Wiadomość

58 4 3
                                    

-Jutro plan dnia jest taki sam... tyle, że badania będą nieco dłuższe.- Powiedział ze spokojem.
-I przyszedłeś tutaj tylko po to, żeby mi to powiedzieć?- Jaki był prawdziwy powód jego wtargnięcia.
-A jak myślisz?-Zerknął na mnie spod oka i uśmiechnął się uwodzicielsko.
-No nie wiem... może chcesz mnie od razu zabić? Pewnie tak byłoby dla was najlepiej.
-Mylisz się. Naszym celem nie jest zabicie cię, tylko... coś innego.
Ale mnie pocieszyłeś. Wow.
-Ciekawe co. O wiem. Może chcecie mnie przemienić w "skorpiona" jak w jednej z książek. A wy tak naprawdę nie jesteście ludźmi, tylko upadłymi aniołami.
-Gdybym był aniołem...
-Upadłym aniołem.- Przerwałam mu.
-... już dawno byś o tym wiedziała.
-Serio? Jakoś w to nie wierzę.
-Po co miałbym przywieźć cię do nas autem, skoro umiałbym latać?- Zapytał, a mnie zatkało.
-To byłeś ty?
-Tak i nie powinienem tego robić.
-Oo tak, nie powinieneś. Nieźle cię wtedy skopałam. Aa i dzięki że prawie mnie zgniotłeś.
Zaśmiał się.
-Cała przyjemność po mojej stronie. Ale tak serio... widziałaś mnie dziś u Dona.
-No widziałam. I co?
Starałam się być obojętna, ale coraz trudniej było mi się opanować.
-Przestań udawać, że cię to nie obchodzi. Widzę jak na mnie patrzysz.
-Niby jak? Wiem, mam trochę zezowate spojrzenie, ale u mnie to normalne. Trzeba się przyzwyczaić.
-Ehh.. niech ci będzie. Tam w gabinecie... Don ograniczył moje działania w grupie. Już od przyszłego tygodnia nie będzie mnie tu tak często jak ostatnio.
-I co to ma ze mną wspólnego?
Okrążył pokój i zatrzymał się za mną.
-Bardzo chciałem ci pomoc, ale jeśli nie jesteś tym zbytnio zainteresowana...
-Uwolnić mnie stąd?
-Właśnie tak.
Zaskoczył mnie. Najpierw mnie porywa, a teraz chce stąd wyrwać. Czy to nie jest zbytnio podejrzane?
-Narazie żyj tak jak żyłaś. Niedługo dam ci znać.
Dyskretnie otworzył drzwi i wyszedł. Zszokowany ochroniarz obejrzał się za nim.
-Wszystko... ok?
-Tak. Nie wiem nawet co on tu robił.
-Eee...- I zamknął drzwi.

Łóżko było jakoś bardzo wygodne. Poduszka biła ciepłem, puszysta kołdra otuliła mnie. Odpłynęłam. Śnił mi się on. Byliśmy razem w normalnym świecie. Leżeliśmy na łące oglądając gwiazdy. Przerwała nam burza, która zabrała go ze sobą. Rozmył się w powietrzu jak mgła. Już go nie widziałam.

Następnego dnia badania były trochę dłuższe, tak jak powiedział Turkus. Nie pamiętam za bardzo co się tam działo. Pamiętam tylko to, że byłam do czegoś podłączona, w trakcie badań zobaczyłam twarz Dona. Doktor biegała a to przy mnie przy mnie, a to przy komputerze zdenerwowana. Mieszała coś w próbówkach i obserwowała. Pamiętam też silny ból w karku.

A później zemdlałam...

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

W dzisiejszym rozdziale dużo dialogów... bo w poprzednich było mało. Taka lekka zmiana. Jeśli macie zastrzeżenia to piszcie, ja nie gryzę ;)

WybawienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz