Gość

76 3 0
                                    

Nikt do mnie nie zaglądał w konkretnym celu... chyba że przynieść jedzenie. Tak naprawdę byłam z tego zadowolona, bo mogłam sobie wszystko na spokojnie przemyśleć.
Turkus też nie pokazywał się od kilku dni. Jest jakiś podejrzany...

Za drzwiami kogoś usłyszałam. Słowa były jednak zbyt niewyraźnie żeby zrozumieć o czym rozmawiają.
Nagle ktoś chwycił za klamkę i wszedł do pokoju. Był to mężczyzna, pewnie pilnował drzwi.
-Chodź.-Powiedział tylko tyle.
Wyszłam niepewnie z pokoju i się rozejrzałam, ale chłopak z tyłu złapał mnie za ramię i popchnął w stronę korytarza. Podczas drogi byłam bardzo czujna. Szukałam słabych punktów budynku... być może mi się kiedyś przydadzą.
Skręciliśmy w drzwi po prawej. Nie spodziewałam się takiego widoku. Myślałam, że to piwnica gdzieś pod ziemią, a okazało się, że jest to całkiem spory budynek. Nasza droga wiodła przez przejście usytuowane zaraz pod sufitem. Kiedy zerknęłam w dół mogłam bez problemu zobaczyć co dzieje się ze dwa poziomy niżej... bo podłoga którą szliśmy była ze szkła.
Na dole nie działo się nic ciekawego. Wszędzie porozstawiane były kartony, palety przykryte folią. Najwidoczniej te duże pomieszczenie uchodziło za swego rodzaju magazyn.
Ok...to co oni magazynują. Dziewczyny?
Ekstra.

Rozejrzałam się jeszcze raz, ale tym razem dokładniej.
I zobaczyłam...
Na tym samym poziomie znajdował się pokój. Z około 15 metrów od naszej drogi. Na ścianie była tylko szyba, przez którą można było wszystko zobaczyć.
Mój wzrok przyciągnął chłopak, który siedział plecami do okna. Naprzeciwko niego ktoś stał. Przymrużyłam oczy i zobaczyłam, że był to "przywódca" grupy.
Rozmawiali, ale nagle chłopak, którego nie widziałam, wstał ze złością. Ręce miał zaciśnięte w pięści. Kiedy wychodził z pokoju zwrócił głowę w kierunku okna. Zauważył mnie. Zatrzymał się na chwilę i rozluźnił pięści, ale po chwili znów ruszył.
Nie spodziewałam się go dziś zobaczyć... oczywiście chodzi mi o Turkusa. Dalej szłam, ale tym razem z lekkim zaskoczeniem.
-Jesteśmy na miejscu. Doktor na ciebie czeka.- Powiedział nagle chłopak za mną, lecz ja się zamyśliłam i szłam dalej. Na moje nieszczęście przede mną była ściana i na nią wpadłam.
-Matko, jaką on głupią dziewczynę wybrał.-Burknął pod nosem, ale ja i tak wszystko usłyszałam.
-Co mówiłeś?
-Że doktor już czeka. Może byś do niej w końcu poszła?
-Gdzie?
-A masz tu jakieś inne drzwi?-Zapytał i dziwnie się mi przyglądał.
Spojrzałam na niego spod oka i otworzyłam drzwi. Po drugiej stronie był długi korytarz. Tym razem podłoga nie była ze szkła. Ruszyłam na przód. Nie zrobiłam kilku kroków a z za zakrętu już ktoś wyszedł. Szłam ze spuszczoną głową, ale gdy zauważyłam buty drugiej osoby, podniosłam ją.
*sloł mołszyn*
Turkus patrzył mi prosto w oczy, tak jak ja. W tym świetle miały bardzo nasycony kolor. Jeszcze nigdy się z takim nie spotkałam. Cały czas miał roztargane włosy. Zorientowałam się, że mam lekko otwartą buzię. Na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech. Cały czas podąrzałam za nim wzrokiem. On natomiast szedł prosto w kierunku drzwi, przez które niedawno tu weszłam.
*koniec sloł mołszyn*

Odwróciłam głowę w kierunku mojej drogi, aby znów nie wpaść na ścianę. Szłam szybkim marszem.

Za zakrętem zobaczyłam mocno oświetlony pokój. Było tak dzięki ścianom z okien. Mogłam zobaczyć, że tak naprawdę nie znajdujemy się gdzieś daleko pod ziemią, ale w budynku umieszczonym w górze. ( nie w powietrzu )
Dopiero teraz zauważyłam kobietę stojącą przy laptopie.

Witaj Amando. Mam nadzieję, że dobrze spałaś.- Powitała mnie spokojnie.
-T-tak.- Cały czas byłam roztargniona.
-Dobrze. Idź się umyj. Prysznice są zaraz za tymi drzwiami.- Wskazała na szare, przesuwne drzwi.- Wszystko masz przygotowane.
Z niepewnością ruszyłam.
Łazienka była bardzo przytulna. Na blacie zobaczyłam czyste ubrania, kosmetyki.
Zdjęłam brudne ubrania i bez zastanowienia skończyłam pod prysznic.
Ciepła woda pomogła mi się uspokoić.
Po kąpieli podeszłam do półki z kosmetkami. Wyjęłam wszystkie potrzebne rzeczy i zaczęłam się szykować. Kremy pachniały zniewalająco. Następnie wysuszyłam włosy. Teraz były gładkie i lśniące. Później zaczęłam się ubierać. Ku mojemu zdziwieniu wszystko pasowało na mnie idealnie.
Na sobie miałam czarne, obcisłe spodnie i luźną koszulkę koloru... no kto by się spodziewał- turkusowego. Na podłodze stały też trampki, które z chęcią założyłam.
Wyszłam z łazienki, ale nikogo nie było.
Skupiłam się na oknie. Wyciągnęłam rękę w stronę szyby i powoli do niej podeszłam.
Widok, jaki mogłam zobaczyć był nie do opisania. Dookoła rosły wysokie drzewa iglaste. Gdzieniegdzie można było dostrzec źródełka. Niebo było idealnie czyste.
-Pięknie, prawda?-Przestraszyłam się jej.- Też czasem lubię popatrzeć na ten piekny widok.- Nic przez chwilę nie mówiła.-Myślę, że kąpiel dobrze ci zrobiła. A teraz powinnyśmy zacząć badania.
-Jakie badania?
-Spokojnie. To tylko wszystkie podstawowe rzeczy. Pobiorę ci krew, zmierzę ciśnienie.
Nic nadzwyczajnego.- Powiedziała.- Usiądź.
Zrobiłam to. I przypomniałam sobie wcześniejszą, niespodziewaną wymianę spojrzeń z Turkusem. Wyszło to na moją niekorzyść podczas mierzenia ciśnienia. Doktor to zauważyła.
-Strasznie wysokie ciśnienie...coś ty taka zdenerwowana. Stało się coś?
-Nie, nic. Wszystko w porządku.
Skłamałam.
Spróbowałam się uspokoić, ale wszystko szło na marne. Nawet przy mierzeniu ciśnienia pod koniec badań, było takie same-wysokie. Nic nie mogę poradzić na to jak on na mnie wpływa. A może nie on, tylko jego spojrzenie?

Po wszystkim wyszłam z gabinetu. Pod drzwiami czekał na mnie ten sam facet. Ruszyliśmy do mojej celi.
Ochroniarz otworzył drzwi. W środku było ciemno.Szłam w kierunku łóżka ze spuszczoną głową, pocierając ręką o czoło. Właśnie miałam się położyć, ale coś zobaczyłam. Te same buty...nie, ale dlaczego?
Powoli podniosłam głowę i zauważyłam te oczy. Turkusowe oczy.

--------------------------

WybawienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz