If you think that comparing to you, stars are more beautiful, you're wrong

452 23 5
                                    

Po niespodziewanym spotkaniu z Zach'iem, nie byłam w stanie zmrużyć oka. Wierciłam się z boku na bok, co chwila zmieniając pozycję z nadzieją, że w końcu zapadnę w tak długo oczekiwany sen. To takie niewiarygodne. Świat wydaje się tak wielki, kiedy tak naprawdę jest malutki. Naszą Ziemię można porównać do drzazgi z drewnianej deski, która jest jak wszechświat. Nie jesteśmy w stanie policzyć ile drzazg by się w niej zmieściło, ani czy gdzieś tam, głęboko w środku znajdują się korniki.
Ja i Zach to coś niemożliwego. Wręcz nierealnego. A jednak, po tak długim i ciężkim okresie czasu znów się spotkaliśmy. Czasami nie wiem, czy powinnam ufać przeznaczeniu, ale zdarzają się takie chwile podczas których zdaję sobie sprawę, iż nie istnieje coś takiego jak zwyczajny przypadek. Może jednym z powodów dla których nie mogłam przenieść się do krainy marzeń, były ciche jęki i chichoty dziewczyn z drugiego końca domu. Nie miałam najmniejszej ochoty wiedzieć, co się tam dzieje, chociaż miałam swoje zbereźne podejrzenia. Możliwe, że po prostu w ten sposób alkohol działa na Alexis. Wiem, że to ja jestem ich gościem, ale, na serio, nie mogłyby się z tym powstrzymać przez jeden dzień? Dopóki nie wrócę do domu i pogodzę się z Brianem? Spróbowałam stłumić irytujące dźwięki zakrywając sobie uszy poduszkami, ale to dało tak niewiele, że z frustracją zerwałam się z ciasnego łóżka, zrzucając z siebie koc. Te ściany są chyba z tektury... A może po prostu wyolbrzymiam, bo cierpię na bezsenność? Przez ostatni rok. Wyjrzałam przez okno i prawie krzyknęłam, gdy za nim ujrzałam Zacha.
- Co do... - wyszeptałam zdezorientowana. Stał tu przez cały czas? Jeśli tak, chyba powinnam się bać, bo coś mi się zdaje, że prześladowanie jest karane. Jednak z drugiej strony, może powinnam doceniać, że stoi tam, na tym zimnie. Chwila- nie. Definitywnie to podchodzi pod naruszenie przestrzeni osobistej. Otworzyłam okno najciszej, jak potrafiłam, choć założyłabym się, iż dziewczyny nie zwróciłyby na to najmniejszej uwagi nawet, jeśli zrobiłabym to dużo głośniej.
- Co ty tu robisz? - zapytałam cicho poirytowanym tonem, a moje ciało przeszyło zimno, które poczułam nawet w moich wnętrznościach. W rzeczywistości serce biło mi już tak szybko, a myśli fruwały bezustannie, nie pozwalając mi się skupić na jednym. Co jest faktem? Na pewno to, że nie jestem zirytowana widząc go przede mną.
- Stoję. - odpowiedział, jakby to było oczywiste.
- Ha. Ha. - przewróciłam oczami. - Ile czasu?
- Wystarczająco dużo, by zauważyć, że nie możesz usnąć.

- Brzmi niepokojąco. Słyszałeś o prawach człowieka? Jako prawy obywatel powinieneś...
- Gdybyś spała, nawet byś się nie zorientowała, że tu jestem. - jego wargi ułożyły się w chytry uśmieszek.

- Tak i co w związku z tym? - przewróciłam oczami, nie mogąc powstrzymać się od nerwowego przełykania śliny na jego widok. Wyglądał, jakby dopiero, co wyszedł z jakiejś sesji zdjęciowej. A ja z ostrej pidżamowej imprezy. Boże, zlituj się nade mną.
- Związek jest taki, że ja również nie mogłem zasnąć, więc uznałem, że wybierzemy się razem na spacer.
- Tak uznałeś - przyznałam ironicznie. - a jednak przybyłeś tu i ślęczysz na zewnątrz i nie widzę, żebyś składał mi prośbę. Bo było to stwierdzenie czy pytanie? A może nie mam już wolności wyboru? - założyłam ręce na piersi.
- Traktuj to jak chcesz, niuniu, oboje wiemy, że twoja odpowiedź będzie brzmiała: "tak".
Auć. Wcale nie jestem taka uległa.
- W tym przypadku: "nie". - wzruszyłam ramionami.
Wyraźnie zaskoczony, przytrzymał dłonią okno, które starałam się zamknąć, by podkreślić wagę mojej odmowy.
- Proszę?
- Zastanowię się.

- Co mam zrobić, żeby cię przekonać? - spuścił głowę, tak że jego długie strąki czarnych włosów zasłoniły mu widok. 
- Może przestań być takim kutasem. Wtedy pogadamy. Dobranoc.
On jedynie się zaśmiał, a ja wreszcie zamknęłam okno, zsuwając się ze ściany na podłogę, równie chłodną, jak powietrze na zewnątrz. "Boże, jak ja ją uwielbiam" - usłyszałam za ścianą i czułam, jak moje policzki robią się gorące. A może to kaloryfer? Chyba, jednak jestem uległa. Muszę nad tym popracować. Ale z pewnością nie dziś. Zerwałam się nagle, gdy on zapukał.
- Zdecydowałaś się już? - mruknął, mrużąc oczy, jak łaszący się kocur.

Shameless cz.I [W trakcie poprawek]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz