Rozdział 6

192 25 6
                                    

- A co cię do tego upoważnia? - zapytała, opierając rękę na biodrze.

- Wiem coś niecoś o szkole przetrwania - odparł spokojnym głosem, chociaż zaczynała gotować się w nim krew.

- Hm, ja też. Może po prostu pójdę sama.

Zepsuta smarkula, pomyślał, nie potrafi i nie chce pojąć najoczywistszych rzeczy. Fatalnie się złożyło, że musiał ją śledzić, przy okazji opóźniając się na samalot, a teraz ugrzązł w górach z tą rospieszczoną księżniczką, która prawdopodobnie nie potrafiła nawet zanotować wody.

Zdenerwowany, odsunął się od niej i na cisnął klamkę. Drzwi były obliczone, ale kilka uderzeń pięścią we framugę wystarczyło, by je otworzyć. Po chwili próg domku zasypał śnieg.

- Proszę bardzo, panno Hadid - oznajmił Zayn

Gigi miała wrażenie, że jej serce zamarło w piersi. Nie było żadnego wyjścia, żadnej ścieszki, niczego. Tylko śnieg. Wszędzie. Przeniknęła śline a potem posłała Zaynowi słaby, przepraszający uśmiech.

-Chyba utkwił jamy tu na dobre, co ?

-Teraz już sama widzisz.

-Na jak długo?

-Nie wiem.

Zaynowi włożył kurtkę i zdjął z tylnej ściany szuflę.

-Co robisz?

A on nic nie mówiąc, zaczął odśnieżać ścieszkę.

-Potrzebujemy więcej drewna. Rozejrze się dookoła i sprawdzę, czy nie ma tu gdzieś jego zapasu.

Przez otwarte drzwi na pływało bardzo zimne powietrze.

-Może byś mi pomogła - powiedział

-Co mam robić?

-Na początek dołóż drewna do ognia. Użyj reszty z tamtej skrzyni.

Cofnął się, żeby zamknąć za sobą drzwi.

- I zrób kawę.

-Zrobić...?

Ale Zayn zdążył już zniknąć za drzwiami. Gigi popatrzyła na puszkę kawy i westchnęła.

-Ciekawe, jak mam to zrobić.

Oczywiście umiała zaparzyć kawę, ale
pod warunkiem, że miała do dyspozycji dzbanek, kuchenke albo ekspres do kawy, a nie tylko puszkę i ogień w kominku. Postanowiła jednak, że musi sobie jakoś poradzić, i zaczęła przetrząsać szuflady w poszukiwaniu otwieracza do puszek.

Zaynowi przy stanął i oparł się o róg domku. Spał nie wiele, gdyż Gigi przez całą noc napierała na niego swoim ciałem. Zapadł w drzemki, a kiedy się budził czuł jej nogę na swoim udzie i ramie, które Gigi przyciskała do jego piersi. Wyglądało na to, że panna Hadid sypia nie spokojnie.

Ta pozycja była bardzo nie wygodna i ... szalenie niebezpieczna. Przypisywał dziewczynie wiele cech - zepsucie, brak wytyczonego celu, egoizm - lecz mimo wysokiego nie mógł zaprzeczyć, że bardzo go pociągała. Przez długi czas nie łączył go z nikim żaden znaczący związek. Tylko raz w życiu omal się nie zaręczył, ale to działo się przed wieloma laty.

Kiedy wybrał swój zawód, wszystko uległo zmianie. W jego życiu nie było miejsca na poświęcenie się jakiejkolwiek kobiecie. Po prostu nie umiał łączyć życia prywatnego z karierą zawodową. A nawet gdyby potrafił, Gigi Hadid byłaby ostatnią kobietą jaką by wybrał.

Egoistka pomyślał. Mała, rozpieszczona księżniczka. Ale zaraz ta wizja ustąpiła miejsca obrazowi utrwalone mu na negatywie jego umysłu. Przedstawiał on Gigi w wannie, z twarzą rozjaśnioną rozkoszą. Może i jej nie lubił ,ale na pewno nie mógł zaprzeczyć , że chciałby ją przepieprzyć.

To był zdecydowanie najbardziej palący problem. Jeśli nie dla niej, to przynajmniej dla niego było oczywiste, że zapewne będą musieli spędzić razem jeszcze jedną, a może dwie noce. Martwił się, ze nie wie, jak sobie poradzić w tej sytuacji. On, który zawsze szczycił się swoim opanowaniem, nie wykazywał go zbyt wiele w obecności Gigi.

Gdyby chociaż odwzajemniała jego fascynację. Ale spoglądał a na niego jak jelonek Bambi na myśliwego. Zachowywała w stosunku do niego czujność i postępowała słusznie. Gdyby był mądry, wykorzystał by jej naturalną powściągliwość i otrzymałby się od niej z daleka. Do diabła, jak tego dokonać? Pomyślał, że jeszcze jedna taka noc i będzie musiał nocować na mrozie.

Niedaleko za domkiem znajdowało się pół sągu drewna. O tylną ścianę domku był wsparty duży zbiornik z propanem. Prze kręcił zawór i usłyszał lekkie syn przedostającego się do rur gazu. Doszedł do wniosku, ze bojler znajduje się wewnątrz, w szafie za krętymi schodami. Pomyślał, że przynajmniej będą mieli dostęp do ciepłej wody i z korzystają z pieca.

Z naręczem polan w ramionach ruszył z powrotem do frontowych drzwi. Tam zrzucił ładunek i poszedł po następne polana. Otworzył drzwi i wrzucił do środka narzecza drewna. Jego nagłe wejście zaskoczyło Gigi do tego stopnia , że sparzyła się ciężkim czajnikiem, który w tym momencie podnosiła z kraty.

-----------------------------
No jest kolejny rozdział .Pewnie dziś do dupy ale spiełam dupe i coś dodałam . I co myślicie?
Całusy ;*

Bogata I Niegrzeczny |Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz