Rozdział 4

240 13 5
                                    

Dzisiejszy dzień był strasznie długi. Ujęcia musieliśmy kręcić po kilka razy bo co jakiś czas ktoś się wygłupiał albo śmiał i to psuło całe ujęcie, ale było warto ten dzień był po prostu świetny, mnóstwo zabawy i śmiechu. Kiedy skończyliśmy kręcić wszystkie sceny każdy poszedł się przebrać bo Miles zaprosił nas na imprezę. Wszyscy zadowoleni ruszyli zmienić filmowe ubrania na swoje a potem mieliśmy się spotkać na parkingu. Szybko się przebrałam i poszłam do wyznaczonego miejsca. Na dworze było już ciemno kiedy skończyliśmy dzisiejszy dzień na planie. Szłam powoli w stronę aut na parkingu kiedy usłyszałam czyjąś rozmowę. Po głosie byłam prawie pewna, że to Theo i Ansel.
"-Ona mi się podoba, jej charakter, poczucie humoru, to że zawsze jest taka wesoła i uśmiechnięta, ale nie mógłbym z nią być."
"-Dlaczego, przecież widać, że ci się podoba, a jeszcze te sceny które będziecie musieli zagrać?"
"-Wiem ale to i tak nic nie zmienia, ona by mnie nie chciała, ja sam nie wiem czy bym mógł z nią być"
Czy mi się wydaje czy oni rozmawiają o mnie? No nic zobaczymy co z tego wyjdzie, w końcu teraz jedziemy na imprezę a impreza u Milesa zawsze kończy się tak samo, zgon na podłodze albo gdziekolwiek indziej. Powoli wyszłam zza ściany udając, że szukam czegoś w torebce, nie patrząc przed siebie wpadłam na Theo.
-Przepraszam, nie widziałam cię.
-Spoko nic nie szkodzi.
-Gdzie reszta jedziemy czy nie?
-Zaraz przyjdą.
Kiwnęłam głową i stanęłam obok niego, dlaczego na dworze musiało zrobi się tak zimno a ja zapomniałam wziąć bluzę z domu. Nawet nie wiem kiedy z zimna zaczęłam się lekko trząść, jednak nie trwało to długo bo poczułam na ramionach bluzę, i dłonie pocierającego moje ramiona. Spojrzałam na Theo i się do niego uśmiechnęłam.
-Dziękuję.
-Nie ma sprawy.
Oparłam głowę o jego ramię, wtulając się w niego jeszcze bardziej. Uwielbiam zapach jego perfum, tak strasznie chciało mi się spać a reszty dalej nie było widać. Kilka minut pózniej przyszedł Miles i Zoë, reszta chwilę po nich. Theo cały czas mnie obejmował i zaprowadził do swojego auta, otworzył mi drzwi i pomógł wsiąść do środka, sam wsiadł chwilę później i odpalił auto. Włączył ogrzewanie i radio. Jechaliśmy słuchając radia, co jakiś czas zamieniliśmy kilka zdań i nawet nie wiem kiedy dojechaliśmy na miejsce. Wysiadałam z auta i podeszłam do drzwi, reszta samochodów stała na podjeździe więc musieli już być w środku, otworzyłam drzwi i usłyszałam głośną muzykę. Po chwili poczułam rękę Theo na swoim ramieniu i weszliśmy do środka. Miles podbiegł do nas z alkoholem, przytuliłam go na powitanie, Theo przybił z nim piątkę.
-Czego się napijecie?
-Ja poproszę piwo.
-Ja tak samo.
Chłopak wlał nam alkohol do kubków i pobiegł do reszty. W kącie salonu zobaczyłam kanapę na której nikt nie siedział, więc przeszłam obok grupki tańczących osób i usiadłam. Zaraz po mnie zjawił się też Theo. Usiadł obok mnie pijąc zawartość swojego kubka. Sama zaczęłam sączyć alkohol.
-Może zatańczymy ?
Spojrzałam na Theo i nie wiedziałam co powiedzieć, ja nie umiem dobrze tańczyć no ale trudno, lekko kiwnęłam głową i już po chwili staliśmy na środku salonu między innymi. Jak nam moje nieszczęście właśnie zaczęła lecieć jakaś wolna piosenka."Ty to masz szczęście Shai" przeleciało mi przez myśl. Theo stał przede mną, zarzuciłam mu ręce na szyję i przytuliłam się do niego, on objął mnie w tali i powoli poruszaliśmy się w rytm muzyki. To chyba najlepsze co mnie dzisiaj spotkało, mogłabym tak cały wieczór. Odsunęłam się kawałek od niego, chciałam spojrzeć mu w oczy. Patrzył na mnie ale był jakiś nieobecny.
-wszystko w porządku?
-tak, dlaczego pytasz?
-masz taki nieobecny wzrok, o czymś myślisz, zgadłam?
-tak, ale to nic takiego, chcesz coś do picia?
-tak
-Dobra zaraz nam coś przyniosę.
Kiedy mnie puścił i poszedł po picie zrobiło mi się zimno, od niego bije takie ciepło, że mimo iż nie jesteśmy razem chciałabym zostać w jego ramionach na zawsze. Chociaż, nie nie mogłabym, on przecież nie chce ze mną być, powinnam dać sobie spokój kiedy mimo wszystko tak bardzo mnie do niego ciągnie. Wróciłam na kanapę czekając aż Theo wróci. Kilka minut pózniej zobaczyłam go w tłumie z dwoma kubkami, błądził wzrokiem po ludziach, aż w końcu nasze spojrzenia się spotkały. Szedł w moim kierunku lekko się uśmiechając, minął Zoë i Milesa, usiadł na kanapie podając mi kubek, spojrzałam do środka, piwo. Tak chyba jedynym wyjściem jest się upić, żeby chociaż na chwilę zapomnieć o tym co czuje. Wypiłam zawartość dość szybko, wstałam i bez słowa ruszyłam do kuchni po dolewkę. Ludzie, gadali, śmiali się, tańczyli i wygłupiali. Tylko ja szłam nie zwracając uwagi na nikogo. Weszłam do kuchni i dolałam sobie alkohol. Wypiłam od razu na miejscu i dolałam sobie jeszcze jeden, nie ważne czy się upije, chociaż to na prawdę nie był głupi pomysł, kolejny kubek wypity, nalałam kolejny i postanowiłam wrócić na kanapę, kiedy miałam już wychodzić zobaczyłam Theo, stał oparty o ścianę i patrzył na mnie minęłam go i ruszyłam do kanapy, nie powiem ale przez ilość piwa jaką wypiłam to nie było dość łatwe. Poczułam ciepłą rękę obejmującą mnie w talii, powoli się odwróciłam i zobaczyłam Theo.
-Zatańczysz ze mną.
-Ok.
On chyba też już był lekko wstawiony, bo nie powiedział tego do końca wyraźnie, może to i lepiej. Zatańczyliśmy kilka piosenek, a potem postanowiliśmy się przewietrzyć. Za domem Milesa był basen, ściągnęłam buty i usiadłam na jego brzegu mocząc stopy w dosyć ciepłej wodzie, miejsce obok mnie zajął nie kto inny jak Theo.

Więc to jest dzisiejszy rozdział, mam nadzieję, że wam się spodoba i będzie kilka komentarzy. Myślę, że jutro uda mi się dodać kontynuacje.

To Tajemnica ~SHEO FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz