczyłam to co chciałam a moje oczy momentalnie wypełniły się łzami.

Miał głowę owiniętą bandażem,a jego lewa ręką pokryta była gipsem. Telewizor zagłuszały nieco odgłosy pikania aparatury. Dylan opatulony był kołdrą do wysokości sutków,leżał bez ruchu. Jego klatka unosiła się bardzo powoli. Oczy miał zamknięte.

Stanęłam nad jego szpitalnym łóżkiem, gapiłam się na jego twarz. Blade usta,sino-czerwony siniak pod lewym okiem. Zaszyty łuk brwiowy.

Leżał tak bezbronny,ogarnięty głębokim snem na granicy dwóch światów.

Śpiączka.

-Cześć Dylan - wychrypiałam i usiadłam na krześle przy łóżku.

Niepewnie chwyciłam dłoń chłopaka. Była ciepła,a ja poczułam ulgę.

A co idiotko,myślałaś,że będzie lodowata? On żyje, skarciła mnie moja podświadomość.

Tak,on żyje. Wciąż oddycha. Jego serce wciąż bije.

Jedynie mózg został niedotleniony...ale ja wierzę,że Dylan odbiera bodźce z zewnątrz.
Ścisnęłam czule dłoń chłopaka.

-Nie myślałam,że nasze spotkanie po takim czasie będzie wyglądało w ten sposób - mówiłam bacznie obserwując jego twarz.

Doszukiwałam się jakichś reakcji.

Nic.

Ani drgnął.

Zlustrowałam jego ciało przykryte jasno błękitną pościelą.
-Moje biedactwo - szepnęłam wracając wzrokiem na jego poturbowaną przez wypadek twarz.
Sztucznie karmiony przez sondę wprowadzoną do żołądka.

-Jak wyzdrowiejesz to obiecuję,że zrobię twoje ulubione naleśniki z syropem klonowym. Mam w dupie fakt,że prawdopodobnie nie masz ochoty mnie widzieć - pojedyncze łzy spłynęły po moich policzkach.

Gładziłam kciukiem wierzch jego dłoni.

-Tamtego dnia kiedy rozmawialiśmy i kiedy wszystko się skończyło,miałam moment, że cię nienawidziłam. Teraz patrzę na ciebie i myślę... Jak mogłam nienawidzić cię nawet przez chwilę.
Czułam żal,byłam sfrustrowana - zwiesiłam głowę jakbym czuła na sobie jego wywiercające dziurę spojrzenie.

- Przykro mi,ale kocham cię, nic się nie zmieniło - dodałam bardzo cicho.

Zaczęła przytłaczać mnie cisza z jego strony,brak jakichkolwiek odpowiedzi.

To oczywiste. Chłopak jest w śpiączce.
Rozpłakałam się i przyłożyłam polik do jego dłoni,której ani na moment nie puszczałam.

Leżałam tak z głową na łóżku, aż nie poczułam uścisku. Podniosłam głowę, a jego palce ścisnęły lekko moje.

-Dylan - uśmiechnęłam się przez łzy.

Jego twarz nadal nic nie wyrażała.
Usłyszałam,że ktoś wchodzi do sali.

-Wszystko w porządku? - lekarz uśmiechnął się do mnie.
-Panie doktorze,on mnie uścisnął. Moją dłoń!

Lekarz patrzał na chłopaka.

-To dobrze,ale to się zdarza. Pacjenci w śpiączce reagują tak jak ludzie podczas snu. Zdarza się ,że pomrukują. Właśnie poruszają dłońmi. A nawet otwierają oczy.

-Otwierają oczy? - przełknęłam ślinę.

-Tak złotko,ale nie jest potwierdzone jeszcze,że coś widzą. Trwa to tylko chwilę. Ten błędny, słaby wzrok,utkwiony w jedno miejsce. Oczy jakby zaszły mgłą - zauważyłam,że lekarz się wzdrygnął.

-Kiedy on się wybudzi? - spytałam.

Lekarz westchnął.

-Nie jesteśmy w stanie tego określić. Stan chłopaka w śpiączce jest stabilny, a to dobry znak.

Jak stan osoby w śpiączce może być stabilny,pomyślałam.

Lekarz zauważył moją niepewność. Miałam ją zapewne wymalowaną na twarzy.

-Stabilny czyli taki,ze organizm reaguje prawidłowo na leki podawane drogą kropelkową. A także na energię biomagnetyczną. Podawana jest ona pacjentom po wypadkach,w stanach śpiączki. Dzięki niej usprawnia się kondycję pacjenta,a także co najważniejsze poprawia stan komórek mózgu,odżywia je i reguluje układ nerwowy.
Chłopak bardzo się wycierpiał,a dzięki temu obrzęk się redukuje i usuwa ból.

-Oh,czyli Dylan nie cierpi podczas śpiączki?

-Nie,wszystko będzie dobrze,chłopak potrzebuje przede wszystkim dużo miłości, ona czyni cuda - to powiedziawszy lekarz zostawił mnie samą z Dylanem.

-Wszystko będzie dobrze - szepnęłam z nadzieją.

____________________________________

Nie wiem czy pisać dalej.
Czy ktoś to w ogóle czyta?
Oh,oczywiście pisze tutaj bo taka jest moja pasja i chcę się nią podzielić.
Wiem,że nie dorównuję tym opowiadaniem do innych.
Ale każdy z was kiedyś zaczynał prawda? I miło by mi było,gdyby ktoś wyraził swoją opinie. Pisać,czy nie pisać dalej. Eh.

Wake Up || Dylan O'BrienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz