Rozdział 3

205 27 14
                                    

Gigi Hadid obejrzała sie przez ramię. I stwierdziła ,że ten mężczyzna naprawde ją śledził. Normalnie zlekceważyłaby ten fakt.Ale okoliczności nie były niomalne.Ukrywała się,oczywiście chodziło o prasę,ale jeszcze bardziej o ojca.Pomyślała jednak ,że za załą tą sprawą kryje się raczej ojciec.
Był na nią wściekły.
Viktor zaplanował ślub do najmniejszego szczegółu.
Mógł sobie na to pozwolić,przecież był miliarderem.
Uciekła na dwa dni przed wielkim wydarzeniem.

Gigi wzieła głęboki oddech i postanowiła uciec od tajemniczego mężczyzny a jednocześnie myślała o ślubie.
Ona znała rzeczywisty powód ucieczki:nie umiała sobie wyobrazić,że będzie leżała naga i kochała się z Justinem Farrellem.
Gdyby się przyznała,ludzie ryczeli by ze śmiechu.
Ona, Gigi Hadid rozpustnica,która posiada tuziny kochanków w kraju i za granicą, bała się iść do łóżka z Justinem Farrellem?
Nikt by nie uwierzył.
Ale tak naprawdę nikt jej nie znał.
Nadal była dziewicą.
Zerknęła przez ramię.
Niech go diabli!Doganiał ją.
Przyśpieszyła, zboczyła ze szlaku i pojechała w górę przez las.

Nagle zaatakowała lawina.Dogonił ją i chciał ją zdjąć ze skutera. Ale nie chciała.
-Nie widzisz co się dzieje?-krzykną z całych sił -no puść,głupia!
Ponownie ją chwycił. Gdy to zrobił,oba skutery przewruciły się na bok a pasażerowie zostali zrzuceni na zbocze.Pojazdy całkowicie pochłoneła lawina.Zayn trzymał ją w pasie by przyjąć na siebie siłę upadku.Wreszcie zatrzymali się.Zayn zachłystną się rozrzedzonym powietrzem.Nie miał pojęcia,gdzie się znaleźli i jak zdołają sie z tego miejsca wydostać.Był pewien tylko jednego:nie było drogi powrotnej.
-Nic ci nie jest?-Zapytał.
-Kim jesteś?-Postanowiła się nie silić na uprzejmy ton.
-Facetem który uratował ci życie.
-Uratowałeś mi życie?Sądzisz, że to właśnie robiłeś?
-Tak. A myślisz, że co próbowałem zrobić ?
-Zaatakować mnie, porwać, zabić.
Zayn wydał z siebie odgłos, który miał przypominać śmiech.
-Niezupełnie o to mi chodziło.
Zgiął prawą nogę i przesuwał ją do przodu i do tyłu, rozcierając kolano.
-Będziemy musieli pójść w górę. Jeśli dopisze nam szczęście, może znajdziemy jakąś chatę.
-Lepiej zawróćmy w strone szlaków. Może ekipa ratunkowa nas odnajdzie.
-Ekipa ratunkowa? Czy ty jesteś poważna?
-Oczywiście
-Raczej nie sądze. Przedewszystkim od naszego wyjścia nie upłyneło jeszcze dużo czasu. Po drugie, pada śnieg...Chyba to widzisz.
-Widze, panie...
-Malik. Zayn Malik - odczekał chwile - Rusz głową, kobieto. Jeśli my nie jesteśmy w stanie zejść szlakiem, oni nie zdołają pojechać nim w górę.
-Nazywam się Gigi i wiem że nie  zdołają wejść szlakiem. Ale mogą użyć helikikoptera.
-Z pewnością.Ale nie dzisiaj. Już się ściemnia. Rób jak chcesz, ale ja wspinam sie w górę.
Co za nie miły człowiek, pomyślała. Był przystojny, nawet bardzo przystojny. Widoczne kości policzkowe, lekki zarost, karmelowe oczy, krucze włosy, szczupła postawna sylwetka. Z pewnością kobiety lgneły do niego chmarami.
Pobiegła za nim w miarę możliwości.
Przystaną i czekał. Kiedy się do niego zbliżyła, wyciągną do niej rękę i pomógł jej przejść przez zwalony pień.
-Dzięki - wydyszała
Mrukną coś w odpowiedzi, a pitem obrócił się i znowu zaczą się gromolić pod górę. Od tej wspinaczki jeszcze bardziej bolała go noga , co bezskutecznie próbował ukryć.
-Co się dzieje - zapytała Gigi
-Moje kolano - idparł.
-Zraniłeś się, kiedy spadaliśmy?
-Nie.
I szli dalej.
-Śledziłeś mnie - wypaliła nagle.
-Dlaczego miałbym cię śledzić?
-Ze względu na to, kim jestem.
-A kim jesteś?
-Gigi Hadid.
Zayn szedł dalej, ani na chwilę nie przerywając rytmicznego marszu.
-Tak? I co z tego?
Gigi chwyciła go za ramięi osadziła w miejscu.
-Jesteś sławna czy jak?
-Ty chyba żartujesz.
-Nie. Powiedz mi. Długo byłem poza krajem.
-Gdzie? Na syberii?
Zayn uśmiechną się szeroko. Bez wątpienia była zadziorną istotką.
-Coś w tym rodzaju.
-Jestem córką Victora Hadid .
-O nim rzeczywiście słyszałem.
-Tak myślałam.
-Ale to nie zmaczy, że cię śledziłem.
-W takim razie zaatakowałeś mnie?
-Wcale nie! Dobra, dajmy już temu spokój.
Zayn zatrzymał się. To była droga. Wąska, przykryta kilkudziesięciocentymetrową warstwą śniegu, ale jednak droga. I ruszył. Zanim zobaczył obiekt poszukiwań, usłyszał sapanie Gigi

-------------------
No i jest kolejny rozdział.

Bogata I Niegrzeczny |Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz