Rozdział 1 Nowe Ozai

336 18 1
                                    

Cześć. Jestem Nao. Mam piętnaście lat i jestem obywatelką Narodu Ziemi. Mieszkam w mieście Omashu. Niestety jakiś czas temu nasze miasto zostało napadnięte i dołączone do Narodu Ognia. Teraz jest to kolonia, nazywa się Nowe Ozai. Na cześć władcy. Skromnie, prawda?

Mam dwóch braci, idiotów. Ale ich kocham. Ja, wraz z ośmioletnim Raito, jesteśmy magami ziemi. Dar ten odziedziczyliśmy po mamie. Mój starszy brat Ichigo nie tka ziemi, ale za to jest świetny w walce. Nasz tata uczył go używać broni białej...ehhh. Tęsknię za tatą.

Mój ojciec zginął w walce kilka lat temu. Był żołnierzem, chociaż wcale nie musiał. Nasza matka została aresztowana jakiś czas temu za używanie magii ziemi. Co jest nielegalne. 


Nie mamy rodziców. Opiekujemy się sami sobą. Mieszkamy w biednej dzielnicy, w małym mieszkanku z drewna. Jest skromnie, ale dajemy radę. Brat pracuje na budowie, ja jestem kelnerką, a najmłodszy członek rodziny jest grajkiem. Jakoś nam idzie. Kiedy słońce zachodzi pomagam moim znajomym w nielegalnym biznesie. Ichigo mi na to nie pozwala, ale nie muszę się go słuchać. Zajmujemy się hazardem, tylko tyle. Niby nielegalne, ale najczęściej witają u nas oficerowie z Narodu Ognia. Nikt inny nie ma tyle pieniędzy, by wydawać na głupoty. Nienawidzę tych durniów. Ale jest to dobra przykrywka, dlatego co robimy.

Należymy do ruchu oporu zwanego "Zieloną Przepaską". Nazwa stąd, że na spotkaniach zakładamy sobie zieloną przepaskę, żeby każdy mógł rozpoznać swojego. 

-Hej mała! Przynieś mi tą kawą.- Krzyknął na mnie spasiony oficer. Gdyby nie fakt że jestem w pracy, miałby przechlapane. Ale jak to się mówi, klient nasz pan. Więc z uśmiechem przynoszę mu posłusznie kawę. W myślach jednak układam sobie plan, jak go zniszczyć podczas następnej akcji. Usiadłam za ladą i czekałam na zamówienia. Podszedł do mnie Cheng. 

Cheng jest naszym dowódcą w ruchu oporu. Nie wiem ile ma lat, może z trzydzieści parę. Ma on za zadanie pilnowanie i kształtowanie młodzików. Czyli mnie, moich braci, i paru znajomych z nielegalnych biznesów. 

-Poproszę jaśminową herbatkę.- Powiedział. 

-Już się robi.- Odpowiadam z uśmiechem. Zaparzyłam wodę i wróciłam na swoje miejsce, nadsłuchując czy para się nie gotuje. Uśmiecham się do niego, jak do każdego klienta. Musze udawać, że go nie znam. Tylko kolejny klient. 


Pamiętam jak sama przychodziłam z tatą na jaśminową herbatę. To był jego ulubiony napój. Na takie wypady zabierał tylko mnie. Chłopcy w zamian raz na jakiś czas jechali z nim na biwak, na bagnach. Zazdrościłam im tego. Też chciałam. Ale mama uważała że dziewczynką nie wypada.

Z tego myślenia wyrwał mnie dźwięk zagotowanej wody. Poszłam nalać herbatę i podałam ją Chengowi. -Dziękuję.- odpowiedział, przysuwając mi pod nos pieniądze. Mrugnął okiem porozumiewawczo, i wyszedł. Wzięłam pieniądz i schowałam do kasy. No oprócz napiwku. Go schowałam do kieszeni i poszłam na zaplecze. Tam wyjęłam pieniądze. Między banknotami była kartka z napisem: Spotkanie jutro o 18:00, tam gdzie zawsze. Ryba.

Ryba, czyli główny szef ruchu oporu. Mało osób zna jego prawdziwe imię. Jest poszukiwany w koloni, a mimo wszystko nie dał się jeszcze złapać. Żyje w ukryciu, i zazwyczaj nosi maskę. Gdyby nie on, nikt by nie walczył.

Szczęśliwa wiadomością poszłam do domu. Miałam się tam spotkać z moimi braćmi, i przekazać im wiadomość.

Awatar: Historia OmashuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz