Rozdział 6

108 4 4
                                    

Znów miałam zawiązanie oczy. Ale za to nogi i ręce odwiązane, bo chyba zdali
sobie sprawę, że nie dam rady pokonać takiej gromady mięśniaków.
Droga była bardzo wyboista. Nie dało się w spokoju wysiedzieć.
Jak mi się wydaje, to nie jest to samo auto, którym zostałam tu 'dostarczona'...bo siedzenia nie były już takie wygodne.
-No bardzo śmieszne Amy.-Pomyślałam.
Nikt się nie odzywał, tylko radio było włączone. Akurat leciały wiadomości lokalne.
-18-letnia Amanda wciąż poszukiwana. Zniknęła w tajemniczych okolicznościach.-Mówił ktoś po drugiej stronie.
-Przecież oni nigdy jej nie znajdą.- Tym razem odezwał się jeden z facetów obok.
Ktoś mruknął.

Od czasu porwania bardzo dużo myślałam o mojej rodzinie, przyjaciołach i znajomych, z którymi spędzałam czas w szkole. Zastanawiałam się, jak sobie radzą z moją nieobecnością. Czy siedzą codziennie wieczorem i lamentują, czy może nie zwracają na to zbyt dużej uwagi i tak naprawdę już o mnie zapomnieli. Jestem przekonana, że porywacze nie będą się nade mną litowali i już nigdy ich nie zobaczę.. to znaczy nie porywaczy tylko najbliższych.

******************

Chyba dotarliśmy na miejsce. Chłopak po lewej złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do wyjścia. Poczułam się słabo i miałam lekkie zawroty głowy, ale zaraz wszystko wróciło do normy.

Na zewnątrz było chłodno jak na letni dzień. Miałam na sobie te same ubrania, w których byłam wtedy na plaży, więc nie były zbyt ciepłe.

-Szefie, wie może szef ile będą trwały badania?- Zapytał ktoś obok.
No, no. Czy oni prowadzą tu jakiś szpital dla uprowadzonych dziewczyn?
-Jeśli będzie współpracowała...- Zamyślił się.-...być może z tydzień. Ale nie mam pewności. To nie my prowadzimy badania. Być może mogą wystąpić jakieś komplikacje.
Serce zabiło mi szybciej.

Chyba weszliśmy do budynku, chociaż nie było tu cieplej niż na zewnątrz. Nagle poczułam metaliczny zapach krwi.
-Czy tu zawsze musi tak walić? Zaraz się porzygam.- Oznajmił jeden z facetów.
Niby tacy twardzi a zapachu krwi się boją.- Pomyślałam.
Nikt mu nie odpowiedział.

Zostawili mnie w jakimś pomieszczeniu i zamknęli. Rozwiązali mi jednak oczy.
Pokój nie był zbyt duży. Ściany były betonowe, tak jak podłoga. Na prawo od wejścia znajdowało się łóżko, a z boku mała lampa. Małe okno dawało jednak najwięcej światła. Było ono bez szyby, ale za to miała kraty. Czułam się tu trochę jak w jakimś lochu.

15 minut później

Drzwi otworzyły się, a zza nich- ku memu zdziwieniu- wyjrzała kobieta. Była w białym fartuchu. Na szczycie glowy miała małego koka.
Podeszła do mnie i powiedziała:
-Daj prawą rękę.
Zrobiłam to. Kobieta wyciągnęła z tylniej kieszeni jakby pistolet. Oczywiscie nim nie był.
-Może trochę zaboleć.- Ostrzegła.
Przyłożyła urządzenie do górnej części ręki i pociągnęła za spust.
Nagle ręka zaczęła mnie piec, a zaraz potem poczułam, jakby w moich żyłach płynęła trucizna. Okropnie bolało.
-Co to do cholery jest?!
Kobieta nie odpowiedziała, tylko wyszła szybko z pokoju. Podeszłam do drzwi. Przez chwilę zrobiło mi się ciemno przed oczami. Usłyszałam, że na zewnątrz ktoś rozmawia. Przełożyłam ucho do metalowych drzwi.
-Komputer jest u nas w laboratorium. Jeśli będziecie potrzebowali jej lokalizacji, wszystko będzie podane. Każdy jej ruch.- Kobieta powiadomiła osoby przed drzwiami.
-Raczej nie zamierza stąd uciekać. - Odpowiedział jej on.
Turkus.
Zapamiętałam jego głos.
-Mam taką nadzieję. Nie chcemy żadnych komplikacji. Chcemy przeprowadzić wszystkie badania jak najszybciej.-
Powiedziała. Usłyszałam oddające się kroki.

-Myślisz że nie wiedziałem?- Szepnął nagle chłopak.
Siedziałam cicho, bo myślałam że mówi do kogoś innego.
-Wiem że mnie słyszysz, nie udawaj głuchej.-Rzekł po raz kolejny. Teraz wiedziałam, że mówi do mnie, ale nadal się nie odzywałam.
-Życie rzuca nam kłody pod nogi.Chce, żebyśmy upadli. Ale może pomóc ci osoba, której byś nawet o to nie podejrzewała.
I już nic nie powiedział. Resztę czasu spędziłam na myśleniu nad jego słowami.
Leżałam tak na łóżku i zapadałam w głęboki sen.

WybawienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz